wtorek 28 kwietnia
czuję się lepiej.leki zaczęły działać.kaszlę mniej.humor mi się poprawił.szczególnie po ważeniu.
77kg
to następny kilogram mniej.trochę wolno mi to idzie.pewnie gdybym się bardziej przykładała to spadek byłby większy.no cóż, ostatnie półtora miesiąca nie sprzyjało odchudzaniu.ale poprawię się.obiecuję.najważniejsze,że waga spada.powoli i do celu.
miłego dnia!
no i się doigrałam..
byłam dziś u lekarza.mam zapalenie krtani i tchawicy.strasznie bolą mnie plecy od kaszlu.zastanawiam się , gdzie ja mogłam się tak przeziębić.a najgorsze,że mąż musiał wyjechać służbowo.i wszystko na mojej głowie.nawet wychorować się spokojnie nie mogę :(
fatalnie...
fatalnie się czuję.pogoda za oknem super a ja prycham, kicham i kaszlę.mało płuc sobie nie wypluję.jutro idę do lekarza.nie wiem , gdzie ja się tak załatwiłam.pewnie mnie przewiało na rowerku.prawie cały dzień spędziłam pod kocykiem pijąc gorącą herbatkę.tak więc z ćwiczeń nici.nie dam rady , i prawdę mówiąc nie chce mi się.dietka zachowana.
wojna z kilogramami trwa
raport z pola bitwy
jedzonko:
-kromka razowca z ogórkiem i szczypiorkiem
- talerz pomidorówki, dwie łyżki gulaszu, 2 łyżki kaszki kuskus
-gruszka
- szkl.jogurtu
- 2 kromki razowca z pomidorem i mozarellą
ruch:
- 12km - wycieczka rowerowa
- A6W
- 60 min. marszu z psem
jestem zmęczona.bardzo.
wtorek
dziś zjedzone:
-serek wiejski ze szczypiorkiem,kromka razowca
-banan
-miseczka rosołu, kawałek piersi kurczaka- pieczonej,buraczki
-gruszka
-2 kromki razowca z łososiem wędzonym
-2 szkl.herbaty czerwonej, 1 zielona, 1 kawa z mlekiem, 1 herbata owocowa, 1l wody
ćwiczenia:
- poranna gimnastyka
- 3km marsz z kijkami
- 100 brzuszków
- 2 dzień A6W (zaczęłam od nowa)
- ćwiczenia na ręce
- 2 spacery z psem
a wieczorkiem kąpiel w olejkach i maseczka na dłonie i stopy.
zaczyna mi się podobać aktywne spędzanie czasu.oby tylko kilogramy zaczęły znikać.
poniedziałkowo...
dziś było pięknie, słonecznie, dietkowo.a nawet troszkę sportowo.biegałam, robiłam brzuszki, spacerowałam, ćwiczyłam.no i jeszcze sprzątałam, prasowałam, gotowałam.pracowity dzionek miałam.
a teraz maseczka, herbatka i pełen relaksik.
pozdrawiam wiosennie.
hej
piękny dzionek był dzisiaj.dwa spacerki zaliczone.dietka tak sobie.w święta trochę sobie pofolgowałam.co tu dużo mówić.mam słabą silną wolę.staram się nie objadać.dziś odebrałam syna ze szpitala.chyba moja rodzina wyczerpała już limit.najpierw tata , teraz syn.obaj dochodzą już do zdrowia.mam dość szpitali.teraz mogę skupić się na sobie.i oczywiście na odchudzaniu.
dziś zaliczyłam wizytę u kosmetyczki.zdecydowałam się na zabieg kawitacji (oczyszczanie twarzy ultradźwiękami).super.pełen relaks.i twarz wygląda o wiele lepiej.poza tym w domku zrobiłam sobie piling rąk i położyłam maseczkę na dłonie.chyba jeszcze zajmę się dziś stopami. a co! wiosna przecież !
troszkę mnie mniej
w zasadzie kilogram.zawsze to coś.z dietą jest różnie.czasem skusi mnie jakiś smakołyk.:( za to ćwiczenia w normie.teraz ładnie jest na dworze, więc biegam.z z koleżanką.przynajmniej mnie mobilizuje.w zasadzie jest to bieg na przemian z marszem.z kondycją jeszcze krucho.ale będzie coraz lepiej.musi być.
z tatą juz lepiej.w końcu zaczyna wychodzić na prostą.
zmieniłam sobie fryzurkę.a co, przecież wiosna przyszła.a teraz zaparzę czerwoną herbatkę i zajrzę do waszych pamiętników.
i już piątek
dzień jak co dzień.ćwiczenia jak wczoraj.nic więcej ,nic mniej.dziś chciałam troszkę popracować na balkonie przy moich roślinkach.ale cały dzień mżył deszcz i było nieprzyjemnie wilgotno.dlatego zrezygnowałam.może jutro będzie lepsza pogoda.w skrzynkach zaczynają pokazywać się hiacynty i narcyzy.oczywiście jeszcze nie kwitną .bardzo lubię kwiaty.
cieszę się,że wiosna nadchodzi.
kolejny kilogram mniej
cieszę się,że waga spada.choć prawdę mówiąc jest to raczej wynik nerwów niż diety.ale powoli wracam na właściwe tory.jest mi bardzo ciężko.wracam też do ćwiczeń.pozwalają mi częściowo uporać się z emocjami.mam kłopoty z snem.wieczorem zasypiam od razu ze zmęczenia.za to nad ranem nie mogę spać.przewalam się z boku na bok.i cały czas martwię się co będzie z tatą.jego stan wcale się nie poprawia, ale też i nie pogarsza.
dziś:
- ćw. na ręce
- 20 km na rowerku
-A6W (nie zaczynam od początku tylko od 6 dnia.na nim skończyłam)
-100 brzuszków
dodatkowo masażer na brzuch.i może wieczorkiem jakąś maseczkę na twarz.