młodziutkie kelnerki je obgadywały, oczy im wciąż leciały w tamtą stronę. Klienci przechodzący zerkali z odrazą i fascynacją. A mi było głupio. Młode i tłuste babiszony przyszły do eleganckiej restauracyjki z kuchnią fusion, by się po-nawpieprzać. Ohyda!
Już nie potrafię się zdobyć na wyrozumiałość, gdy oglądam takie obrazki..... Sama też tak kiedyś żarłam i teraz mi wstyd za tamtą mnie
Pozwolę sobie skopiować, skróty moje:
Wczoraj w sklepie widziałam grubą, młodą dziewczynę wybierającą z półki masło orzechowe. Stałam i patrzyłam. Z obrzydzeniem. (...) dlatego, że żarła masło orzechowe, a brzuch wylewał jej się z obcisłych spodni. (...) waliła mnie po oczach masłem orzechowym i dupą jak szafa gdańska. ... Nie umiem nie oceniać ludzi na podstawie wyglądu (mam na myśli wagę) i niech ta/ten która to potrafi bez zająknięcia i choćby najmniejszej myśli potępiającej, pierwsza-y rzuci kamieniem.
Otyłość nie jest sexy! Nie jest nawet odrobinę kusząca. A patrząc na grubasa jedzącego loda, ciastko, czy frytki pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to taka, ze gdybym tak wyglądała żywiłabym się energią słoneczną.
(...) Nie oszukujmy się; wybierając czekoladkę z bombonierki patrzymy jak wygląda, a nie co ma w środku. Tak samo jest z ludźmi. Oceniamy po wyglądzie. Wystarczają nam trzy sekundy. I na nic zda się perorowanie o zaletach umysłu i o tym, że książki po okładce nie wolno.. Tak jesteśmy skonstruowani i tyle.
1 komentarz - (...) mnie najbardziej wkurzają tu na Vitalii osoby, które niby to się odchudzają i niby chcą i marzą o szczupłej sylwetce a ciągle podjadają, albo normalnie wciągają wszystko co popadnie i tak kokietują siebie i innych
2 komentarz - wylewający się zza spodni tłuszcz absolutnie nie jest sexy... to czyste zaniedbanie... (...) lubię patrzeć na osoby nieco grubsze, ale zadbane, ale jak widzę tłuszcz zlewający się i jakieś takie zaniedbanie ogólne, to żal mi patrzeć...
3 komentarz - i ja, kiedy od roku w końcu wierzę, że mogę wyglądać inaczej.... Mam mieszane uczucie, gdy widzę otyłych wcinających w mieście, w autach itp. Nie żebym zapomniała, że też tak kiedyś jadłam... Ale żal mi ich, że jeszcze nie znaleźli tego kopa, który ustawia człowieka na właściwej drodze
Mój komentarz - czyste chamstwo - tak myślę często sama do siebie - żeby się pohamować i nie podejść na ulicy, w knajpie do otyłej i właśnie żrącej młodej dziewczyny ... a taką mam zawsze chęć podejść i powiedzieć - ty grubasie, nie żryj tyle! .. więc tylko bezsilnie wmawiam sobie, że to byłoby chamstwo . . .. . ale to siedzi we mnie, bo ja wciąż żałuję, że nikt tak do mnie kiedyś nie podszedł i nie powiedział . .
.. Owszem, byłoby mi głupio i przykro, ale może wcześniej bym oprzytomniała
Gdy byłam otyła i wielka, ja - maluszek drobnokościsty, żyłam przecież między ludźmi. Nie żyłam na
pustyni.
Między bliskimi. Mężem, dziećmi, rodziną. Mąż przytulając mnie i się powtarzał banały o kochanym ciałku i miękkości ulubionego biustu. Najdalej posunęła się najbardziej pozytywna i sympatyczna z moich wiekowych ciotek, która przy okazji spędów rodzinnych wciąż mi powtarzała "o, Jola, znowu lepiej wyglądasz" i tylko jej oczy przygasały. Zapytałam ją półtora roku temu, czemu mi prosto w twarz nie powiedziała, że wyglądam jak gruba tłusta beka i że może bym już nie wpieprzała tego dziesiątego pączka. Powiedziała, że strasznie głupio było jej i nie chciała mi robić przykrości.
