Chce się żyć
Wiosna to potęga . Od razu jak słońce wyszło to chce się żyć. Wszystko wyglada inaczej.
Wczoraj polatałam po marketach i czułam się usprawiedliwiona,że nie ćwiczę.
Ale dzisiaj już nic mnie nie uratuje.
Hantelki w łapki i do roboty.
No i papierosy weg......bo zadytszka okropna.
Kiedyś , dawno temu , madra pani instruktor mi tłumaczyła ,że jak nie będe ćwiczyć to wpadne w błędne koło. Bo to jest tak. Nie ćwiczymy i zaczynamy. Wtedy sie okazuje ,że mamy małą wydolnośc. , szybko sie męczy,y itd. więc oszczędzamy się jeszcze bardziej, więc nasza wydolnośc znowu spada. to my jak najmniej ruchu ,żeby sie nie męczyc itd itd.
Ale wyjść z tego to trudna sprawa. Bo znowu trzeba sama z soba sie poboksować.
No i dopiero jak zaczyna sie ćwiczyć to okazuje się jak ważne są kolana .
Połowy ćwiczeń nie mogę wykonać bo ........kolana, a właściwie ich brak.
To że jeszcze chodzę to wg lekarzy cud. Nie powinnam od 5 lat . a ja mam jeszcze ćwiczyć.
Dam radę.
Muszę . jest tyle ćwiczeń . na siedząco juz trochę ćwiczyłam. może inne też się znajdą.
ech.
A Agatka na forum napisała,że bez ćwiczeń ani rusz. I pewnie ma rację.
Tylko o ile łatwiej tak po prostu nic nie robić , płynąć z prądem i zasłaniać sie swoim kalectwem przed każdym wysiłkiem.
No wystarczy pojęczałam.
I jeszcze jedno durna babo, przypomnij sobie swoja koleżnke , jak utyła , weszła na drugie piętro 3 lata temu i juz nie zeszła, Siedzi w domu i wszystkich bliskich terroryzuje swoja chorobą. A jej choroba to przedewszystkim tłuszcz.
No to ide polatac na miotle i do ćwiczeń.
.............
Nie wiem jak to nazwać. Właściwie dopiero jak zaczęłam się odchudzać dociera do mnie to , że jestem inna. Że życie wywaliło mnie poza nawias tej zwykej szarej masy ludzkiej. Kurde i nawet zaczynam się zastanawiać czy to dobrze czy źle. a wszystko przez rowerek. Taki zwykły stacjonarny. Co to można postawić w domu i kręcić.
Święto kobiet się zbliża , to pomyśłałam sobie ,że naciagnę mego pana i władcę na koszty i niech się dokłada. Ale najpierw musiałam się dowiedzieć ..... ile.
Że i tak jechałam na zakupy to pasowało.
Więc weszłam do pierwszego marketu i zaczęłam oglądać. A i owszem są. znalazłam nawet taki za 139 zł, tyle ,że własnie na nim rzucił mi się w oczy .........UDŹWIG..........85kg, i to by było na tyle.
Więc wróciłam na poczatek szeregu rowerków i zaczęłam sprawdzać.
No i co sie okazało . . wszystkie miały NAJWYŻEJ - 100 KG.
No a ja przecież ważę 140.
Ja wiem ,że 5 kg a nawet 10 kg więcej rowerka nie załamie , bo musi być margines bezpieczeństwa. Ale jednak. To samo było zreszta z wagą '
Nieźle się naszukałam zanim znalazłam taką , co waży do 150kg.
Obleciałam 3 markety . Potem już miałam te zakupy , to biegłam tylko na dział sportowy.
Pomiotałam się tak ,że za całą gimnastyke mi dzisiaj starczy, bo autko dostałam tylko na 2 godziny.To musiałam szybko jeździć i szybko chodzic.
No i jestem załamana.
No i jeszcze ta dieta. Dzisiaj znowu zjadłam połowę porcji na obiad. i spuchłam
echhhhhhhhhhhh
Nie wytrzymałam
Nie wytrzymałam i wlazłam na wagę. No i narazie nic 40 dkg trudno nazwać sukcesem. Dzięki Asik, tak myslałam, że powinnam słuchać swojego organizmu.
Fakt dieta smaczna , ale za dużooooooooooooooooooo
więc będę jeść nie na siłę tylko tle ile mi sie mieści.
