Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gabciask

kobieta, 57 lat, Mikołów

163 cm, 116.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: zejść ponićej 100kgna początek

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 marca 2013 , Komentarze (3)

Zapraszam na kawkę i pozdrawiam.
Wczoraj o 20 mieliśmy zamknięcie sprzedaży.a wyszliśmy o 21 -czyli 13 godzin za nami.
Jest to dla mnie na pewno nowe doświadczenie ,bo choć pracowałam naście lat temu w restauracji gdzie był nieziemski ruch 24/dobę to byłam wtedy młoda pełna energii a pracę miałam pod nosem-300m może.Jednak tam była inna sprzedaż i wciąż trzeba było nakładać na talerze,a tu robią to sami klienci.Naszym  zadaniem jest przyszykować na dzień dużą ilość do południa w półproduktach i dokładanie i dorabianie na bieżąco podczas dnia.
Ja właściwie lubię jak mam co robić i się coś dzieje.A jak pisała moja znajoma  o monotonii to może z czasem stanie się ta praca oklepana,bo pewnie niewielki wachlarz i niewiele innowacji w menu,ale mogę się mylić.Jednak jak się ma co robić to nie ma się czasu myśleć nad tym.
Prócz tego że mam bliżej-łącznie tam i z powrotem 16km,a nie 45km,a więc oszczędność na czasie i benzynie już jest.Będę miała raczej ustalony grafik na miesiąc z góry,a nie na góra dwa tygodnie.Jeść możemy do 30zł na wagę,a Ja sobie będę nosiła w pojemnikach kaszę lub makaron,a warzywka i sałaty są na stanie więc sobie sama skomponuję sałatkę i zważę a resztę będę sama miała .Owoce też mogę po drodze przed pracą w Tesco kupić.Jakoś to będzie po czasie z dietą.Na razie niestety trzeba coś w biegu wrzucić.Docelowo ma być więcej kucharzy i też będzie więcej dni wolnych i grafik 1/1 lub 2/2.
Wczoraj rozmawiałam z szefem kuchni z Krakowa który to rozkręca ,no i dowiedziałam się kolejny raz że szef który tam niby ma być jego zdaniem się nie nadaje,moja koleżanka też ma takie zdanie więc będzie mu trudno się tam utrzymać.
W czasie tej rozmowy dowiedziałam się ,że póki co jak będę tam dorabiała tylko to da mi stawkę nieco mniejszą niż u mnie w pracy,ale póki co on widzi mnie i Edkę na stanowisku kucharza zmianowego co oznacza,że będziemy takimi zastępcami szefa w dniach jego nieobecności i będziemy miały obowiązek zamawiania towarów czasem i organizowania pracy na kuchni.Takie stanowisko wiąże się z większą stawka godzinową i taka jest już nieco większa od mojej dotychczasowej.Jak będziemy chciały sobie dodatkowo dorobić to możemy jeszcze dodatkowo weekendy brać bo pewnie w tygodniu wystarczy 4 kucharzy,ale w weekend potrzebnych jest 6.
Na plus jeszcze zaliczam wolne wszystkie święta,bo wtedy hipermarkety są zamknięte.
No i najważniejsze ja mogę się nawet narobić ale jak mam satysfakcję z wykonanej pracy to mnie uskrzydla.
A było co robić ja sama porcjowałam 20kg ryby i panierowałam ją i dodatkowo lodnię mięsa drobiowego i kotletów,a potem smażyłam się przy patelni jak lotnisko.Było tez pieczenie góry naleśników i faszerowanie ich pieczarkami z serem,pomagałam koleżance przy surówkach,zwijałam chyba ze 100 buritos na przodzie przy klientach na grillu.Z polecenia szefa na koniec zmiany całą chłodnię przejrzałam i uprzątnęłam,w międzyczasie pomagałam kolegom wydawkę na przód robić,czyli kluski dogotowywałam warzywka,mięsko i buritos,a na koniec zmiany chowanie wszystkiego do chłodni,i sprzątnie.No i na sam koniec zadowolenie ze zrobionej pracy i ulga,że to już do domu....
W domku czekał na mnie R. i wypiliśmy na dobry sen po piwie-rzadko mam taki apetyt na piwo,ale wczoraj wchodziło mi szybko.
Trochę jest kłopot z droga powrotną ,bo nie można z centrum bezpośrednio na moja ulicę wjechać tylko trzeba nawrócić na rondzie w Węźle sośnica,a to dodatkowe 1,5km będzie.Zapytam jak będzie z rowerami bo jak będę mogła go dawać do szatni to ok,ale pewnie będę musiała tyłami windami towarowymi się przemykać.