Między towarzystwem ze studiów. Bo my wciąż trzymamy się razem. Faceci nieustająco mnie podszczypywali, tańczyć chcieli, nie narzekałam na brak kompanii do rozmów i do biesiad. Dziewczyny omawiały ze mną stroje. Razem pływaliśmy jachtem po Mazurach. Dlaczego nikt nigdy mi nie zwrócił uwagi??? No, jeden facet, taki oczołapny i dobrze tańczący, ale to było już po pierwszym etapie samoistnego chudnięcia. Powiedział, że dopiero teraz tańczy się ze mną z przyjemnością, bo można mną podrzucać w rock`n`rollu.
Między młodymi i młodocianymi przyjaciółmi. Takimi w wieku mojego syna i młodszymi. Wspólne wyjazdy, nocne włóczenia się po gralniach i festiwalach gier komputerowych. Nocne sesje grania. Gdy zamawialiśmy żarcie z dowozem, nie dostawałam podwójnej porcji. Ale nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi, że nie pasuję ze względu na tuszę.
A stwierdzam teraz, oglądając teraz zdjęcia sprzed lat - nie pasowałam nigdzie. Wszyscy byli szczuplejsi ode mnie. Wszyscy jedli mniej.
Co powoduje ludźmi, że bliskiej i otyłej osobie i jeszcze żrącej dużo publicznie - nie potrafią powiedzieć prawdy w oczy???? Przecież takie słowa tylko na chwilę zabolą. A, być może, przebiją się przez zwały tłuszczu i trafią do mózgownicy. Może uratują komuś życie. Zdrowie. Małżeństwo. Może wyprostują czyjeś życie.
DLACZEGO MILCZYMY ?????
Przyjemniej by było mojej ciotce, jakbym zeszła na zawał otłuszczonego serca? Przyjemnie było mojemu mężowi kochać się ze mną, gdy brzuch przeszkadzał w przytuleniu się całym ciałem??
Co powoduje nami, że zamiast w knajpie siedzącej obok grubasce powiedzieć, że wygląda ohydnie z tłuszczem cieknącym po brodzie i mlaskaniem, odwracamy w zażenowaniu wzrok? To nie poprawność polityczna, bo to zjawisko było wcześniej.
Dlaczego głaszczemy znajome vitalijki po głowie, gdy po regularnym nocnym/wieczornym obżarstwie płacze rano w pamiętniku nad przybyłym kolejnym półkilogramem. No, dotyczy to głównie młodszej generacji. Z naszych rówieśniczek to znam tylko taki jeden przykład. Kobieta nawet nie rejestruje, że na kolację zjada cały bochenek chleba i ocyka się dopiero, gdy ktoś z domowników ma chęć na jedną kanapkę. Bo chleba już nie ma. Zjadła. A co kilka dni rano płacze w pamiętniku, że kolejny kilogram doszedł. Dlaczego nikt nie napisze - Tyjesz, dziewczyno, bo conocnie żresz. Tyjesz, bo ty jesz. I tyć będziesz codziennie, dopóki żreć nie przestaniesz. I wcale nie dziwię się Twojemu partnerowi, że zostawił/zostawia taką słabą i grubą babę. Nie dziwię się komuś z rodziny, że ci złośliwości oraz dowcipy o grubasach opowiada. Bo jesteś grubas!!! Jesteś żarłok!
Acha.
Ja staram się nie milczeć. Oczami też można wiele wyrazić. Pogardę. Politowanie. Zdegustowanie. Śmieszność publiczną. Niechęć.
Patrzę na grubą młodą osobę, która po podbiegnięciu do autobusu dyszy jak parowóz, a z torby wyciąga drożdżówkę. I oczami śmieję się jej w twarz. I pluję pogardliwym skrzywieniem ust.
Patrzę w kolejce do wędlin do koszyka sąsiadki z osiedla. Ja kupuję 3 gatunki wędlin po 4 plasterki, ona 5 gatunków, każdego po ćwierć kilo. W domu u niej jest tylko ona gruba i chudy mąż. Zje to sama? Pewnie, że sama. Przepalałam jej oczami dno koszyka. Poczuła chyba, bo zajrzała do mojego.
W przydrożnym makdonaldzie po 40 km na rowerze i z braku wałówki kupuję malutkie fryty. Z politowaniem patrzę na matronę, która samotnie wytoczyła się z samochodu i zamawia 2 kanapki
i duże fryty i lody. Z obrzydzeniem, gdy zaczyna jeść. Sama.
W tej knajpce dwa dni temu dowcipy świńskie i niekulturalne bardzo opowiadaliśmy, znaczy my, kumpel męża, synalek i znajomy barman. Swój dowcip, o grubasce w cyrku i o foce, specjalnie opowiedziałam głośniej, fonię kierując w stronę żrących młodych babonów.
