Zorka i Tena wcinają w ogródku spadające orzechy, myszy usiłują wprowadzić się do domu - to ewidentne znaki jesieni. Ale uczeń nie zwierzę: jak na dworze ciepło, to rozprężenie powakacyjne trwa w najlepsze.
Wchodzę do klasy, zaczynam sprawdzać listę. Z ostatniej ławki dochodzi ciepły chichocik. Podnoszę głowę znad dziennika. Michał przyniósł do szkoły dziadkową laskę, taką zwykłą z refundacji NFZ-tu, drewnianą, wygiętą w łuk na końcu. To przykłada ją do oka i celuje w kolegów, jakby miał dwururkę, to wywija nią jak Chaplin. Trudno nie zauważyć.
- Michał!!! ... - zaczynam groźnie, ale w ułamku sekundy uświadamiam sobie, że delikwent z szatańskim uśmieszkiem czeka w napięciu na to, co zaraz nastąpi.
DZYŃ, DZYŃ, DZYŃ - PROWOKACJA! - pedagogiczny instynkt w ostatniej chwili wysyła sygnał alarmowy. Wybucham śmiechem szybciej niż oni. Wygrałam tę rundę.
- Chciałeś, żebym powiedziała: "przestań bawić się laską" - upewniam się, gdy udaje mi się opanować. - A może miałam spłonąć rumieńcem i wykrztusić: "odłóż tę rzecz"? - dobijam przeciwnika ironią.
- Eeeee ..., za karę nie usłyszy pani ciętej riposty, jaką przygotowałem - naburmusza się Michał.
- Przeżyję - odpowiadam, uśmiechając się już do moich myśli.
Bo właśnie przypomniałam sobie, jak koleżanka-fizyczka skarżyła się kiedyś: "Chyba zrezygnuję z doświadczeń z laską ebonitową. Najpierw elektryzowałam ją normalnie, potem pocierałam flanelą dyskretniej, jakoś na boku . Ale, kurna, zawsze znajdzie się taki, co zachichocze, potem dołącza reszta i pół lekcji diabli biorą."
poemi74
25 stycznia 2012, 21:09eh, sama przerobiłam jedną wpadkę słowną z uczniem.... Uczę wf-u i kiedyś był w 4 klasie technikum sprawny chłopaczek, który trenował aikido, ale na lekcje nie chodził, więc zapowiedziałam mu, że jak tak dalej będzie robił, to postawię mu pałę na koniec roku, na co Łukaszek z łobuzerskim uśmiechem: "z wielką przyjemnością, pani profesor"....teraz już pilnuję, co mówię do uczniów :D
Justyna40
18 września 2011, 14:25bym ryczła z pół godziny ze śmiechu przy takiej lasce :)))). A koleżanka fizyczka powinna to wykorzystać :))). Będzie to najlepiej zapamiętana lekcja z fizyki :). Nauczyciele często myślą, że dzieci z wykładu godzinnego cos zapamietają ...A guzik:)... Do tej pory pamiętam śmieszne rzeczy ze szkoły ...a po poważnych naukach nic nie zostało:). aż sama sobie poczytam coś o doświadczeniu z laską :))) Pozdrawiam
PANDZIZAURA
18 września 2011, 00:29pewien młodzian zapytał :"dlaczego pani do mnie nie daje?" Palnęłam bez zastanowienia: doczekasz się ja wszystkim równo daję, ogólny rechot zmusił mnie do myślenia ale i tak było za późno. Tak... z młodzikami bywa zabawnie.
marciaa19
16 września 2011, 23:10..takie zajecia z fizyki z laska. a teraz sama na studiach ja pocieralam:) jak zwykle tutaj wesolo.WIECEJ TAKICH NAUCZYCIELI W SZKOLACH PROSIMY:)
dytkosia
16 września 2011, 22:51zakładałam że nie zjem, ale tylko zakładałam :D
gilda1969
16 września 2011, 20:15I ja byłam nauczycielką przez całe 10 lat:) I też uwielbiałam młodzież:))) Wystarczy mysleć troszkę jak oni, a wtedy można razem konie kraść:)
karamija77
16 września 2011, 20:07ja też pracowałam w szkole przez kilka lat, w gimnazjum i baaaardzo miło to wspominam :) współczesna młodzież jest faaantaaastyyyyczna!!
Jolapop78
16 września 2011, 19:23mialam na mysli poradzilas. przez a oczywiscie
Jolapop78
16 września 2011, 19:22super.. przez jakis czas tez bylam nauczycielem, moj pierwszy rok byl w ogole w szkole glownie meskiej. wiekszosc z nich pare late mlodsza od ode mnie. to byly piekne czasy... bylo wesolo i zabawnie.. no i jak wszysce na mnie patrzyli.. hmmm mialo sie wtedy te 50 kg :) Dawne czasy. Ale brawo - niezle sobie z tym poradziles. I lepiej ze na wesolo do tego podchodzisz, oni tak lubia. Pozdrawiam
issoria
16 września 2011, 15:21no taka zabawa na lekcjach jest najlepsza ;) rasowa uczniowska prowokacja ;) ja uwielbiam z całego serca swoich uczniów ;) ps. uczę matematyki i od tego roku również...fizyki, więc bywa bardzo wesoło :P zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że uczniów mam tylko o kilka lat młodszych, często o głowę wyższych i "śliniących się" z ławki :D
agattta85
16 września 2011, 14:32laska ebonitowa... przypomniała mi się podstawówka. Jak chłopaki w klasie nie wiedzieli co mają powiedzieć przy odpowiedzi, to wspominali o doświadczeniu z laską ebonitową :-)
poli68
16 września 2011, 14:15heheehh:) to sie Pani udalo:) pozdrawiam:)
Bunia1989
16 września 2011, 12:45Jak ja uwielbiam to poczucie humoru.
Enieledam84
16 września 2011, 11:56Dobrze, że tacy nauczyciele jeszcze istnieją, czyt. z poczuciem humoru, co se w kaszę dmuchać nie dadzą. Ja tam pamiętam wykład pani polonistki, gdy zaczęliśmy się śmiać przy "kutasach" Gerwazego (dla ścisłości w podstawówce to było ;)). Ps. i jak tam po spacerze?
eludek
16 września 2011, 11:06Uwielbiam twoje poczucie humoru. Ale jeszcze bardziej lubię twoje podejście do tej "strasznej, zdemoralizowanej i zdziczałej" młodzieży. Byłabym szczęśliwa, gdyby mój syn miał takich nauczycieli:)))
malgobe
16 września 2011, 10:19Dylematy pedagogów w dzisiejszym świecie są o niebo inne niż było to "za moich czasów". Otwartośc młodzieży, ich nieskalana niczym pewnośc siebie, chęć ciągłego imponowania rówieśnikom przysparza nauczycielom kłopotów, ale oby tylko takich... :)
Migdal0606
16 września 2011, 09:57no i 1:0 dla Pani pedagog :)
mimi69
16 września 2011, 09:55dzieciaki teraz niestety mają inne skojarzenia niż ja w ich wieku !!!:)))
Karampuk
16 września 2011, 09:19hiiii
chironogamia
16 września 2011, 09:17uwielbiam Cię :D