2 marca 2013 , Komentarze (5)

  W środę dostałam informację że niedaleko miejscowości w której obecnie mieszkam szukają do pracy na kuchni-żadne wyszukane gotowanie i podawanie-jest to kuchnia z jedzeniem na wagę w ogromnym centrum handlowym"Europa Centralna"zadzwoniła do mnie w tej sprawie koleżanka z Gliwic z którą kiedyś pracowałam .Póki co jestem jeszcze na etapie rozglądania się i jak to wszystko ogarnę(a nie jest łatwo póki co bo to pierwsze dni tego centrum i nawał ludzi-dziś wydaliśmy lekko jedzenia na 1400paragonów)To wtedy zdecyduję czy zostać na nieco mniejszej stawce godzinowej i z większą ilością pracy,czy zostać w hotelu w którym raz jest zapiernicz innym razem znów zastój.
Dla prawdziwego kucharza nie ma jak ruch na okrągło bo jedzenie świeże i mało mrożonek idzie -klient czeka na jedzenie a nie na odwrót.Do domu przychodzę i padam na cycki,ale jest zadowolenie,że sobie dałam radę.
Jutro też sądny dzień-tym razem nie 7 a 13-14 godzin napierniczania.Dziś dla przykładu robiłam męso na 20 lazanii w dużych blachach ,30litrów beszamelu i złożyła10 blaszek lazanii i upiekłam(a raczej piec).Potem pani z obieraka stwierdziła że ma odciski i wyszła inna ok 21 też bez słowa nas opuściła,bo praca za ciężka-a ponoć jest bezrobocie.....
No to kończę bo już mam dosyć a jutro wstaję o 6,30 i poszykuję tylko jedzenie i do pracy.
Dziś dietkowo było ok ale po południu zabrałam ze sobą przekąskę i kolację i dopiero po pracy po 22 jadłam chleb chrupki z serkiem i orzechy.
Nie wiem jak to z ta dietką będzie jak nie ma możliwości zjeść o czasie i swojego jedzonka.

1 marca 2013 , Komentarze (5)

 aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaach jak fajnie waga mnie na razie rozpieszcza i dziś nawet obiecywała że będzie poniżej 98 na przyszły tydzień jeśli tylko bedę grzeczna.Ostatecznie ustawiłam ją tam gdzie zawsze i jak zwykle zważyłam się w bieliźnie i w skarpetkach-no jest więcej niz 98 ,ale i tak mniej o 1,3 fajna sprawa jak się tak szybko chudnie,ale nie chcę myśleć jak to utrzymam
Wczorajszy dzień byłby stracony gdyby nie to,że załatwiłam kilka spraw(byłam u teściów,na zakupach na kawce u koleżanki ,u fryzjera i kupiłam używane ale w całkiem dobrym stanie mocne taborety do kuchni za 40 zł.
W pracy natomiast nuda -dziś mają mi przywieźć nową komórkę która robi ponoć fajne zdjęcia bo ma wmontowany flesz.Pewnie będę ją dziś rozpracowywać i pobawię się w fotografa jak tylko dokupię do niej pamięć.


A takie wyniki mam w obwodach.
1 marca 2013 98,2 36,0 39,0 124,0 108,0 122,0 116,0 67,0 43,5 0 0 Usuń
22 lutego 2013 99,5 37,0 39,0 124,0 109,5 124,0 118,0 68,0 44,0 0 0 Usuń
17 lutego 2013 100,4 37,0 39,0 124,0 110,0 112,5 118,0 68,5 43,0 0 0 Usuń
15 lutego 2013 100,4 37,0 39,0 124,0 110,0 112,5 118,0 68,5 43,0 0 0 Usuń
10 lutego 2013 102,0 37,0 39,0 124,0 110,0 112,5 118,0 68,5 43,0 2000 51 Usuń
8 lutego 2013 102,0 37,0 39,0 131,0 116,0 129,0 128,0 71,0 45,0 0 0 Usuń
1 lutego 2013 103,3 37,0 39,0 131,0 116,0 129,0 128,0 71,0 45,0 0 0 Usuń
25 stycznia 2013 103,6 37,0 39,0 131,0 116,0 129,0 128,0 71,0 45,0 0 0 Usuń
18











