Słuchajcie, to co wydarzyło sie w moim życiu przez zaledwie trzy dni to mi sie samej w głowie nie mieści...... byłam kłębkiem nerwów. jedyne pozyteczne z tego to to, że waga poszła w dół, a to przez to, że nic nie mogłam przełknąć.
Dobra, ale po koleii.... już od jakiegos czasu zauwazyłam, że będąc w pracy gdy rozmawiałam z szefem to on nie bardzo chciał mi spojrzeć w oczy. jak ze mna gadał to w sumie miałam wrażenie, że gada ze ścianą..bo patrzył sie na nią. Jakos przestał ze mną żartować omijał mnie łukiem, no a ja nie starałm sie mu wchodzic w drogę. ale to że gościu chce mnie zwolnić!!!!!!! to nawet przez głowę mi nie przeszło. jak mnie wezwał i usłyszałm to od niego to poczułam sie tak jakbym dostała cięzkim przedmiotem w głowę (SZOK SZOK SZOK). Dodam, że pracowałam w firmie prawie 10 lat, a są tacy co pracuja po 2 lata!!!!! < no ale niestety jak sie "nie ma pleców> to okazuje sie, że mając umowę na czas nie określony to i tak nie mamy żadnej gwarancji, że nie zostaniemy zwolnieni :(((. W czwartek minał pierwszy szok (dodam, że bardzo pomogła mi moja najbliższa rodzinka, a zwłaszcza ojciec, który naprawde mnie nieźle zmotywował), a siora powiedziała : "słuchaj nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło"... No i tak jakoś przetrwałam...do wieczora. nie wspomnę,że całą noc nie mogłam spać..z nerwów :(. Jestem w piatek w pracy i nagle dzwoni moja komórka, odieram telefon i słyszę: 'ZAPRASZAMY PANIĄ NA ROZMOWĘ KWALIFIKACYJNĄ"!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ponownie SZOK. Pomyslałam, że to chyba jakis żart.
I wiecie co!!!!!! od poniedziałku ide do NOWEJ PRACY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak czytałam, Wasze komentarze do swojego ostatniego wpisu, to nawet sie poryczałam:((( i pomyslałam , że mam Wirtualnych Przyjaciół!!! dziękuję Wam za to, że jesteście bo od dziś naprawdę zaczynam
WIERZYĆ W CUDA!!!!!!!