... z pierwszego i drugiego dnia. Przepraszam że wczoraj nic nie napisałam, ale zasnęłam usypiając moją Monisię. Wczoraj i dziś miałam wywiadówki w szkole. Ale o tym później.
Co do diety: smaczna, duuużo nabiału, ciekawe pomysły, nowe odkrycia (nie wiedziałam, że lubię paprykę konserwową!), pierwsze zamiany (np.winogrona na pomarańczę, bo chociaż zrobiłam wcześniej zakupy, winogronka akurat tego dnia zapragnęło każde z moich pięciorga dzieci), zaskoczenie (np. że 100g winogron to 5 dużych kulek wiem bo zważyłam). Jem 5 posiłków co 3 godziny i wypijam prawie 3 l wody plus kawa (bidon z Cisowianki dobrze się sprawuje). Nie wiem czy to przez tę wodę czy przez zmianę diety, ale porządnie mnie przeczyściło i czuję się jakby mniej opuchnięta. Jutro czeka mnie pierwsza próba - wigilia w pracy.
Chciałam jeszcze napisać o wczorajszej wywiadówce. Zanim się zaczęła spędzono wszystkich rodziców gimnazjalistów na warsztaty o zdrowym żywieniu (!) Pierwsze pół godziny mówiła do nas dietetyczka, która zrobiła wśród naszych dzieci ankietę, przedstawiała jej wyniki i mówiła o zasadach zdrowego żywienia. Już wtedy na sali był mały szum, ale dotrwaliśmy do końca. Myśleliśmy że zaraz zacznie się zebranie, a tutaj zmiana prelegenta i oferta dla rodziców, żeby zmienili nawyki i schudli, bo "ryba psuje się od głowy". Mówiła do nas pani konsultant żywieniowy, która sama schudła 25 kg oraz większość rodziców mówiła równocześnie z nią. Po 15 min pani zapytała czy nie przeszkadza i przecież nikt nas tu na siłę nie trzyma. Wtedy 2 ojców powiedziało do widzenia i wyszli.... a za nimi 3/4 słuchaczy. Przez chwilę słuchałam skrzypienia i trzaskania drzwiami, a w głowie walka między kulturą tzw osobistą a niepokojem, że przecież zebranie zacznie się beze mnie bo większość już poszła. Wstałam, przeprosiłam i wyszłam. Zebranie zaczęło się o 17.50
Pozdrawiam wszystkie Vitalijki.