Usuń
11 stycznia 2013 107,5 37,0 39,0 131,0 116,0 129,0 128,0 71,0 45,0 0 0 Usuń
7 stycznia 2013 110,0 0,0 0,0 0,0 0,0 0,0 0,0 0,0 0,0 0 0 Usuń
4 stycznia 2013

27 lutego 2013 , Komentarze (2)

 Dziś w 100% dietkowo.ćwiczenia to mycie dwóch ścian w pokoju(drabina i góra dół),sprzątanie mieszkanka i 15min orbiego.Od jutra do pracy 2 dni a weekend znów wolny-och jak ja lubię pracować 2/2,a od 10 -18 marca mam urlop i czekam już na to bo 10 urodzinki mojej córki starszej,11 moje,14 mam umówioną wizytę u kosmetyczki(pazurki żelki,henna i stópki),a 15-17 wycieczka do Brennej .
Wiosnę już czuję i energia mnie rozpiera,aż mi się chce chcieć.
W piątek lub poniedziałek dostanę nowiutki telefon komórkowy z fajnym aparatem i pewnie wtedy sama będę mogła wgrywać od razu zdjęcia.Miałam już zrezygnować z tego numeru ,ale dostałam bardzo korzystną ofertę i upusty bo mam już ten tel od 2003r.
Do października więc będę miała dwa numery ,bo córka zrezygnowała z jednego i dopiero w październiku kończy się umowa,ale i tak za obydwa będę płaciła tyle co do teraz za jeden.
 
Poszukałam na Gamtry i na Tablicy-potrzebne nam są 2 fotele i 2 taborety i znalazłam jedno i drugie-Jutro jadę po drodze do pracy obejrzeć taborety-jest nadzieja na utargowanie z ceny 50zł za dwa,a myślę że warto bo widać ,że są porządne drewniane i jeśli nie będą się kiwały to delikatnie przeszlifować i lakierem pociągnąć wystarczy,żeby były jak nowe.Nowy kosztuje od 50-70 zł jeden ,a z takimi to nie wiadomo co się będzie działo jak się rozeschną po czasie.
Co do foteli dopiero w sobotę pojadę To takie mane in IKEA w kolorze czarnym pokrowce czarne nie używane od nowości bo były obszywane pod kolor wersalki i ponoć nie zniszczone są więc jeśli nic złego w nich nie wypatrzę będziemy je kupowali.

26 lutego 2013 , Komentarze (1)

 Nie mogę się nudzić -to nie jest mi pisane chyba.
Do południa pospałam dłużej bo dzień wczorajszy skończył się dla mnie dopiero ok 2,30 .Śniadanie w związku z tym jadłam dopiero ok 11(tak tak lenie jedzą na śniadanie obiad)wpadłam wir prac domowych-zmywanie,ogień w Co,pranie i mycie i zapełnianie szafy ,która dzień wcześniej wybebeszyliśmy,żeby mebel przytargać do innego kąta.
Po obiedzie mieliśmy jednak niezbyt fajne zajęcie bo jakiś czas temu ze studzienki nie odpływa nam woda-wczorajsze próby przetkania rury nie dały rezultatu i dziś z R.wybieraliśmy szlam ze studzienki i wylewaliśmy wodę ,żeby dostać się do rury-włożył w nią chyba z 15 metrowy gruby kabel i niestety nic to nie pomogło.Następna robota jaka nas ,a mam nadzieję Romana (może mu sąsiad pomoże bo jemu wypycha wodę na podwórku chyba z tego powodu)czeka kolejna robota-trzeba rozkopać podwórko sąsiada i dostać się do rury.
A miałam dziś w planach pochorować-czyli łóżeczko-jedzonko i ciepła herbatka

Do piątku chciałabym zobaczyć na wadze poniżej 99 i nawet mi tak moja waga obiecała pokazując 2 razy 98,6,ale niestety chyba zawaliłam bo kilka anyżków kawałek ciasta i camembert przesądzi o mojej niesubordynacji w odchudzaniu i waga mnie ukarze.