Tyle mojej satysfakcji.
ale ??????
Dlaczego nie mówię głośno?
Dlaczego milczę????? Czego się boję???
Posądzenia o złe wychowanie? O brutalność? O włażenie komuś z butami?....
Nie wiem.
Ale wiem, że warto przełamać w sobie te barierę.
I proszę mi nie pisać pierdół, że otyłość to choroba i że należy osobę chorą traktować łagodnie. Wedle medycznych badań statystycznych, otyłość jest WYNIKIEM choroby u 1,5% (PÓŁTORA PROCENTA) grubych. Doliczyć trzeba jeszcze około 0,7% tych, u których istniejące choroby mogą, ale nie muszą powodować skłonność do tycia.
Cała reszta otyłych jest otyła z żarcia. Z nadmiernego żarcia. Z wpieprzania więcej niż się spali.
A gadanie o genach to pieprzenie w bambus. Geny to PREDYSPOZYCJA, a nie KONIECZNOŚĆ. Geny mówią ciału, jaką ma maxymalną wielkość, wzrostu i wagi. Ale nie każą maxymalnie wypełniać programu genetycznego. Nawet do tego nie namawiają. Zacytuję koleżankę: no, iezłe z tymi kobitkami. W pracy pewnie mówią " nie wiem od czego tyję, przecież niewiele jem, to pewnie geny. Matka i babka też były otyłe". Tyle, że dla takich pań "niewiele" to jest jak moja całotygodniowa dieta.
Oglądałam ostatnio moje albumy z dzieciństwa. W mojej podstawówkowej klasie była jedna, powtarzam JEDNA, gruba dziewczynka, nieżyjąca już Beatka Liberska. Umarła z tuszy, zawał, zator, ważyła w 40 wiosnie życia 140 kilo. Była gruba, bo jadła. Nie jedna kanapka na długiej przerwie, tylko 3. Mieszkała niedaleko, babcia, malutka, zasuszona kobiecina w czerni, jej kanapki donosiła. Ze smalcem, grubo. Albo z dżemem. I prawie zawsze brała dokładkę zupy na stołówce. Było jeszcze w klasie dwoje dzieci dużych. Nie grubych, ale grubokościstych. Arek Arkuszewski i Marzena Dudek, a może Dudzik. Byli duzi, wysocy, mocni, grubokościści.. Ale nie żarli
Na zdjęciach klasowych mojego potomstwa są grube dzieci. 1/3 klasy... Tłuste twarze o krągłości księżyca. Obwody w pasie dwa razy większe niż rówieśnika obok. Pulchniutkie ramionka, pulchniutkie nadgarstki, parówkowe paluszki. Oczy, może piękne, ale ukryte w wałkach tłuszczu.
Córka brała do szkoły jedną wielka kanapkę albo duży jogurt. Ale nie jadła szkolnego obiadu. Ale 3 razy w tygodniu trenowała. Synek robił sobie po dwie kanapki, ale zaraz po szkole leciał grać w piłkę, wszystko jedno, jaką albo godzinami skakał na desce... I oboje opowiadali, że część rówieśników ma stałe zwolnienia z wf-u. Bo się męczą biegając. Bo zadyszki, bo spocenia. Córka chciała mieć szóstkę z wf-u, więc co jakiś czas prowadziła lekcje akrobatyki. Ze zgrozą opowiadała, że dziewczyny nie potrafią zrobić dziesięciu pompek! Kurcze, ja z pięćdziesiątką na karku i uszkodzonym barkiem robię 20!!! Że mostka nie zrobią, nawet z leżenia. Że półszpagat jest poza zasięgiem większości.
Po doświadczeniach swoich. Po doświadczeniach dzieci. Po tym, co widzę na ulicy...
Do ostatniego oddechu będę twierdzić, że otyłość jest wynikiem obżarstwa. Słabej woli. Pozwalania sobie na brak samokontroli.
I że każda otyła osoba musi w samej sobie znaleźć motywację do wyglądania normalnie. Że nie cud tabletki, nie diety cud - tylko samodyscyplina i opanowanie pozwolą wyglądać estetycznie.
Będę również twierdzić, że otyłej osobie potrzebny jest wstrząs. Że musi zrozumieć, że jest gruba. Że nikt jej nie pomoże być normalna poza nią samą.
I że potrzebne jest POTĘPIENIE osób otyłych. Bo inaczej nie zauważą, że są grube i źle widziane.
Tak twierdzę.
A mimo to wciąż milczę.
