załamka
Jestem zła a raczej nieźle wk... wpieniona! Mój ślubny mi ruszył nerwa. Już nie będę się rozpisywać dlaczego, bo szkoda na niego czasu i nerwów. Poprostu okazuje się egoistycznym draniem! Teraz po 3 latach małżeństwa wyłazi szydło z worka... Najbardziej wkurza mnie to, że ja tu na diecie a on mi takie rzeczy robi, dodatkowo denerwuje. No i są efekty, tu batonik, tam ciasteczko i dietę szlak trafia bo trzeba sobie jakoś poprawić humor. Wiem pomyślicie, że mogłabym sobie pójść pobiegać dla poprawy samopoczucia i byłoby przyjemne z pożytecznym, ale właśnie oto chodzi,że cały czas siedzę z dziećmi. No i to jest główny powód naszej awantury. Nie mam jak się wyrwać z domu. Mąż niedawno założył firmę i całkowicie się jej poświęca, no i jest w domu gościem. A jak już ma trochę luzu to jego wychowywanie naszych dzieci polega na utrzymywaniu wysokiej dyscypliny. A mały przecież ma dopiero 3 lata, wiele rzeczy nie rozumie. Wiele trzeba mu tłumaczyć... eh muszę kończyć, zaglądnę jeszcze jak położę maluchy spać, buźka
szkoda,że
tak rzadko mnie odwiedzacie :o((( no ale nic... Dzisiaj lipa, bo na dworze pada. Mąż wyjechał a ja kręcę się po domu, chłopaki mnie denerwują i mam grzeszne myśli, no oczywiście związane z jedzeniem... Rano zjadłam chudy twaróg bieluch z cebulą i ogórkiem, potem kawa i 3 małe kiwi. Na obiad talerz zupy pomidorowej z brązowym ryżem bez żadnej zaprawki (ani mąki ani śmietany) nie wiem co sobie na później zaplanować. Tracę trochę siły na tą walkę z ponadprogramowymi kilogramami. Mam za mało cierpliwości a tu naokoło tyle pokus. Chciałabym juz widzieć efekty... eh, zmykam, poczytam troszkę wasze wpisy może podziałają na mnie mobilizująco???
będzie dobrze
witajcie Gołąbeczki! Dzisiaj troszkę zaszalałam... Mąż mnie namówił, a raczej zachcialo mu się na kolację makaronu, więc zrobiłam mu z sosem grzybowym. Ale niestety przy okazji stania przy garnku, skusiłam się na śledzia w śmietanie i pierożek z soczewicą, wiem, że już po 21 i nie dam rady tego spalić ale cóż... Ogólnie przez cały dzień pilnowałam się. Zaczęłam od zielonego jabłka i kawy. Potem obiad: duszony schab z warzywami, ziemniak, sałata z rzodkiewką, pomidorem i cebulą. Później kawa 2x, kosteczka białej bąbolady i 2 smażone pierogi ruskie.Jabłko, mała kanapka z bułki pszennej z wędliną i pomidorem. Ehh trochę za dużo dzisiaj było. Ruch jako tako, ale nieza aktywnie. Plisss Kochaniutkie o wsparcie.... buzi
witam
Dzisiaj dzień w normie. rano jogurt z płatkami, kawa, potem jabłko, pomidor,pierożek z kaszą,potem truskawki, czereśnie, trochę słonecznika połuskałam. No i wieczorem był gril, masakra! Teściowej ciężko odmówić, ale nie dałam się zwariować. 2 skrzydełka grilowane bez skóry, sporo ogórka ze szczypiorkiem i rzodkiewka.A i do tego kieliszeczek likieru z marakuji. Dzień znów był dość aktywny. Mam nadzieje, że na efekty nie trzeba będzie długo czekać, pozdrawiam was Truskaweczki! Idę lulu.