24 lutego 2013 , Komentarze (4)

Wygrzewam się w domku.
Przez prawie dwa tygodnie miałam mokry i chrypę,a teraz mam męczący suchy-Rano zażyłam Pectosol-zawsze mi pomagał przy kaszlach,choć w smaku jest paskudny.

Wczoraj się chyba na nowo załatwiłam i to dzięki Romanowi.A było to tak :Wróciłam z pracy skonana pełny bagażnik zakupów więc podjechałam pod furtkę ,żeby nie targać tych siatek z Romanem bo kilka kursów by trzeba było zrobić.Roman był w domu po pracy ok 2,5 godziny przede mną i zaczął palić w centralnym +piwkować.(głowę ma słabą -nie wiem ile wlał w siebie,ale wyglądało na to,że jest trzeźwy).Z chęcią oddałam mu kluczyki,żeby odwiózł samochód do garażu(to prosta droga sąsiadująca z jednej strony z łąką na której pasie się czasem koń ,a z drugiej zaorane pole sąsiada ok 200m).Jest ciemno to fakt i przejeżdżając obok garażu szwagra zapala się światło na czujnik ruchu(podobno to światło oślepiło Romana i niestety wjechał w pole i się utopił.Nie dalibyśmy rady sami bo dosyć głęboko się zaryły koła ,a R, jeszcze gazował jak durny,aż swąd gumy czułam.Zanim się ubrałam w polar zawołał brata,żeby mu pomógł.Szwagier oczywiście skożystał z okazji i się nagadał jaki to R. głupi i że pyskaty jest(jakoś on woli nic nie mówić i to mnie wnerwia czasem) ,a jak teraz pomocy potrzebuje to do niego ,a potem mu pyskiem zapłaci....Innych epitetów wolę nie przytaczać.Ostatecznie Roman stał jak Dupa na boku (jak dziecko które coś zmalowało i woli się nie odzywać),a ja ze szwagrem po kilku próbach i po zerwaniu jednej liny wyciągnęliśmy samochód ,a raczej to traktor szwagra go wytargał.
Ja już sobie sama wjechałam do garażu ,a jak wróciłam do domu to nie mogłam znaleźć Romana.Ten siedział w ciemnej kotłowni i palił w piecu ,siedział w dymie i się truł,a na moje upomnienia,że mógłby już dać spokój z paleniem bo jest już 1 i chcę spać a nie pilnować faceta który zachowuje się jak gówniarz,żeby się nie zaczadził bo po piwku usypiał przed piecem.W odpowiedzi słyszałam tylko"jerona"takie śląskie przekleństwo.
Po godzinie jak już zmarzłam i na dworze i w domu udało mi się zagonić go do łóżka,ale ja już miałam po spaniu.Zaczęłam patrzeć na film o więźniu którego wysłano na resocjalizację do ośrodka -szpitala dla dzieci osieroconych do Rumunii.Jak już złapałam wątek i byłam zainteresowana co dalej to R.zaczął się rzucać na łóżku i wyszedł drzemać do kuchni na blacie.No i jak kolejny raz go zagoniłam do wyra to musiałam zgasić tv a sama nie potrafiłam spać,a siedzenie w zimnej kuchni mi się nie uśmiechało,więc męczyłam się tak do 4 aż urwał mi się film.Po 8 już byłam wyspana,a przynajmniej oczy otwarłam i poszłam na śniadanko i popisać z Wami.
Dziś znowu była niemiła rozmowa dla nas.Niby porozmawialiśmy,ale niewiele to wniosło nowego i nie do końca zażegnało konflikt.

Na pocieszenie waga pokazała 98,6kg(ale nie do końca jej wierzę bo mało wczoraj piłam i jadłam ,a raczej nie jadłam mało.

