Dietowo bez zmian.
Weszłam na wagę tylko po to, żeby sprawdzić, czy wczorajsze obżarstwo nie poszło w kilogramy, ale nie. Waga bez zmian. Jestem szczęśliwa.
Po ognisku
Byłam wczoraj u kolegi na ognisku, niezła ekipa, 3 dziewczyny, 7 facetów. Było wesoło. W domku gospodarczym pograliśmy w ping-ponga do 2 nad ranem, przez pół godziny zagaszaliśmy ognisko, bo wydawało nam się, że coś się żarzy zanim wpadliśmy na pomysł, że gorące drewno w zetknięciu z zimną wodą po prostu syczy, gadaliśmy przez godzinę w domu i w rezultacie zasnęłam przed 5 rano otulona 2 kocami na rozkładanym narożniku w salonie. Obok spała moja przyjaciółka.
Przyjechałam do domu i musiałam wziąć prysznic. Nie wiem, jak udało się ludziom w pociągu nie zwracać uwagi na to, że śmierdzę dymem z ogniska. Mnie wystarczyło zostać samej w pokoju i usiąść przed komputerem, żeby poczuć jaki zapach mają moje włosy i uciec czym prędzej do łazienki.
Al ognisko było bardzo udane. Upiekłam sobie kiełbaski drobiowe i wypiłam 2 litry coli zero w ciągu całej nocy (musiałam jej bronić jak lwica, bo w pewnym momencie skończyła im się popitka do wódki, a nikomu nie chciało się iść do domu po kolejną).
Eh
Oglądam zdjęcia, które wrzuciłam tu do galerii i mam takie spostrzeżenia. Wyglądałam bardzo źle. Na tyle źle, że moja własna, rodzona mama, która powinna kochać mnie taką, jaką jestem i to na dodatek miłością bezwarunkową, mówiła mi, żebym zaczęła się odchudzać. Na tyle źle, że kiedy teraz patrzę na te zdjęcia to mnie obrzydzenie bierze.
Teraz wyglądam o niebo lepiej. Mogę dzisiaj jechać spokojnie na ognisko do kolegi, którego nie widziałam od Sylwestra i pokazać się mu. Pewnie nie zauważy nic, ale może zdziwi mnie tak, jak mój kolega ze studiów, który mi nic nie powiedział na ten temat, ale gdy w towarzystwie jedna z dziewczyn nazwała mnie grubą (oczywiście mnie przy tym nie było), to powiedział, że wcale gruba nie jestem a poza tym schudłam bardzo. Aż mi szczęka opadła, gdy ta informacja do mnie dotarła.
Już za 10,5 kg osiągnę wagę, jaką ostatni raz miałam chyba w gimnazjum. Co również nie świadczy o mnie dobrze, ale jakby nie było zawsze byłam gruba.
Już zaraz
Jeszcze tylko pół kilo i osiągnę mój cel nr1
Wróciłam
Wróciłam na łono vitalii. Tym razem jednak w międzyczasie nie przerwałam diety, jak to miałam w zwyczaju. Przeżyłam święta, przeżyłam tygodniowy wyjazd ze znajomymi. Wszystko dla własnego dobra. Co prawda do celu nr. 1, którym jest 75 kg brakuje mi jeszcze jednego, a waga złośliwie stanęła, ale nie poddam się. potem już tylko 10 kg. To będzie pikuś. Sądzę, że na swoje imieniny będę mogła napić się trochę alkoholu i pokazać wszystkim moją nową, piękną figurę.
Zostało jeszcze 11 kg.
Wrzuciłam zdjęcia obrazujące moją zmianę.
To już oficjalne
Mój rozmiar ciała zmniejszył się do 42. Jestem z siebie taka dumna, że mało nie pęknę. A w środę jedziemy na wielkie ciuchlandowe szaleństwo. Uwielbiam ciuchlandy. Zawsze znajdę coś idealnego dla mnie, w moim stylu, a poza tym zupełnie inne od tego, co noszą wszyscy naokoło.
Dzisiaj zajrzałam do Mamy do pracy. Wszyscy widzą, ze się "skurczyłam", a ja czuję się z tym fantastycznie. Determinacja i rezultaty mojej Mamy spowodowały, że coraz więcej osób od niej z pracy zastanawia się lub już przeszło na tę dietę.
Ja w swoim ciele zaczynam się czuć naprawdę dobrze. Przez bardzo długi czas myślałam, że tak jak wyglądam jest ok, teraz wiem, ze sama siebie oszukiwałam. Jeszcze nigdy aż tylu chłopaków w moim wieku (co jest miłą odmianą po tych wszystkich pięćdziesięcioletnich facetach) obejrzało się za mną na ulicy albo patrzyło prosto na mnie. Nie przeze mnie na coś lub kogoś innego. tylko na mnie. Jeszcze trochę i nie będę mogła opędzić się od adoratorów. hahahaha
Nowe stare spodnie
Wczoraj weszłam do pokoju, gdzie Mama szykowała się do wyjścia, pokazałam się jej, obróciłam, żeby mnie dokładnie obejrzała i zapytałam "I jak?" Mama powiedziała, że super. Gdy powiedziałam jej, ze spodnie, które mam na sobie są w rozmiarze 42 po prostu się rozpromieniła. Obie chyba pamiętamy sytuację, gdy na początku stycznia poszłyśmy kupić mi czarne, materiałowe spodnie do pracy i jedyne jakie znalazłyśmy, które były dobre na mój tyłek były w rozmiarze 48!
80
Magiczne 80 zostało osiągnięte. Kolejny krok to 75kg, trzymajcie kciuki :)
waga
Muszę wybrać się do Cioci i porównać swoją wagę z wagi domowej z wagą u niej. Bo podobno nasza waga zawyża. Oby. Chociaż to i tak wszystko jedno, bo jeszcze długa droga przede mną.
Plany
W założeniu, że moje tempo odchudzania będzie się utrzymywać, do majówki powinnam schudnąć jeszcze 9 kg. To by był szok... Nie pamiętam kiedy ostatni raz ważyłam 72kg. Chyba na początku liceum. Zawsze miałam problemy z wagą. Od dziecka. Ale teraz, po stracie 11kg jestem pełna nadziei, że kolejne 16kg to tylko kwestia czasu. Tak, bo uważam, że 65kg to w moim przypadku wystarczająco. Bardzo zdrowa waga przy moim wzroście. Nie za dużo i nie za mało.