Witam Was Kochane. Troszkę mnie tutaj nie było, 2 tygodnie. A czemu? Pewnego dnia stwierdziłam, że mam ochotę odpocząć od diety. Nie oznaczało to, że od tego dnia rzucałam się na jedzenie i zajadałam po nocach. Chciałam po prostu przez jakiś czas zostać przy obecnej wadze, odpocząć od orbiego, od biegania, od dbałości o posiłki, od większych wyrzutów sumienia po pucharku lodów. Uwielbiam sport i uwielbiam gubić kilogramy, ale pewnego dnia obudziłam się i uznałam, że chwila przerwy mi nie zaszkodzi. Że chciałabym chociaż na chwilę odpuścić, iść na imprezę i pozwolić sobie na piwo, na chipsy. Bo u mnie to było tak, że na imprezach pilnowałam się, często na jakiś spotkaniach zostawałam przy szklance wody z cytryną. Nie zawsze, ale spośród kilu imprez starałam się wybierać te "ważniejsze" na których mogę zjeść trochę więcej. Może to głupie.. Nieważne.
Miałam ochotę mądrze wykorzystać czas odstępstwa od diety na jaki sobie pozwoliłam. Na początku miał to być tydzień, wyszły ponad dwa tygodnie. Odpuściłam ze sportem, ograniczyłam się do 2 x w tygodniu, coby w ogóle nie przestać. Wpadło przez ten czas ciasto, chipsy, piwka, lody, popcorn, grille, ale wszystko z umiarem. Nie była to dieta, ale nie było to obżarstwo od rana do nocy. Po prostu takie normalne jedzenie. Ale smarowałam się kremami tak jak zawsze:) Dzisiaj wchodzę na wagę a tam 0,1 kg więcej. Jestem zadowolona, bo wychodzi na to, że praktycznie nie przytyłam. I nawet nie zastanawiam się, ile bym schudła przez te 2 tygodnie, to jest nieważne, dla mnie liczy się to, że nauczyłam się normalnie jeść i odstępstwo od diety nie oznacza dla mnie zajadania się a wręcz przejadania. Mam teraz tyle energii na gubienie kolejnych kilogramów!!! Od jutra wracam do regularnych ćwiczeń, do diety :) Byle do 75 kg:)
O 19. przyjeżdża do mnie M. i będzie mi robił pyszne drinki z Malibu i mleka. Taki ostatni grzeszek :) Moi rodzice bardzo go polubili, kazali do siebie mówić po imieniu, to miłe :) A jak z nim? Fajnie, dobrze się z nim czuję. Taka piękna, adorowana. Odbiegam figurą od szczypiorków, ale kiedy z nim jestem, nie widzę i nie czuję tego. Uwielbiam z nim spędzać czas, rozmawiać. W sobotę M. zabiera mnie na imprezę jako osobę towarzyszącą na oczko do jego znajomego. Impreza w jakieś remizie.. Czyli sukienka jak najbardziej. Poznam jego znajomych, niektórych już znam, ale nie wszystkich, stresuję się.:) Poza tym M. mówi coś o wspólnym wyjeździe gdzieś nad morze.. Z jednej strony chciałabym, z drugiej boję się.. Ja + on + strój kąpielowy, może jeszcze jego znajomi? ;(( Ile obaw mają grubaski, co nie? Życie jest niesprawiedliwe... Jedno co dobre, to on proponuje drugą połowę sierpnia, czyli jest trochę czasu na naprawienie moich udek:)
Pamiętacie jak Wam kiedyś pisałam o moim liceum? W skrócie: mam fatalne wspomnienia. Mimo tego, że do liceum chodzą dorośli ludzie, ja wspominam je gorzej niż podstawówkę.. Ciągłe nabijanie się ze mnie, ani jednej osoby, która byłaby mi życzliwa. Potworne 3 lata. Dostałam wiadomość, że w piątek mamy mieć spotkanie klasowe. Na początku byłam na nie, ale mama i koleżanki z grupy na studiach mnie namawiają, żebym przyszła chociaż na chwilę. Spotkanie jest w klubie, czyli mogłabym spokojnie wpaść ze swoimi znajomymi i z M. A co Wy o tym myślicie? Jak byście zrobiły na moim miejscu?