No bo wczoraj miałam w diecie 400 g piersi indykas a ja zjadłam nie wiem czy 100 bo po pierwsze za duzo a po drugie od czasu jak mi kolega co ma farme drobiu pokazał czym ren drób żywi,żeby przyspieszyć przyrost masy mięsnej nawet 10-krotnie , to juz nie mogą. Jak patrze na drób to widzę zamiast białego mięsa , wory z paszą z bardzo wyrażnie wypisanymi składnikami. i koniec.
A ten kontakt z dietetyczka to tez fikcja. Na pierwszy raz owszem odpowiedziała , ale na drugi to nie mogę się doczekać. Ja rozumiem , dużo zajęć, ale to niech będzie uczciwie napisane , że odpowiedzi są generowane przez kompa. Ech chyba jestem rozżalona troszeczkę, bo liczyłam na coś więcej.
No ale poczekam nie powinnam narzekac na samym początku. Zobaczymy po miesiącu. I wtedy albo ponarzekam , albo sie uciesze i kupie następny miesiąc.
wszystko sie rozłazi
Fajna ta dieta tylko mi sie trochę rozłazi bo np. nienawidzę drobiu , boli mnie po nim żoładek a mam w diecie i z tego co wyczytałam zmienią mi to dopiero w piatek.
Po dwóch dniach wyszło mi że jednak to co dokładnie odważam i zjadam to stanowczo za dużo bo chodze obżarta jak bąk. To co mam sobie sama zmiejszyc dawki.
to chyba coś nie tak.
Brzuch mam tak wypchany jakbym ważyła 160 kg. Nie wiem co mam z tym zrobić. Wychodzi na to ,że ja chyba jednak mało jadłam . a teraz to mi dowalili za dużo.
Dałam skarbowi spróbować mięska z miodem i wiśniami i zeżarł mi połowę.hihihihiih
Może to i dobrze bo ja wolę jogurt. A po obiedzie miałam wypić 2 szklanki soku pomidorowego , który uwielbiam, ale po prostu już się nie zmiescił.
No i co mam zrobić jak oprócz płynów przepisanych w diecie piję kawę, bez cukru oczywiście albo zieloną herbatę.
Kurde same problemy
hm
Jak sie patrzę na ta ilość kalorii , przepisaną mi w diecie to jestem załamana.
Jak ja schudnę jedząc aż tyle.
Ale siłą woli powstrzymuję się od wejścia na wagę . poczekamy do piątku. i zobaczymy.
Jak sie okaże ,że figa z makiem to już nie będę wiedziała co dalej robić.
Tymczasem zycie nabrało nagle tempa.
I nawet nie miałam czasu ćwiczyć., a spacerki a moimi nogami to wykluczone.
z 4 basenów w Sosnowcu czynny jest jeden i masakra . Nie pójdę tam moczyc sie w tej zupie. Trudno.Mam nadzieję ,że ilość kalorii się zmiejsza w miarę jak będę chudnąć. No to tyle . spadam . Mam kupe zajęć
no to wioooooooooooooooooo
Od dzisiaj zaczynam dietę. Oczywiście natychmiast przestawiłam na chudniecie 1kg na tydzień i teraz musze pocekać na zmiane planu, więc jade wg starego.
No smaczne to jest i najedzona też jestem. Do lekarza poszłam ale tylko po to ,żeby sie dowiedzieć ,że jak sie ma okres to nie ma badań i zaś mam 2 tygodnie stresu.trudno. się juz nawet nastawiłam ale los chcial inaczej.
No i jak zaczęlo sie kręcic to na maksa. wszystko naraz . LAtam tak ,że nie moge sie rozpisywać bo juz właściwie nie mam czasu.
Moze wiecorkiem napisze jakie wnioski z 1 dnia
dieta
No i w koncu mam dietę
zaczynam od jutra, przestawiłam ja na 1 kg tygodniowo i musze mi troche ja zmienic. ale i tak to bedzie fura kalorii. , po tym jak ostatnio sie katowałam.
Zobaczymy jaki bedzie efekt. 1 kg na tydzień. super.
ale mam problem. Kurde bardziej boje sie niż dentysty ------------ginekologa,
a muszę juz , nie mam odwołania.
jakis rok temu ( jak ten czas zasuwa) facet ginekolog beż żadnego badania wypchał mnie na tzw czyszczenie. poszłam, co było robić, ale anestezjolog wywalił mnie i kazał przyjśc za 40 kg.
od temtego czasu schudłam jakies 9kg. No i okazało się że to chyba okres, bo zaczęłam pisać w kalendarzu i układa sie to w miere regularnie co miesiąc + - jakies 5 dni.