Cholera!
ps.
Uprzejmie proszę nie odsądzać mnie od czci. Tak jak niepalący protestują przeciwko zadymianiu lokali jedzeniowych, tak esteci mają prawo protestować przeciwko nieestetycznym czy wręcz ohydnym widokom przy jedzeniu. A jeszcze na razie siłą nikogo z restauracji nie usuwałam.
Ja wyraziłam pogląd, do czego jako człowiek mam pełne prawo, że publiczne żarcie, bo nie jedzenie, jest obrzydliwym widokiem. Zwłaszcza w wykonaniu otyłej osoby.
Wyraziłam również pogląd, że nie należy wciąż pobłażać i na głaskać po główce i mówić, że od teraz już będzie dobrze osobom, tu na Vitalii, które wciąż piszą o dietach, o swoim odchudzaniu i o conocnym lub codziennym obżeraniu się. I że nie rozumieją, skąd przybór wagi, bo przecież dieta była….
Co jest nieodpowiedniego w wyrażaniu takich poglądów?
Bo do rękoczynów jeszcze nie dojrzałam.
I nikogo nie namawiam do przejęcia moich poglądów. A podyskutować zawsze warto. Zwłaszcza na tematy bardzo, jak widać, drażliwe
Femke
2 sierpnia 2010, 22:30zgadzam sie z wszystkim co tam jest napisane , jeszcze cos chcialam dopisac czesto slyszalam jak szczuple osoby mowia ze duzo jedza a to wcale nie jest tak oni jedza ale kiedy przychodzi sytosc przestaja ,a co robia osoby otyle ,grube jedza na smaka aby sie zapchac tez tak kiedys robilam ,
pistacjowa
2 sierpnia 2010, 22:25"I że potrzebne jest POTĘPIENIE osób otyłych. Bo inaczej nie zauważą, że są grube i źle widziane. Tak twierdzę."a ja twierdzę ,ze jesteś WSTRĘTNYM ,OBLEŚNYM BABSZTYLEM!
OCarolaila
2 sierpnia 2010, 22:07masz zupełną rację ale temat skomentuje tak, jak bym chciała dopiero jutro. I dziękuję ci za świetny tekst. I nie będe kryła , jak mnie on cieszy ijak na niego długo czekałam ;) pozdrawiam. Dobrej nocki ;)
konsta1503
2 sierpnia 2010, 22:03według mnie kazdy powinien patrzec na siebie. Powiem szczerze mało mnie obchodzi to, czy gruba pani je chipsy czy jabłko, poniewaz to nie moja sprawa. Pilnuje sama siebie. Ludzie sa wscipscy, zlosliwi, a do czego to dazy to sama nie wiem. pozdrawiam!
muszeschudnacjuz
2 sierpnia 2010, 22:02a Co Pania to obchodzi czy ktoś jest gruby czy je czy nie nie każdy chce być szczupłym może jest Pani zabardzo zapatrzona w siebie ale luedzie maja gorsze problemy niż to czy sa grube czy nie. ... ;/ Załosne .... nie wiem czym sie pani chwiali.. inni poprostu wola być grubymi i co to kogo obchodzi ..... ;/ nie rozumiem tego jak ktoś może oceniać ludzi po wygladzie nie znająć ich ... ;'/;/;/
muszeschudnacjuz
2 sierpnia 2010, 22:02a Co Pania to obchodzi czy ktoś jest gruby czy je czy nie nie każdy chce być szczupłym może jest Pani zabardzo zapatrzona w siebie ale luedzie maja gorsze problemy niż to czy sa grube czy nie. ... ;/ Załosne .... nie wiem czym sie pani chwiali.. inni poprostu wola być grubymi i co to kogo obchodzi ..... ;/ nie rozumiem tego jak ktoś może oceniać ludzi po wygladzie nie znająć ich ... ;'/;/;/
pistacjowa
2 sierpnia 2010, 21:59BRAVO!!!!!
Hatezit
2 sierpnia 2010, 21:55że grube dziewczyny jadły i to dużo, i dobrze,przynajmniej maja apetyt a jakie są ładne:) nie to co szczuplutkie chodzące i nic nie jedzące a fuuj tak to napisze jak wy:)
rabarbar1974
2 sierpnia 2010, 21:45czego człowiek nie wymyśli żeby się znaleźć w najbardziej komentowanych....żenua....
