sobota
śniadanie:
7.00 - 2 kromki chleba żytniego z chudym serem z odrobiną mleka i szczypiorkiem, 3 rzodkiewki, pół ogórka zielonego.
Herbata
potem pojechałam z koleżanką na szkolenie do Katowic do WOMu i pocałowałyśmy klamkę niestety. W autku na pocieszenie zjadłam 4 orzeszki w czekoladzie.
Obiad:
14.00 wiem, że za duża przerwa w posiłkach, ale niestety nie było innej możliwości.
mieszanka warzyw na patelnię i pulpet. teraz idę trochę ogarnąć moje podwórko, przyciąć róże i wierzbę. Nie wiem czy nie za późno....
dzisiaj dietka ok poza orzeszkami, wczoraj ok poza białym chlebem i orzechami oraz braku warzyw do skrzydełek wieczornych, przedwczoraj ok poza chlebem z pasztetką.....kiedy będzie 100 % ok? No nie mogę się zmobilizować...
No ale nie jest najgorzej. Mam nadzieję że nie będę już jeść dzisiaj, wypiję tylko herbatkę czerwoną..
to buziak wielki dla Was!
OBIAD I KOLACJA
na obiadek dzisiaj o 11.30 zjadłam 2 pieczone skrzydełka z kurczaka i ogórki kiszone.
Po czym pojechałam na tomografię. na miejscu pani zadała mi pytanko, czy jestem bez jedzenia 5 godzin? szkoda ze nikt mnie uprzedził, myślałam że można jeść, przecież to głowa nie żołądek, ale przełożyła mi Pani badanko na 16 i powłóczyłam się trochę po Zawierciu. Zrobiłam zakupy biedronkowe przy okazji, uzupełniłam brakujące pomidory i rzodkiewki, także warzyw ci u mnie dostatek...
potem byłam tak głodna że w szpitalnym kiosku kupiłam kanapkę z tuńczykiem za (o zgrozo 5,8zł) Ale tak pyszna, że pysk chce urwać :)))
to moja kolacja, potem w domu następne 2 skrzydełka bo co sie mają zmarnować... i poł paczki orzechów z mieszanki studenckiej.
Tiruś wrócił i czeka na mnie grzecznie w łóżeczku :))
To ja pomykam, Dobranoc Wam Kochane:)))
śniadanie
7.30
Jabłko, potem herbata mandarynkowa odchudzająca.
8.00
pomidor, 5 plasterków serka pleśniowego, 4 rzodkiewki i 2 plastry papryki czerwonej.
Dzisiaj mam tomografie głowy. Nie wiem czy można jeść czy nie, ale ja do 13 nie mogę być bez jedzonka.
A o pasztetówkę z wczoraj tak mi nie chodzi, choć też nie powinnam jej jeść. Bardziej o biały chleb, nie jem go od początku mojej przygody z odchudzaniem. W ogóle połączenie pasztetowej i chleba jest złe w mm. No ale stało się niestety i mam skutki - brzuch jak balon dzisiaj, i 2 wizyty wiecie gdzie
Ale będę zapisywać moje jedzonko w miarę możliwości, bo jak mi będzie wstyd ile jem, to może się wreszcie ogarnę na maxa.
dzisiaj waga 77,7. czyli kilo nadprodukcji.
ale ja tak zawsze miałam, że najpierw spadek, kilka dni wzrost ok kilo a potem znów spadek o kilka deko poniżej wcześniejszego spadku. Ale zamotałam, ale wiecie chyba co mam na myśli. U was też tak jest?
kolacja
porażka!!!!!
3 kromki chleba z pasztetką!!!
a ja nie lubię pasztetki, ale tak pachniało......
