30 dzień
Taak,już miesiąc;] Kiedyś nie pomyślałabym, że wytrzymam tyle dni, a teraz wiem, że wytrzymam jeszcze o wieeele więcej;) Muszę..
Choc w tych 30dniach nie zawsze byłam konsekwentna co do diety (imprezy,wyjazdy itp.),ale nie przeginałam i nie poddawałam się. Teraz wiem,że nawet jeśli się jednego dnia przecholuje następnego trzeba zaczynac od nowa! Wszystko można nadrobic;] Zrozumiałam to chyba po części dzięki vitalijkom:*
I ważyłam się dzisiaj. Tak jak myślałam, bez rewelacji, ale zawsze kg mniej;) Aaahh, ja chcę 7 z przodu,może niedługo..
Jakiś slaby dzisiaj mam dzień... Odpuszczam rowerek,ale na rolkach przynajmniej byłam.
Jadłam dzisiaj:
10.00- czerwony barszczyk
12.40- małe jabłko
14.30- kotlet mielony,wafel ryżowy,pomidor
16.00- trochę winogron
17.40- kromka ciemnego chleba z ziarnami,plastry pomidora
piłam zieloną herbatę i wodę
rolki- 45min
29 dzień
Koniec tygodnia nareszcie...tylko 5 dni sql, w sumie mało intensywnych,a ja czuję się jak po 20:/ Spaaaac mi się chce, jeszcze trochę i zasnę:PPP A co;)
Dzisiaj wkońcu, po paru tygodniach ,przypomniały mi się moje kochane rolki;) Już zapomnialam jaką przyjemnośc można czerpac z jazdy na nich;] Póki będzie ciepło,postaram się jeździc w miarę często.
A zważę się jednak jutro rano,1dzień można poczekac... I tak czuję,że nie będzie rewelacji.
Dzisiaj:
06.40- bułeczka razowa,1jajko na twardo,plastry pomidora
11.00- gruszka
14.40- leczo,1wafel ryżowy
17.45- jogurt naturalny+musli
rolki- 45min
rowerek- 20km
28 dzień
Ja wkońcu nie wiem co robic z tym ważeniem... No bo gdy ważyłam się często miałam motywację, za każdym razem było mniej , mogłam na bierząco obserwowac spadek wagi i się nim cieszyc. A teraz to sama nie wiem czy wogóle chudnę,znowu czuję się jak beka! Chyba jutro się zważę. Tylko,że teraz to już wogóle boję się stawac na wadze,bo wydaje mi się,że nic nie tracę kg,a może wręcz przeciwnie,przytyłam...;( Nie no spróbuję,zawsze lepiej wiedziec.
A teraz chwila relaxu w wannie,potem dawka historii,a na zakończenie dnia lekturka :P
I 3mam kciuki za wszystkie vitalijki:*
Zjadłam:
06.40- jogurt naturalny+płatki
11.00- 1gruszka
14.50- kotlet mielony,wafel ryżowy,surowa papryka
18.00- 4śliwki,małe jabłko
rowerek- 20 km
27 dzień / znowu ktoś zauważył;)
Mhhm,dzisiaj w szkole parę osób wkońcu spostrzegło,że czegoś mi ubyło ;] Oj tego mi było trzeba,bo troszkę zaczynałam wątpic.. Ważenie w sobotę z rana. Postanowiłam,że będę to robiła co tydzień,zgodnie z radami profesjonalistów :P Mam nadzieję,że waga spada,chociaż po poniedziałkowym szaleństwie kalorycznym z pewnością nie znacznie... Ehh,opornie mi idzie przyzwyczajenie się do uczęszczania do sql..