Ale ostatnio zauwazyłam ,że po każdym wysiłku plamie. Po wypiciu drimka, tez plamie, no to ide . Tym razem do innego , a własciwie do innej , na badanie i ............tak strasznie sie boję , że strach przed dentystą to pikuś. Kolezanka lekarka , taka normalna baba, powiedziała ,że jej to wygląda na nadżerkę.
Ale przecież nadżerke mozna wyleczyc , a nie tylko skrobac.
Bosze, Bosze, żeby juz było pojutrze.
i do tego lista zakupów.
A ja nie bardzo lubie owoce. Warzywa tak,
pomidory w każdej ilości.
ale owoce nie bardzo.
no zobaczymy może jakos przezyje to jutro.
Przerwa
to nie znaczy ,że sie obżeram.
Wykupiłam Vitalie, mam mieć od poniedziałku, ale póki co sa dzieci i trzeba sie nimi zająć. w koncu przyjeżdżaja raz na 2 miesiace.nie więc czasu na liczenie , wazenie . może to i lepiej bo ostsnie nic mi nie szło. Takie pare dni przerwy znowu narobi zamieszania i potem będzie mi łatwiej to wszystko uporządkować
Ale póki co............. przerwa.
ale to takie trudne
Walczę i walczę i kurde nic.
Od 3 dni waga się buja .....pół kilo w dół , pół kilo w górę.
Można do świrologa trafić.
od wczoraj zaczęłam ćwiczyć. Cały czas sobie wmawiałam ,że ja nie musze i nie mogę.
Nie mogę.............. bo nogi, No i jeszczę jak ja wstanę jak sie położę na podłodze , a podrecznego dźwigu nie mam .
nie muszę .........bo jak sie nalatam po ujeżdżalni to wystarczy. a tu figa z makiem .rganizm widac przełącza sie na tryb oszczędnosciowy i klops.O
więc w koncu sana siebie przekonałam i ćwiczę .
Dziewczyny nakrzyczały , ja tez na siebie nakrzyczałam i już.
Nawet hantelkami ćwiczę. i chocby nie wiem co , to na wadze stane za tydzień.
wolność wyboru.............
Ktoś mi wczoraj powiedział ,że to co robię to mój wybór, że mam wolność wyboru, podejmowania decyzji.
A ja twierdzę ,że nie mam , że ta wolność wyboru to........... mit,
Może tu herezje mówię , ale ja tak uważam.
Bo przecież każda nasza decyzja jest czymś zdeterminowana, ograniczona, a im więcej życia za nami , tym wieksze są te ograniczenia.
Można powiedzieć .........to działaj impulsywnie.
Rzuć się z głową do przodu. Ale to zawsze mogę, tylko czy to dowodzi tej wolności wyboru , czy raczej tego ,że miotam sie w nakreślonych przez życie ramach jak w klatce.
Nawet mój własny organizm mnie ogranicza,
No bo przecież wybrałam odchudzanie , podjęłam decyzję , chcę schudnąć , może nie robię jeszcze wszystkiego co trzeba, ale już organizm mówi ......a figa z makiem
ty mi zabierasz, to ja wszyściutko sobię upcham po kątach na zaś. i jaki efekt.
Żaden,............... bo nie chudnę.
Czyli nie mam wolności wyboru. Żeby schudnąć muszę jakiś podstęp wymyśleć i sama siebie oszukać.
No i co.
To samo z paleniem. jak tylko podjmę decyzje , że nie pale to natychmiast mam głupawkę i nie myślę . automat we mnie każe sięgać po paierosy, jeden za drugim.
Ale jak tak sobie piszę to mi się nasuwa oczywisty wniosek.
Najwyraźniej każdej akcji odpowiada reakcja ( fizyka - podstawówka hihihihi)
czyli może jednak to jest sposób,
No tak ale jak zacznę palić 80 dziennie, to nie przestanę. a jak zaczne żreć bez opamietania to tak spuchnę ,że jak się położę to mnie dźwigiem będą musieli ruszać z łóżka
Kurde i tak źle i tak niedobrze.
A może jednak mam wolną wolę
. No dobra mam ...........ale czy silną , na tyle by samą siebie połamać na kawałki i od nowa poukładać jak powinno być.
No dobra , na poczatku tych zapisow powiedziałam ,że się nie poddam. No to może na tym ta wolnośc wyboru polega ,że jak się podejmie decyzję , to bez wzgledu na wszystko, nie poddajemy się.
Dobra , to jeszcze raz . Od nowa.
Nie poddam się za żadne skarby świata. schudnę i rzucę palenie.I żadna reakcja mojega własnego organizmu mnie nie przekona ,że nie warto tak się męczyć.
Howk , jak mówią starozytni indnianie