Buziaki kochane:* Zaraz postaram się nadrobić wszystkie wiadomości i zaproszenia od Was:)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
marzumarzu
21 lipca 2011, 01:07Ja na pewno nie odpuściłabym sobie tego klasowego spotkania,kopary wszystkim poopadają do saaaamej ziemi!!!! A tak nawiasem mówiąc współczuję Ci takiej klasy, w której nie było żadnego zrozumienia ani akceptacji,to naprawdę musiał być koszmar.Bużka!
AnnaLidia
19 lipca 2011, 20:36Zgadzam się z Małgosią. Idź na to spotkanie klasowe, najlepiej z M. Nawet na chwilkę. Niech sobie na Ciebie popatrzą ;) Głowa do góry, pierś do przodu i uśmiech numer 10 na usta :) Cudowna jesteś z tą swoją konsekwencją :)
malgosia025
19 lipca 2011, 20:17ja też bym poszła na Twoim miejscu tylko koniecznie ze swoim M. niech wszystkim kopary opadną z podziwu i dla lepszego efektu weszłabym spóźniona xD... należy Ci się uznanie- brawo za wytrwałość i motywację jaką mi dajesz :D
Tulipanoza
19 lipca 2011, 18:13Ja też nie jestem XS, ubieram stroje kąpielowe i nawet te bikini oraz chodzę w sukienkach, tylko my "lepiej wyglądające" nie lubię słowa grubaska musimy dobierać odpowiednie kroje i jest cacy. A skoro ty podobasz się M. to reszta jest nieważna. Ja też uwielbiam mojego M i wiem, że on nie zamieniłby mnie nigdy w życiu na kościstego chuderlaka. A chcę schudnąć dla siebie samej.
Aniiaaaa
19 lipca 2011, 17:45Możesz teraz im pokazać na tym spotkaniu, że bardzo źle Cię ocenili i jak ranili może dotrze coś do nich, no ale trochę za późno bo już i tak wyrządzili Ci krzywdę przez te trzy lata. Ale masz teraz szanse w pewnym sensie się odegrać troszeczkę na nich pokazując jak pięknie wyglądasz;)
Monic858
19 lipca 2011, 16:21ja bym poszła i pokazała się jak teraz fajnoie wygladasz niech im oczy wyjdą:))Pzdr
lili60
19 lipca 2011, 16:18fAŁSZYWY PAMIĘTNIK!!!!!!!
zakochanabezpamieci
19 lipca 2011, 15:45Wyglądasz teraz na pewno dużo lepiej od wielu Twoich "koleżanek", nawet jeśli są trochę szczuplejsze. Pokaż im, że nie jesteś w niczym od nich gorsza! Wpędź teraz TY niektóre z tych złośliwych małp :)
energeticgirl
19 lipca 2011, 15:30tak idz z nimi!! przywitaj się, posiedz 15 min a potem baw się dalej ze "swoimi"... będą w szoku!! Nie musisz nic nikomu udowadniac oczywiscie ale wydaje mi się, że to będzie dla Ciebie satysfakcjonujące:)
kociontko81
19 lipca 2011, 14:37Przeczytalam kilka twoich wpisow i dostalam niezlego kopniaka od ciebie.. oczywiscie takiego pozytywnego. Bardzo fajnie sie ciebie czyta i juz zapomnialam o wielu rzeczach takich jak fajne uczucie na randkach czy fajny grill. Dzieki za przypomnienie. Pozdrawiam cieplo Kasia
iamnotperfect
19 lipca 2011, 14:29No i super, że nie przytyłaś, to jest najważniejsze żeby wiedzieć co się je żeby nie przytyć!!:)
diakq
19 lipca 2011, 13:19co jak co ale tego malibu to ci zazdroszczę:-D :):) ja nie lubię spotkań klasowych.Nie mają nic wspólnego z odnowieniem kontaktów a jedynie by sprawdzić czy ktoś ma gorzej od nas..Porażka.Moja rada - nie idź :) takich zaproszeń będzie jeszcze masa..!0 lecie . 15 lecie...25 lecie...:-D
rubinek12
19 lipca 2011, 13:17Idź na spotkanie klasowe :) Niech wszystkim szczeny opadną ;D
MagdalenaDz