JulkaAlf
2 sierpnia 2010, 21:41hmm...mam teraz setki myśli i ciężko mi zmajstrować coś konstruktywnego... hmm... ok, osoby otyłe są niejednokrotnie same sobie winne...ale jak można patrzeć na te osoby z potępieniem?!?!?!?!?! ja jestem bardzo ładna, mam śliczną buzię i co z tego!?>!?!?!?! mam patrzeć z obrzydzeniem na każdą brzydszą ode mnie!?!?!?! ja ważyłam kiedyś 75kg, teraz ważę 56 ale nawet przez myśl mi nie przeszło żeby choćby przez sekundę pomyśleć o kimś otyłym jako gorszym...
agaja29
2 sierpnia 2010, 21:39...a moze mi taki 'kop' był potrzebny... dziekuje!
jankaaa
2 sierpnia 2010, 21:39za chuda jest pani żeby pisać takie komentarze i dlatego się pani dostało. wszystko prawdopodobnie przeszłoby mniejszym echem gdyby ważyła pani ze 100kg. na mnie coś takiego działa. co prawda nie chciałabym usłyszeć tego od mojego mężczyzny ale jak dla mnie, jest to na prawdę idealna terapia szokowa. pozdrawiam.
Shikamaru
2 sierpnia 2010, 21:18Mam do pani 1 pytanie.Czy osoby wypijające piwo i kilka drinków dziennie czyli nałogowi alkoholicy nie budzą pani obrzydzenia?
madeleine1987
2 sierpnia 2010, 21:14Akurat kwestii otyłości dzieci nie wsadzała bym do jednego worka z obżarstwem dorosłych (znam obie rzeczy z autopsji), ale w kwestii głupiego często użalania się nad sobą po obżarstwie (szerzącego się na Vitalii) w pełni się zgadzam, podobnie jak z jedzeniem przez otyłych wszystkiego i wszędzie. Nie wydaje mi się natomiast, żeby niemiły komentarz mógł pomóc (mi by na pewno nie pomógł), to kwestia dorośnięcia do pewnych decyzji. Zresztą może ktoś chce być gruby (choć trudno mi to sobie wyobrazić).
winozkany
2 sierpnia 2010, 21:10śmiac mi się z was chce :DDDD Czy jeśli dodam taki sam tytuł i tekst to tweszzzz bedeeee nas główneeej? hahahahahahah
delfinem
2 sierpnia 2010, 20:59a ponadto potrzebne jest potępienie takich osób jak ty (przez bardzo maleńkie "t")...
belferzyca
2 sierpnia 2010, 20:54zastanawiam się nad skopiowaniem powyższego wpisu i zapytaniem zainteresowanej... 140 kg i 165 cm... walę jej prosto w twarz, że musi się wziąć w garść... dołożę inny obrazek , siedzimy razem w kawiarni ja piję herbatę ziołową (nigdy nie miałam nawet nadwagi, w ciąży mieściłam się w BMI) ona je kawę mrożoną... komentując, wiem,że nie powinnam, mam przecież cukrzycę.... uczciwie przyznaję, w jej towarzystwie jedzenie nie smakuję... budzi strach... tekst jak tekst... nie wzbudza mojego sprzeciwu.... sprzeciw budzi natomiast forum jednej z V Pani Jolu gratuluję umiejętności wzbudzania w ludziach emocji:)) Ja je lubię:)) Szanuję Pani prawdomówność.
7051953
2 sierpnia 2010, 20:50przypadkiem trafiłam na Twój wpis i doprawdy nie wiem, nie wiem - rzeczywiście tak myslisz czy tylko prowokujesz ?! Ja też - jak te osoby o których pisałaś -jestem gruba ale wiem o tym - z pewnością tak samo jak te osoby ... i powiem wprost: nie życzęe sobie takich komentarzy ! Wierzysz w to, że metoda walnięcia kogoś (nie jest ważne czym walisz - słowem czy młotkiem) może pomóc ? rety,brak mi słów. Jeszcze nikomu tak nie powiedziałam ale : do niezobaczenia - Basia
qwas
2 sierpnia 2010, 20:33... wiesz co to jest karma ... to do ciebie wróci pod postacią jakiej się nawet nie spodziewasz ... jesteś złym człowiekiem (o twarzy nawet nie wspomnę) a zło zawsze wraca ... brzydzę się tobą i tym co napisałaś i gdybym cię spotkała naplułabym ci w twarz bo na to zasługujesz ...
chudabyc
2 sierpnia 2010, 20:33popieram. może nie do końca zgadzam się z opinią żeby o tego typu spostrzeżeniach mówić obcym ludziom, natomiast rodzinie, znajomym, itd jak najbardziej.