22 lutego 2013 , Komentarze (9)

  Kolejny raz żegnam setkę i tym razem przysięgam że na zawsze-tak mi dopomóż .....niech każdy sobie wybierze kto lub co.
Ten ostatni tydzień nie był zbyt dobry dla mojej wagi-kulig i kiełbacha z bułką jak bochenek ,potem jakieś skubanie lodów od R.,mięska więcej niż zwykle i nie trzymałam się ściśle godzin posiłków.
Miałam kolejny prezent sobie zafundować ,a do tej pory nic nie zaszalałam,więc teraz będzie hurtowo.
w środę wieczorem cos mi mówiło,żebym zajrzała na ogłoszenia (orbitreki używane) i bingo-udało się 40 km od domu niespełna dwuletni orbitrek z kołem zamachowym 15kg w bardzo dobrym stanie za 250 złociaków -nowy taki kosztuje 700.Podjęłam decyzję w 15 min i zadzwoniłam do pani-okazało się ,że na piątek było juz kilka osób umówionych do obejrzenia,a ja zdecydowałam,że mimo kłopotu z czasem załatwię to w czwartek przed pracą.Poprosiłam Romana o wcześniejsze wstanie i pojechaliśmy.Na miejscu dowiedziałam się ,że ten sprzęt był podobno używany 3 miesiące bo zięć pani która chciała go sprzedać uważał,że jej córka jest za gruba(no to się zdziwiłam jak mi powiedziała,że schudła z 48kg do 38kg przy wzroście 170cm)Co za gruba?ten facet chyba jest nieźle szurnięty przecież to chodząca anoreksja albo wieszak z kości.Teraz podobno jest grubsza a zwłaszcza na brzuszku bo spodziewa się dziecka.
Sam sprzęt jak było napisane w ogłoszeniu trzeszczał,ale ten defekt wyeliminowaliśmy smarując części podczas składania.Teraz pozostaje mi rozpracować elektronikę ponieważ wszystkie dokumenty muszą być dopiero odnalezione i mam obiecane,że podeślą mi je .
Miła pani (emerytka ok 60lat)chciała nam jeszcze w ramach bonusu dołożyć wykastrowaną kotkę(niezły grubiuśki okaz(pasowała by do mnie-nie ma co).Ten kociak też został jej w spadku po córce i wiąże ją w domu choć ma jeszcze ochotę podróżować po świecie.Pewnie gdybym była tam z godzinkę dłużej wrócilibyśmy z kotem i jego kuwetą,ale Roman woli,żebym tylko jego pieściła ,a nie na zmianę z kotem
Tak więc pierwszy prezent za zgubione kiloski to orbi ,a w do 14 marca (czyli do wyjazdu na 3 dniową wycieczkę )mam zamiar zaliczyć fryzjera(podcięcie),sama sobie zafarbie na rudo,a także pedikiur,a jak mnie pokusi to zrobię sobie żelki na dłoniach(choć z tym przed wiosennym kopaniem w ogrodzie będzie ciężko mogą nie wytrzymać .

20 lutego 2013 , Komentarze (3)

  Czekam z niepokojem na ważenie piątkowe-a dlaczego?Po pierwsze wyjazd na kulig,po drugie dosyć często nie trzymałam się ściśle diety z Vitalii ,@ też mnie męczy a w  związku z nią mam apetyt na wszystko i czasem coś pomiędzy kłapnę.Waga wprawdzie poniżej setki się utrzymuje,ale jakoś specjalnie wielkiego spadku nie obiecuje.
Od zeszłego wtorku męczy mnie katar i kaszel-mam głos nadający się do męskiego chóru
Dziś miałam w planie pochorować ale jak na razie się nie udaje-albo muszę jechać z R. załatwić coś za niego,a to znów po córkę bo nie ma busa od lekarza(Dorotka też jest chora ),odwiedzić teściów i dopiero teraz po zjedzeniu zupy na szybko mam czas przysiąść .Planowana zmiana pościeli musi poczekać do piątku lub wtorku.
W niedzielę moja młodsza ma urodzinki i jedziemy na kawkę z ciastem(trzeba coś upiec).
W pracy ruch do przeżycia,ale mogłoby być mniej klientów i grup.
Zamieniłam się z szefem na sobotę ,żeby mieć wolną niedzielę i tak trochę się wkopałam bo mamy na 18 -tą 3 grupy ,a ok 19-20 następną + jakieś śmieszne grupony po dwie osoby,a ja będę się kolejny raz bawiła w szefowanie na kuchni-możliwe jednak ,że szef na godzinkę wpadnie mi pomóc,gdyż jemu też zależało na wolnej sobocie (ma gości i nie musi córek do babci wozić).
Zastępca szefa go nieco podnerwia ostatnio i nie pytał już go o zamianę jak usłyszał jak to on się musiał napracować ,i ma już dosyć i potrzebny mu wypoczynek....
Tak po zmianach grafikowych pracuję kilka dni 1/1.
Na ćwiczenia przy@ nie mam ochoty.