19 lipca 2011, 12:59uważam, że powinnaś iść, zrzuciłaś tyle, że zasługujesz na podziw, może tak jak piszesz jeszcze Ci brakuje do prawidłowej wagi, ale i tak należy Ci się wielki szacunek za to co osiągnęłaś... idź i niech tym głupim blerwom, co się wyśmiewały szczena opadnie :)) Powodzenia w dalszym dietkowaniu :))
Bradiaga
19 lipca 2011, 11:26Tez jestem z Lodzi i chcialabym cie spytac do jakiego liceum chodzilas. Ja chodze do trojki i nie ma problemow z wysmiewaniem sie z ludzi. Mamy kilka grubych osob w szkole, mamy kilka osob, ktore odbiegaja wygladem i czasami zachowaniem, ale nikt nie jest wprost wysmiewany, wyszydzany i przesladowany. Atmosfera moze nie jest przesiaknieta na wskros miloscia, ale kazdy siebie nawzajem szanuje. Nikt nie moze narzekac na dyskryminacje. Dla mnie to bylo cos, bo w gimnazjum wszyscy smiali sie z tego, ze nosze glany, podarte spodnie i czarne ubrania. A tam przyszlam i nic. Paraduje sobie dumnie w moich czarnych 20 i nikt nic nie mowi. Zakladam koszulke mojego kochanego zespolu i nic. Najwyzej pare komentarzy, ze dobrej muzyki slucham. Nie wiem jak jest w innych liceach, ale zakladam, ze nie moze byc az tak zle. Co do pomyslu tymczasowego zerwania z dieta to powiem ci, ze nalezalo ci sie troche odpoczynku po tych wyrzeczeniach, aby schudnac ponad 50 kg. Nie mozna z niczym przesadzac, a w szczegolnosci z dieta. I tak cie podziwiam, ze odpuszczasz sobie na imprezach, bo ja nie umiem sobie odmowic wypicia jakiegos piwka, czy jabola ze znajomymi. Trzymaj tak dalej i udanego wyjazdu zycze ;)
88lola
19 lipca 2011, 10:56masz całkiem znośną wagę i nie będzie tak żle - jedz nad morze i bawsię dobrze :)
sabedoria09
19 lipca 2011, 10:36ze taka imprezka to super pomysł-idz wybaw sie i badz dla niego! a reszta....cóż niej jest przy okazji ;p ciesze sie ze dobrze ci z M no i waga juz niezła...ja jeszcze nie dotarłam do 7....pozdrawiam
astor1993
19 lipca 2011, 10:16Idż na to spotkanie.Weź ze sobą M
TeQueL
19 lipca 2011, 10:11Ja bym nie przepuściła takiej okazji. Już mówię dlaczego. Ja w szkole średniej nie miałam już jakiegoś big problemu z wagą, ale koniec podstawówki no i to piekielne gimnazjum zostawiło ślad w mojej psychice do dzis. W gimn. nie miałam życia - i jaka była moja satysfakcja gdy ci, którzy ze mnie drwili całe 3 lata spotykali mnie gdzieś w przeciągu kolejnych lat...szczeki do dołu (szczególnie ze kilka lat temu byłam szczuplejsza niż dziś). Polecam taką "akcję" dla utarcia nosa tym wszystkim "piknym" co Ci dokuczali. Na prawdę...ja radzę się jakos fajnie wyszykować (czyt odpicować) spóźnić się z 15 min by było efektowniej, przywitac sie, pokazać z każdej możliwej strony a później zajac się zabawą we własnym towarzystwie, a ich olać. Wiesz czasem mam wrazenie, że ludzie myślą, ze jak coś było rok czy nawet 10 lat temu, to my tego nie pamietamy. A niestety to nie głupia kłótnia o zeszyt czy linijke a granie na uczuciach...i może choć teraz jestem inną osobą to pamiętam ile razy płakałam po powrocie ze szkoły, dlatego mam cholernie ogromną satysfakcję jak widze kogos kto mi dokuczał a ten ktos ledwo co mnie poznaje xD
CherryK.
19 lipca 2011, 09:14Ale tylko na jednego, szybkiego drinka by wprawić ich w osłupienie. I dać do zrozumienia, że mam ciekawsze plany na wieczór;) Chyba nie miała bym ochoty spędzać wieczoru w towarzystwie osób które sprawiły mi tyle przykrości.