Nie oparłam się...
to idę na dywan za karę:((((((((((((((((
obiad
jak w tytule,
13.00
5! naleśników mm z dżemem bezcukrowym, nie zjadłam warzyw, ale zjem po 16 sałatkę i to już będzie kolacja.
po naleśnikach jeden kubeczek monte z biedronki. termin wyszedł i szkoda było wyrzucić
HEhehe zrobiłam naleśniki z mąki pp, tyle że z serkiem, a reszta familii zjadła i nic!!!! Przeszło, nawet nie zauważyli, że inne:))
Wyprasowałam pranie z miesiąca chyba, dopiero skończyłam układać w szafkach.
Jadę teraz nabić Tirusiowai butlę turystyczną, bo mu wychodzi gaz i będzie głodny,
A potem do mojej fryzjereczki na ploteczki i na umówke co by tu stworzyć na mojej czuprynie lichutkiej....
pamiętnik/dziennik
będę zapisywać wszystko co zjem.
Kropka.
8.00 śniadanie:
3 deski wasy 7 zbóż zalane mlekiem. Pomidor + parę rzodkiewek.
Teraz herbata czerwona.
sie narobiło
Jak w tytule.
Wczoraj miałam wycieczkę z moja Młodocianą do szpitala. Przyszła sierotka ze szkoły, zeżarła mamusina sałatkę, a potem niosąc talerz na dół wyrżnęła na schodach. resztę sobie dopiszcie.
8 szwów na brzuchu.
Wróciliśmy przed 22 do domu ze szpitala, nie miałam siły już robić wpisu. ze zmęczenia nie mogłam zasnąć, pobuszowałam trochę po necie, nie jadłam9 jedyny pozytyw)
a rano - nieprzytomna. zaspałyśmy trochę i pojechałam z młodą do szkoły omówić jak to z wfem i basenem sprawa wygląda.
Przy okazji zroiłam sobie dzisiaj badania krwi, bo mam w piątek tomografię głowy i potrzebują stężenie kreatyniny.
I wiecie co???
Pobierał mi krew do badania mężczyzna ! pierwszy raz w życiu, jeszcze się nie spotkałam. Nie powiem zrobił to delikatnie....
A wagowo i dietkowo dzisiaj ok.
Waga pokazała 76,6!!!!!
Rewelka, mam nadzieję ze nie nadrobię szybko.....
miłego dnia kochane!
dzisiaj
niewielki spadek, 77,5 zaledwie. po trzech dniach prawie niejedzenia lichutko.
Miałam nadzieję, że przez moje gardziołko chorutkie zalicze więcej na minusie. ale cóż...
jakoś tak stoję i stoję w miejscu. Ćwiczę, deptam i psinco.
kiedyż ta waga się ruszy zardzewiała?
Nastrój nadal mam smutaśny, jak to niewiele trzeba...
dobra już nie piszę nic, bo się znów rozkleję, słucham sobie RMF tylko, nie oglądam telewizji, bo dzisiaj aż oczy mam spuchnięte od wczorajszego lania łez...
spokojnego poniedziałku kochane.
Nowy wpis....
Wiem, że to nie miejsce na takie wpisy, ale w końcu to pamiętnik, a ja mam potrzebę wygadania się.
Tak mi jest smutno na serduchu bo pomimo że nie znałam nikogo osobiście, ani nie interesuje mnie polityka. Zginęli przecież nie tylko politycy, generałowie, księża itd,
ale LUDZIE tacy jak my, z podobnymi problemami, mający rodziny,
rodziców, dzieci, żony, narzeczone..
Byli dla kogoś najważniejsi, mieli swoje plany i marzenia.....
Los w jednej chwili zabrał im i ich bliskim te marzenia...Wszystko zostało w lesie katyńskim po raz drugi.
Bardzo współczuję rodzinom, ale nie mam słów którtymi mogłabym to wyrazić...
Całym sercem jestem z Wami!!!
[*] [*] [*]
Nie potrafię ogarnąć tej tragedii.
Jak pomyślę ile wdów i sierot zostało w żałobie...
Łzy same napływają do oczu...
Ta tragedia musi mieć jakiś cel, jakiś sens którego jeszcze nie znamy...
A to, że w Katyniu?
Smutno.