17 lutego 2013 , Komentarze (2)

Witam w popołudniową herbatką i niestety syropkiem i tabletkami na gardło które nadal ssę.
Wczoraj tylko po łebkach poczytałam w nocy,ale sen mnie już męczył i dałam sobie spokój z pisaniem.
na kuligu byłam-a co mam taką okazję przepuścić?Szaleństw wielkich nie było,po dietkowym śniadaniu przyszykowałam 4 banany i 2 jabłka obrane do pojemnika i pojechaliśmy do Wisły Jaworzynki na miejsce skąd zabrały nas wozy zaprzęgnięte w konie-niestety śnieg słonko zlizało i na kołach jechaliśmy ale i tak było fajnie.Trasa dosyć długa ,a na końcu na rożnie piekliśmy kiełbaski i bułki,był tez grzaniec(swój odstąpiłam Romkowi).Jedynie czego mi brakowało i pewnie nie tylko mnie to brak miejsca ulgi(był wprawdzie obok sklepu TOj-toj,ale wejście do niego to samobójstwo.
faceci mają w tych sprawach lepiej,a ja musiałam kawał drogi iść,żeby sobie miejsce znaleźć .Wróciliśmy ok 15 na miejsce zbiórki i podjechaliśmy na godzinkę do Centrum.
W domu byliśmy ok 19.Zmarznięci trochę ,ale wypoczęci psychicznie.
Do północy składaliśmy komody do łazienki (jeszcze fronty szuflad czekają na swoje uchwyty,ale muszą wyschnąć.
Dziś z rana giełdę samochodową odwiedziliśmy,bo Roman rozgląda się za piłą tarczową z pochylanym pod katem ostrzem,ale niestety nasze zakupy skończyły się na zakupie kapci dla R. ,jabłek,latarki i etui na moje klucze.
Popołudnie mieliśmy mieć dla siebie ,ale niestety ktoś dziś zawiódł w pracy u Romana i musiał od południa (na 3 się wstawić).
Ja mam dziś dzień mało dietetyczny-na obiad niestety mięsnie było bo głoda na mięcho dostałam,ale prócz polędwiczki wieprzowej i schabu w jajku obsmażonym nic więcej nie pochłonęłam.Kalorycznie niestety o wiele za wiele.Zobaczymy co na to moja waga powie za dwa dni-bo w takich przypadkach dopiero po dwóch dniach się buntuje.
Dziękuję za wsparcie i odwiedzinki moje kochane.
Miłej niedzieli życzę  ja znikam pod kołdrę ,bo lekarstwa zażyłam i trzeba się wygrzać.

15 lutego 2013 , Komentarze (9)

  Zawsze wierzyłam w to że mi się musi udać kolejny raz zwalczyć mój tłuszcz.Owszem zawaliłam w 2011 i 2012 i nad miarę jadłam i to w dodatku słodycze .Tak to trwało aż dotarłam do maksymalnej mojej wagi życiowej,która na szczęście działa na mnie porażająco i mobilizuje do działania.
Na razie mało ćwiczę,ale mam nadzieję,że wraz z ubywającymi kiloskami przybędzie mi werwy i ochoty.
Zwłaszcza,że jest nadzieją,że w moim domku stanie orbi.Roman który był przeciwny mojemu odchudzaniu bo niby lubi takie pączuszki dał się przekonać,że to dla mojego zdrowia i sam mnie na rower namawia i ostatnio pytał,czy mam już wybrany ten orbitrek.Na razie powiedziałam,że chciałabym poćwiczyć na takim sprzęcie na siłowni,żeby być pewną tego zakupu.
Dziś waga pokazała nawet 99,7,ale jest to pewnie efekt tego,że mało piłam wczoraj.Tak więc wpisuję wagę z dni poprzednich.
Dziękuję za wsparcie -wiele dla mnie znaczy.Nadal mnie tak dopingujcie ,a z pewnością dam radę.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.