21.05.2008
Odebrałam dzisiaj wyniki badań i... jestem zdrowa jak kobyłka. Za to u Zuzi to chyba była grypa jelitowa, bo dzisiaj wzięło Natalię (najstarsza), a Olga już marudzi że ją boli głowa i brzuszek - pewnie kolejna nocka będzie zarwana. Synuś na razie zdrowy , ale to pewnie kwestia czasu. Podejrzewam ,że to ja przywlokłam cos z przychodni, tym bardziej że ostatnio miałam pacjentkę z tak gwałtownymi objawami. Dobrze chociaz ,że to tak krótko trwa - Zuzia już rozrabia i zaczyna jeść jak dawniej. Poluzowalam trochę diętkę, tzn poniewaz nie jestem ostatnio w stanie zaplanować zakupów, często zmianiam menu w ostatniej chwili albo dopasowuje diete do lodówki - ciekawe jak na to zareaguje waga? Na wszelki wypadek wsiadam zaraz na rowerek i jazda na You can dance.
20.05.2008
Zrobiłam dzisiaj badania (wyniki będą jutro), ale czuje się już lepiej - pewnie to jednak był wplyw ciśnienia atmosferycznego. Dzisiaj jestem naprawdę niewyspana - moja 3 letnia Zuzia miała w nocy sensacje żołądkowe, bardzo wymiotowała, potem miała dreszcze i goraczkę. Kiedy ja zajmowałam się małą -mój kochany mąż biegał z mopem i mył podłogę wzdłuż trasy do łazienki, o 1.00 w nocy! Chociaz jestem lekarzem i wiedziałam jak jej pomóc, zawsze strasznie się denerwuję kiedy moje dzieci chorują, no i nocka z głowy. Ale dzisiaj jest już lepiej, jeszcze nie ma apetytu, ale taka jednodniowa głodówka dobrze jej zrobi po takim ostrym nieżycie (prawdopodobnie zaszkodził jej soczek - za dużo, a wcześniej podobno jeszcze zjadła dwie porcje płatków z mlekiem).
Jak mi się dzisiaj nie chce...
...nic oprócz spania, ale tego akurat nie mogę zrobić , bo zostałam z najmłodszą Zuzią w domu - mąż z resztą pojechał na działkę. Bardzo chciałabym tam być z nimi, ale nie mam na nic siły i zasypiam w każdej pozycji, czuję się okropnie i musze się mobilizowac do każdego nawet najmniejszego wysiłku. Nie wiem czy to tylko taki niż fizyczny czy już może choroba - na wszelki wypadek postanowiłam zrobić w tym tygodniu badania. Z dieta też nienajlepiej, bo kiedy nie chce się jeść trudno przestrzegać regularności posiłków, a potem może pojawić się napad wilczego apetytu.
Uff!!!
0.4 kg mniej, trochę mniej iż zakłada dieta, ale po tygodniu stagnacji każde wychylenie w dół cieszy i mobilizuje do dalszej walki. W pomiarach trochę gorzej, tylko 2 cm mniej w biodrach.
16.05.2008
Dzisiaj dietka zgodnie z planem, na obiadek nowa potrawa: wędzona makrela smażona z kukurydzą i kiełkami fasoli mung - pychotka, połowę zjadł mój mąż chociaż wcale nie musi być na diecie. Kupiłam dla mojej wagi nowe alkaliczne -może się odwdzięczy pokazując mniej kg? Na rowerku tylko 11 km w 22 minuty (na końcu był prawdziwy speed). Uwielbiam piątki, bo jutro sobota. Zazwyczaj siedzę dłużej ale dzisiaj idę odespać . Dobranoc.
14.05.2008
Właśnie zsiadłam z rowerka : 66 min 31 km 703 cal i jeszcze bonus - obolałe pośladki (bezcenne! haha) Do tego dietka i mój ślubny, który wodził mnie na pokuszenie kaszanką z musztardą po 21.00 (ma chłopak fantazję - ale jest uroczy). Jutro kolacja służbowa, ale już to przerabiałam , wiem co zamawiać żeby bilans się zgadzał. No i mam rowerek.
I po komunii
Wrocław to piękne miasto, szczególnie jesli wiążą się z nim wspomnienia z młodości. Było miło, co do diety - nie mogłam odmówić kawałka pysznego tortu, ale na tym poprzestałam. Mam strasznego lenia do ćwiczeń, ale kiedy przeczytałam wasze komentarze odżył we mnie duch walki , dziękuję wszystkim za wsparcie, nie zawiodę was i mojej największej przyjaciółki - siebie.
Buuu
Waga w miejscu - to z pewnością brak ruchu. Dobrze chociaz,że nie poszło w górę, ale trochę zal, bo myślałam ,że za tydzien zobaczę 7 z przodu. No nic trzeba się zebrać i... na Komunię do Wrocławia.
8.05.2008
Dzisiaj w dietkowaniu przeszkodziła mi Stasia - postawiła w pracy imieninowe ciasto , na moje szczęście oprócz kremowych był tez tradycyjny serniczek no i udało sie poprzestać na 2 małych kawałkach, A niech tam, podarowałam sobie za to kolacje i ruszyłam rowerkiem stacjonarnym po rozgrzeszenie. Moj Mąż zauważył dzisiaj że schudłam ( a konkretnie moja pupcia), to miłe chociaz jeszcze tak daleko do ideału. No i strasznie mnie dzisiaj wzdyma, pewnie po tym serniku, normalnie czuje się jak balonik. Ide sparzyć sobie miętę może do jutra przejdzie?
Hurra!
Kolejne 1,2 kg mniej pomimo wyjazdu nad morze i konieczności naginania diety. Nie wiem jak było kalorycznie ale były tylko 3 posiłki i ostatni o 18.00, co do ruchu trochę spacerów ale mniej niż bym chciała, bo plan zajęć był bardzo napięty a poza tym pogoda niezbyt sprzyjała. Cieszę się tym bardziej , że pozwoliłam sobie w naszą rocznice na gofra z bita śmietaną i owocami (mniam!). No ale od jutra (a właściwie już od dzisiaj) wracam do ćwiczeń i rowerka.