Boo:)
Halloween juz w sobote wszedzie pelno slodkosci i jak tutaj wytrwac w postanowieniach...? do tego zimno i deszczowo za oknem...ehh mam nadzieje, ze slonce jutro wroci....
silownia kazdego dnia, pomijajac poniedzialek i wtorek jako, zep raca przecaignela sie do pozniejszej godziny i dieta MZ daja rezultaty...jeszcze nie takie jak bym sobie tego zyczyla, ale wazne ze sie cos ruszylo prawda?
Zastanawiam sie tez nad wspomagaczam jakims, bo wyciagac pod gorki rowerem to ciezko czasem jak cholera...bralam juz rozne rzeczy w przeszlosci, ale ja to jak krolik doswiadczalny na wlasne zyczenie, musze sprobowac na wlasnej skorze zeby sie przekonac, ze nie dziala...
Zastanawiam sie nad hydroxycut ma niby dobre opinie z tego co udalo mi sie wygrzebac w internecie, no ale zobaczymy...
A jutro znowu 3 mile ( chociaz postaram sie dobrnac do czworeczki) moze ostatkiem sil mi sie uda i oczywiscie 8 min arms i troche "pobiegam" po maszynach na gymie :)
dobrej nocy wszystkim;*
Wrrrr....
Czasami nienawidze siebie tak bardzo...tak dobrze mi szlo z dieta oczywiscie, az tu dzisiaj ide do kuchni i co...wzielam to co nie powinnam...wrrr...zla jestem na siebie strasznie...wiem, ze na wszsytko potrzeba czzsu, a zwlaszcza na widoczne rezultaty, ale patrze w to lusto nie widze zadnej poprawy i zadaje sobie pytanie "I po co to wszystko jka i tak nic sie nie zmienia..."
ehhh chyba mam dzisiaj zly dzien...
Koniec tygodnia....
Wreszcie jutro juz piatek a pozniej tylko upragniony weekend i chwila wytchniena...
Od poltora tygodnia codziennie siedze godzine w basenie, ale bynajmniej nie popijam drinka z parasolka nie nie:) Ostro plywam do tego od tego tygodnia postanowilam przejsc przez "odywk cukrowy" nawiasem juz mi odbija naprawde jestem uzalezniona, ale mam nadzieje ze przetrzymam...
Jak na razie nie mierze sie ani nie waze,ale co najwazniejsze dla mnie ciesze sie ze w koncu sie zmotywowalam na dluzej niz dwa dni wiec jestem dobrej mysli...chociaz pewno niedlugo przyjdzie jakies zalamanie...
Ale postanowilam sobie, ze do Halloween musze sie jakos trzymac...moze w Halloween bede mogla odpalic moja miotle i nie bede musiala sie denerwowac, ze sie zlamie :)
Dobrej nocy...
Come back:)
O matko kochana jak czlowiek czasem traci kontakt z rzeczywistoscia to straszne jest:)
No, ale po kolei milion nowych obowiazkow w pracy i totalne zamieszanie przez ostantie miesiace...na szczescie juz sie ogarnelam i wszystko pod kontrola jest:)
Jesli chodzi o odchudzanie to wzloty i upadki (czasem bardzo bolesne byly:)), ale tez sie i na tym polu ogarnelam i tak od miesiaca wznowilam bieganie z czego jestem neizmiernie dumna:) i poza tym jako, ze lato mamy wiec staram sie codziennie w basenie posmigac...jelsi chodzi o zarelko to staram sie jesc rozsadnie, ale niestety czasem sie nie udaje...
Generalnie jednak jestem zadowolona, bo sie ruszam a to najwazniejsze....
I oczywsicie obiecuje sobie, ze czesciej bede cos tutaj skrobac :)
Przerwa...
Chyba ze sto lat mnie juz nie bylo...ale kurcze naprawde czasem mam wrazenie, ze dobra jest za krotka...jestem z siebie dumna jako, ze w swieta sie bardzo ladnie zachowalam (czytaj nie objadlam jak prosiak:)) i dzisiaj czuje sie swietnie wrecz...oczywisicie wiadomo jak to jest zawsze po swietach jeszcze cos sie w lodowce smakowitego znajdzie, ale jutro juz pelna mobilizacja od nowa i jazda...
Czuje sie calkiem niezle jako ze przez ostatnie dnie zajadalam sie glownie salata i cwiczylam i wcaiz to robie...jestem z siebie dumna, ze daje rade...ale to dlatego, ze ostanito doszlam juz do takiego punktu, ze powiedzialam dosc i w koncu sie zmobilizowalam, ale tak na maksa....
Mam nadzieje, ze z czasem bedzie lepiej...a od przyszlego tygodnia zaczynam maly trening latino dance...wtedy to dopiero bedzie shake it baby:D
dobrej nocy:*
Ehh te slabosci....
Codziennie jak wstaje rano widze za oknem cudowne slonce(wlasciwie to dopiero jka wracam z biegania to je widze:)) i az chce sie czlowieki zyc i odchudzac...
niemniej jednak moja beznadziejnie beznadziejna slaba silna wola doprowadza mnie do szalenstwa...oczwysicie staram sie jka moge trzymac ja na wodzy i przez ostatnie kilka dni udawalo sie znakomicie do dzisiaj...ja nie wiem tez tak macie, ze nawet jak nie odczuwacie potrzeby zjedzenia czegos slodkiego, a takowa pokusa czai sie w domu to siegacie po to mimo wszsytko??? otorz ze mna dzisiaj tak bylo, przez dwa dni potrafilam sie uporac z tym, a dzis bach pochlonelam kilka czekoladek i do tego moje ulubione lody mietowe z czekolada ...zla jestem na siebie no ale co mialam zrobic jako biedna istota w obliczu tych wszystkich pysznosci...no ale powiedzialam sobie ze jutro juz nie zrobi takiej glupoty zaspokoilam 'cieakowosc" wiec mam nadzieje, ze moj mozg jutro nie bedzie wariowal z tego powodu...:)
dobrej nocy wszystkim zycze;*
???