Z koleżankami mamy ochotę na paintball;) Parę km ode mnie jest możliwośc. Moi koledzy próbowali,ale faceci to faceci,oczywiście zachwalają,a ja chciałabym poznac damską opinię na temat tej 'rozrywki'. Bawiłyście się w to może kiedyś?? Wiem,że boooli taka kulka,w sumie to nie kręcą mnie strzelanki,ale wszystkiego w życiu trzeba próbowac;] I ile kcal można spalic :D
Dzisiaj:
06.40- pomidorowa
11.00- 1gruszka
16.00- troszkę bigosu ('light':p) i ziemniaków
przed 18.00-kilka śliwek, małe jabłko
zielona herbata,woda
rowerek- 20km
Pozdrawiam;*
26 dzień
Pierwszy dzień w sql...i powoli powraca ta cała monotonia, od której tak niedawno uciekliśmy!:/ Oczywiście jak to w 3kl już nas straszą,że nie zdamy matury,każą składac deklaracje co do przedmiotów i wybrac w tym miesiącu temat prezentacji z j.polskiego! Oj,jakoś poleci;P Muszę zacząc rozglądac się za korkami z ang jeśli chce zdawac rozszerzony,tylko trzeba powiedziec tatuskowi zeby hajs wyłożył :d No i trza się brac do roboty..:P Hmmm,jutro historia...ulubiony profesor i jego niekonwencjonalne metody nauczania grrrr...
Dzisiaj niestety nie miałam czasu zjeśc w szkole 2śniadania, więc była dośc długa przerwa między posiłkami,a to chyba nie za dobrze.. Ale będę się już starała jeśc regularnie. Trochę się boję,że moja dieta nie będzie już tak skuteczna przy zmianie rozkładu dnia:d A w dodatku nie mogłam skakac na skakance,bo przy każdym podskoku coś zaczyna mnie strasznie kłuc w klatce piersiowej,boli jak cholera..
Dzisiaj:
06.40- jakaś rosołowa zupka
16.00- gotowane mięso z kurczaka,troszkę ziemniaków,surowa papryka
18.00- 1gruszka
Woda,zielona herbata.
rowerek- 15km
25 dzień / pizza była...
Dzisiaj wpis króciutki,powiem tyle,że dzień bardzo udany;) Ale nie pod względem kalorii..:/ Podwójnie świętowałam,% multum i pizza... Ale co tam,taki dzień luzu bardzo mi nie zaszkodzi,mam nadzieję..
Dzisiaj:
07.50-jogurt naturalny+płatki
przed 13.00- pizzy trochi... o dużo za dużo;p
wiele%
skakanka-400
24 dzień / nowy sprzęt w domu;)
Ehee,kupiłam dzisiaj rowerek stacjonarny;) Używany,jakiś niemiecki,ale świetny:P Brakuje jedynie baterii w tym całym wyświetlaczu co by wiedziec ile km itd. ,ale na dniach będę miała. Także narazie żyję w niepewności co do dzisiejszego dystansu...który swoją drogą napewno rewelacyjny nie był :p Ale najważniejsze,że sprzęcik jest;) Jak znalazł na zimniejsze dni;)
Jestem happy,bo dzisiaj aż dwie cioteczki i jeszcze parę osób zauważyło,że chudnę;) Cudownie było to usłyszec,taka dawka energii na kolejny etap zmagań.
Ważyłam się dzisiaj i już jest 82kg :D Wiem,że dosyc szybko tracę kg i może to nie jest do końca dobre,ale mi to pasuje;)
A jutro poczatek roku,ale nie wiem czy wogóle będę zaglądała do szkoły:P Już się ustawiłam z moją ukochaną klasową ekipą-będziemy się witac,jak zawsze w dobrym stylu :D Czyli % będą napewno,ale mam nadzieję ,że nie zachce im się kebabów czy czegoś równie pszepysznie potwornego.. No zobaczymy,najważniejsze,że będzie wspaniale, jak zawsze z nimi;)
Dzisiaj:
9.30- serek wiejski,1 pomidor,1 wafel ryżowy
14.40- schabowy bez panierki,odrobina ryżu, papryka
18.00- papryka,2 wafle ryżowe
zielona herbata,woda
400 podskoków na skakance
trochę pedałowałam;) Odpuściłam sobie dzisiaj jogging,bo wczoraj tak jakoś ciężko mi było biegac..