jadłospis dziś
Nie mam zabardzo czasu bo Bąbel się kąpie, więc zanotuję tylko co zjadłam. Jajko,pomidor,grejfrut,garść truskawek, zielone jabłko, 2 kiwi,malutki kawałek duszonego mięska,łyżka mizerii,pierożek z kapustą, do tego 3 x kawa. to wszystko przez cały dzień, mam nadzieję, że nie za dużo, co? Poza tym dużo się dzisiaj ruszałam bo dzieciaki cały czas na dworze i trzebabylo mieć na nich oko. Pozdrówki Kochane, jeeszcze zamierzam troszkę poćwiczyć papapa
no i apiat adnawa
Może powiększę czcionkę żeby wbić sobie do mojego pustego łba,że mam się pilnować! Muszę przyjąć zasadę, taką jak napisała któraś z was,że trzeba sobie stanowczo powiedzieć NIE! Że jeszcze kiedyś trafi się taka pyszna pizza, super ciacho czy kopiec frytek i nie trzeba tego od razu w siebie wsunąć.Trzeba sobie odmawiać ot i cała tajemnica sukcesu. Tylko u mnie nie zawsze jest wystarczająco dużo motywacji. Dzisiaj zaczęłam od jajeczka i pomidorka, teraz idę na kawkę. Mam nadzieję, że na nic się nie skuszę przygotowując śniadanko dla chłopaków. A zaraz po śniadaniu zmykamy na dwór, tam tak nie kusi iczas szybciej leci. Pozdrawiam Gołąbeczki. 3majcie za mnie kciuki
wszystko na NIC!!!
Chyba jestem jakaś nie normalna. Codziennie obiecuję sobie: DIETA, dieta,dieta i trzymam, rano, jeden dzień, no góra drugi, i co? We wszystko trafia szlag. Biorę się za kanapeczkę, chrupeczki itp.Nie mogę się wziąć w garść a jak już się wezmę, to na krótko. Dziś też myślę; od jutra dieta kopenhadzka i podejrzewam, że tylko na myśleniu się skończy. Brak mi słów do samej siebie... Chcę schudnąć!
oj ciężko!
Witam, tak na prawdę moja dieta zaczęła się od wczoraj. Jakoś się nie mogłam pozbierać. Ciężko tak poprostu wziąć się w garść po długim czasie objadania się. Jak staję przed lustrem chce mi się płakać, jak można było się doprowadzić do takiego stanu... ;o((( Ale teraz mam nadzieję, że będzie lepiej. Dzisiaj zaczęłam od trzech łyżek płatków nestle fitness, zaraz zrobię kawkę i może jakoś wytrzymam do obiadu, jeszcze nie wiem co przyrządzę. Dzisiaj na obiedzie męża nie będzie [wyjazd] to mam pole do popisu. On zaraz mi wymyśla, że sałaty nie będzie jadł. Jakie macie propozycję na lekki obiadek, no i żeby dzieciakom też smakowało? pozdrawiam
mit!!!
Chciałam jeszcze dodać, że jestem kolejnym, żywym przykładem na to, że kilogramy po diecie kopenhadzkiej WRACAJĄ!!! Co prawda u mnie trwało to ok 3 miesięcy ale cóż... Jestem trochę zawiedziona bo naczytałam się o tej diecie cud samych superlatyw no i zonk. Ale przecież to ludzka rzecz. Słodkich snów Kochane!!!!
Wracam!!!!!!!!!!!!!!!!
Witam was wszystkie a raczej wszystkich bo wiem, że panowie również są. Tak więc.... nie wiem od czego zacząć, bo poprostu jestem w szoku... Dałam sobie dwa miesiące luzu no i efekt jest szokujący... Z 80 kg skoczyłam do 86kg! Wstyd mi za to, WSTYD, WSTYD, i jeszcze raz WSTYD! Żyłam z dnia na dzień. Nie wiem na co liczyłam, (na cud?) w ogóle nie zwracałam uwagi na to co jem i ile. Chęć zrzucenia tych upiornych kilogramów gdzieś się skryła, oddaliła choć w podświadomości nadal istniała. Jak się otrząsnęłam? Przez przypadek. Dziś z nudów wskoczyłam na wagę i ............ mało z niej nie spadłam, chciało mi się płakać. Mam teraz trochę mobilizacji ale nie jestem pewna czy dam radę. Proszę o wsparcie