No nie wiem, ze na rezutlaty trzeba poczekac, ale ludzie bez przesady...calutki tydzien bylam wrecz wzorowa, nie liczac wtorku gdzie popuscialam z okazji imprezy St. Patric Day...ale calutki tydzien czyli cale 5 dni 45 minut na biezni, wieczorem godzina cwiczen na rozne partie miesni...w jedzeniu sie ogarnelam i co i co?? i nic waga ani centymetry nawet nie dgrnely...buuuu nienawidze tego stanu rzeczy mam nadzieje ze po kolejnym tygodniu takiego trzymania sie moze cos sie ruszy...stwierdzilam tez, ze trzeba troche organizm "przeczyscic" i postanowilam ze od jutra kopenhaska zaczne i niech sie dzieje co chce....
w sobote chcialam sie wybrac na rower...patrze za oknem piekne slonce wiec sobie mysle "no to jazda" jka wyszlam na dwor to oslablam...takie zimno bylo ze nie moglam uwierzyc piec minut na dworze sprawilo, ze moje rece byly skostniale i tyle bylo z mojej wycieczki rowerowej...no ale mam nadzieje, ze wkrotce ta upragniona wiosna przyjdze i cieleplko i moze jakis rycerz na bialym koniu(ewentualnie w czerwonym mustangu:D)....
no to jutro zaczynam kolejny tydzien zmagan oby przyniosl jakies widoczne rezultaty....
dobranoc:*
Koniec tygodnia...
Witam,
W tym tygodniu sie podzialo:) jestem zadowolona z siebie jako, ze trzy dni w tym tygodniu udalo mi sie zwlec rano z lozka i biegac i powiedzialam sobie ze tym tygodniu to juz na pewno bedzie piateczka:)poza tym tez troche cwiczylam, ale musze wpasc w ten rytm rutyny, a jak juz to osiagne to bedzie dobrze:)....
jesli natomiast chodzi o jedzenie to bylo ok do wczoraj, jako ze pracowalam do pozna to pofolgowalam kompletnie;/
ale dzisiaj sie juz ogarnelam i jest dobrze:)
na wadze jeszcze nie stawalam, po pierwsze nie sadze zeby po tygodniu cos sie drastycznie zmienilo, a po drugie to jak wygladam ma dla mnie wieksze znaczenie niz to ile waze, aczkolwiek male wazenie urzadze sobie w nastepnym tygodniu:)
niemniej jednak jestem czesciowo z siebie zadowolona i mam nadzieje, ze przyszly tydzien bedzie jeszcze lepszy pod wzgledem cwiczen oczywiscie:)
a teraz zmykam na male zakupowanie moze uda mi sie upolowac cos sexy:)
pozdrawiam;*
Maly, malutki, tyci...
....sukces dzis odnioslam...mianowicie o 5.40 rano jak moj budzik zadzwonil nie przekrecilam sie na drugi bok i nie poszlam spac tylko dzielnie wstalam i poszlam pobiegac...ehhh czulam sie potem fantastycznie przez caly dzien...wieczorem jeszcze pol godzinki pocwiczylam brzuch, tyleczek co by ladniejszy byl:) no i nogi zeby w lecie faceci mieli sie za czym ogladac:D
z jedzeniem tez jestem do przodu...to znaczy, ze kulturalnie zjadlam dzisiaj sniadanie...potem lunch i kolacje..niestety ta ostantia chyba byla niewskazana jako, ze wszamalam pyszny makaron z warzywami...a o makaronie pochlebnych opinii nie slyszalam przy utracie wagi...
Koniec koncow jednak jestem z siebie mega dumna dzisiaj i jutro tez zamierzam powtorzyc ten sukces...wprawdzie ubieralam sie i spalam jeszcze, ale potem szybko sie otrzezwilam:)
czas biegnie nieublaganie szybko wiec trzeba sie spieszyc bo wakacje tuz tuz...
dobrej nocy wszystkim zycze;*
Schylek weekednu...
No i niestety juz po weekendzie, a byl bardzo cieply i spedzony w milym towarzystwie:)
Dzisiaj przed wyjsciem chcialam zalozyc moje ulubione jeansy i myslalam, ze mnie krew zaleje jak zobaczylam jak wygladam w nich...normlanie koszmar jakis...
Jutro biore sie do pozdnej roboty i powiedzialam sobie, ze jka rano budzik zadzwoni i przyjdzie mi glupia mysl w stylu "moze jutro" to chyba sama siebie w tylek kopne (nie wiem jka to zrobie ale w desperacji czlowiek roznosci potrafi robic:))
I jeszcze do tego wszystkiego wczoraj przeszlismy na czas letni juz tak, ze dosc ze godzine spania mam z glowy to jeszcze tak wczesnie trzeba wstac...ale przez te jeansy dzisiaj to jka boga kocham, ze jestem zdesperowana i zdeterminowana...moze w koncu waga drgnie na moja korzysc...:)
zycze sobie powodzenia i wam wszystkim:*