Oczywiście chodzi o maturę
Tanecznym krokiem córczę wróciło z polskiego podstawowego. I z pełnym satysfakcji okrzykiem, że przecież ze Zdążyć przed PanemBogiem odpowiadała 3 tygodnie temu. Teraz konsumuje obiadek i zaraz, na 14, biegnie na polski rozszerzony.
Ostatnie 2 tygodnie ciężkie były. W podstawówce i w gimnazjum zawsze w dolnych stanach średniości. W liceum od pierwszej wystrzeliła jak rakieta, zawsze w pierwszej trójce. Poukładana, spokojna i mądra. Więc ja się o nią nie bałam. Ona się bała. Dosyć dramatyczne rozstanie z długotrwałym chłopakiem podkopało jej pewność siebie. No i 2 tygodnie przed matura zaczęła zdradzać objawy histerii. Gwałtowne kucie na przemian z imprezowaniem. Przytulajstwo do-rodzicielskie na przemian z płaczliwością i podejrzliwością. Złość na ilość materiału i na niesprawiedliwość świata na przemian z lekceważeniem istoty matury.
Ufff, ciężko chwilami było nam być rodzicami.
Wczoraj wieczorem kolacja dla córczęcia wypasiona, na miękko i słodko. Dzisiaj rankiem zrobiłam jej smaczne śniadanko w ilości dowolnej. Potem kopniaczki z zadek na szczęście, od nas, od nieobecnego brata i od ukochanego dziadka. I poszła.
Teraz podśpiewując wtranżala obiad, uszy jej się trzęsą. Żeby się nie zakrztusiła. Tyle razy mówiłam - nie śpiewać, nie gadać z pełnymi ustami
Vitaliowo
Kłapanie paszczą pod kontrolą, nawet się powstrzymałam od pożarcia loda. Tak, tak, specjalnie pojechaliśmy z mężem na stację, żeby lodożerną zachciewajkę uczącego się córczęcia spełnić. Wyciągnęłam z lady chłodniczej loda, jednego i w resztę na dnie patrzyłam łakomym wzrokiem. Pan i Władca zaczął kusić... ale byłam twarda, nie miętka!
Do domu wróciliśmy z jednym lodem!
Rowera nie było. Sama nie potrafię zreperować tej rozpadniętej przerzutki, w dodatku chyba nie wszystkie rozsiane części znalazłam... talerzyka brakuje i nakrętki, nie wiem w jakim kształcie...
Kijów też poniedziałkowo nie było. Deszcz i lenistwo.
Dwa spacery poniedziałkowe w zamian. Wczesnym popołudniem Pan i Władca zawiózł nas na Pola Mokotowskie. Chodziliśmy po obydwu częściach ponad 2 godziny. Między kropieniem a deszczem rzęsistym. Późnym wieczorem ja jego wyciągnęłam na nocne wąchanie mokrego bzu. Tu, na Saskiej Kępie, pachnie on wprost oszałamiająco. Jak w piosence Osieckiej. Mokry nocny bez był połowicznie pozorem. Spacer zaprowadził nas pod drzwi serwisu rowerowego, napisane, że czynny dnia następnego od 11 rano. Uff.
Akrobatyka nocna zaliczona
Waga poranna bez zwyżki. I tak trzymać.
aganarczu
4 maja 2010, 15:23Najwazniejsze, ze córka wstrzelila sie w temat i jest zadowolona z pierwszej czesci :-) Moj syn jak narazie mial egzaminy w 4 klasie, kolejne beda w 7ej i nastepne w 10ej. Wyniki tych egzaminow szczegolnie ostatniego sa bardzo wazne aby dostac sie do kolejnej szkoly. Pozniej bedzie cos ala matura zwane 'studentaprof''. Jeszcze mam pare lat spokoju. Powodzenia dla corki w kolejnych egzaminach a poznej dostania sie do wymarzonej uczelnii.
tulip24
4 maja 2010, 15:12Już nie mogę się doczekać posadzenia wokół domu jakichś pachnących cudów, ale to niestety dopiero przyszły sezon jak dobrze pójdzie. Matura? Wtedy koszmar i trauma, teraz miłe wspomnienie...
iglaigla
4 maja 2010, 14:43a tu go nie ma !!! najlepszy jest bialy zaraz po deszczu
jolaps
4 maja 2010, 14:16trudno jest rodzicem to prawda najprawdziwsza. Ja się okropnie przejmowałam matura obu synów. Tą ostatnią miałam rok temu. A mój synek mi powiedział " co ty tak o tej maturze wkółko i wkółko, przyjdzie czas to się zda ". No i " się zdało ". A ja w nerwach byłam że może się nie zda. Teraz student pełną gębą. I oto jajo mądrzejsze od kury. Pozdrawaiam
Ciupek
4 maja 2010, 13:53Osiecka miszcz. Guru moje. Hm. Skoro córa w pierwszej liceum się ogarnęła to ja zapewne się stoczę skorom przez całą podstawówkę i gimnazjum łokcie sobie urabiała, żeby być najlepsza w szkole (to Ci dopiero ambicja!). Istnieje jeszcze opcja, że jeszcze bardziej zacznę pracować ale o nierealnych rzeczach milczmy. Patrząc na ilość ruchu u Pani (nie to, że chcę tym zwrotem postarzać - wyraz szacunku) zastanawiam się kto tu tak naprawdę ma 16 lat. :)
CuraDomaticus
4 maja 2010, 13:33Po takich stresach jak wystrzeli w wakacje !! Zazdroszczę jej :) A u mnie nie ma bzów, niesprawiedliwe.
baja1953
4 maja 2010, 13:17No, to powodzenia dalej, niech się dziewczę sprawdza jak najlepiej:) Mamuśka, zachowujesz klasę! Tak trzymaj:) Z paskiem niby mi się udało, ale diabli wiedzą, czy naprawdę... okaże się przy dodawaniu kolejnych osiągów... Cmok;)
Malin.
4 maja 2010, 13:10On jest dwa lata straszy i wydawo mi si kiedys, ze to szczyt dorosłosci, ale teraz widze, ze ledwie to od podłogi odrosło. Chyba rzeczywiście przejdę sie pod jakiś Uniwerystet i bede wyhaczać haha. Zazdroszczę córki, moja mama może o takiej tylko pomarzyć, chociaż te przeprlatane emocje są powszechnie znane ;) zyczę powidzenia jutro i w czwartek!