Pozdrawiam:*
23 dzień
Hmmm...sobota ,wieczór, a mi się nie chce nigdzie dzisiaj wychodzic(dziwne!), jakas taka wypompowana się czuję,zmęczona.. W sumie to by wypadało się gdzieś pokazac, ostatni weekend wakacji mamy,ale co tam! Tylko pokusy na każdym kroku można spotkac. Ale kto wie,noc jeszcze młoda,może coś się zadzieje;)
A dzisiaj tak wogóle to takiej jednej,malutkiej,tyci tyci,pokusie uległam:był to nieszczęsny gryz sernika, prosto z cukierni... Ale chyba nic się takiego nie stało,spaliłam go napewno! W sumie to można powiedziec nawet,że byłam dzielna,bo na talerzu zostały 1 i 1/2 kawałka,a ja spróbowałam tylko kęs;) Nie wiem jaki byłby ciąg dalszy tej sernikowej historii,gdybym nie wymusiła na mamuśce by zabrała to feralne ciasto na jakiegoś tam grilla(tak,tak-rodzice się bawią ,a ja jeszcze w domu...;]) ;D
Buhaha, w kuchni stoi cała blacha szarlotki ,a mi to kompletnie wisi;) A feee szarloteczko;P Tak na serio to napewno jest pszepyszna,Mamusi dzieło,ale jakoś mnie nie kręci;) Dobry znak!
Dzisiejsze źródła kalorii:
9.40-pomidorowa
15.00-grillowane mięso,1 pomidor,1 wafel ryżowy
17.50-jogurt naturalny+płatki
w między czasie wspomniany kęs sernika..
Piłam wodę i zieloną herbatę.
300podskoków na skakance
Biegałam 33 minuty (60 okrążeń=ok 4,5km)
so far so good;)
p.s.nie stawałam dzisiaj na wadze,chyba jednak nie będzie to moja codzienna czynnośc.
Taaa,będę się ważyła co dwa dni:) Postęp,że huhu :D
22 dzień/wybiło 3 tygodnie;) (piątek to wspaniały
dzień na rozpoczęcie odchudzania!;D)
Dziś kuzyn K. zaczął namawiac na skakankę (podobno przy skakaniu pracują wszystkie mięśnie,to prawda???), więc czemu nie;) Dołączyłam ją do mojego biegania. Wkońcu do joggingu nie zawsze są warunki(i tak dzisiaj biegałam w deszcz;)),a ja chcę efektów!
Miałam potworny sen,oby nie proroczy:wkraczam na wagę a tam,o zgrozo,znów 89kg! Ale rano stanęłam na wyżej wymienionej machinie,która wybiła 83,2kg;) Pewną ręką popchnęłam ślimaka kawałeczek do przodu;) Wogóle to muszę skończyc z tym codziennym ważeniem,bo któregoś ranka się rozczaruje...
1września za chwilę...echh:/ Ale mam nadzieję,że w klasie zauważą,że czegoś mi brakuje:D
Dziś zjadłam:
10.10- jogurt naturalny+płatki pszenno-ryżowe z owocami tropikalnymi
12.30-jabłko
14.30-czerwony barszczyk
17.30-mięso z kurczaka,1wafel ryżowy,1 pomidor
piłam zieloną herbatę i wodę
300 podskoków na skakance
Biegałam 33 minuty (60 okrążeń=ok 4,5km) dumnam;)
Baaardzo dziękuję za komentarze,ogromnie pomagają;)
21 dzień
Może na początku troszkę o moim sposobie na grubasa;),który chyba nie jest taki zły skoro w 21 dni poleciało 5kg. Jem 3 małe posiłki dziennie,staram się pochłaniac więcej owoców i warzyw,z jadłospisu usunęłam białe pieczywo(razowe też rzadko się zdarza;zastępuje je waflami ryżowymi), oczywiście koniec ze słodyczami!Nie jem po 18.00.Każdego wolnego wieczoru(a bywa ich niekiedy niewiele) biegam (jak waryjatka wokół domu;P ,narazie 50 okrążeń,t.j.ok 26 minut,ale co jakiś czas podwyższam sobie poprzeczkę). To tak w ogólnym zarysie.
Ten pamiętnik rozpoczynam w 21 dniu diety;chciałam wcześniej,ale dopiero od wczoraj mam swoją wagę,a do kuzyna ciągle latac na ważenie to trochę przypał..;)
Liczę na to ,że publiczne użeranie się z kilogramami jest bardziej motywujące niż to w domowym zaciszu; wierzę,że pomożecie!:D
Dziś pożarłam:
9.20- serek wiejski ze szczypiorkiem,1wafel ryżowy,1średni pomidor
14.45-makaron z sosem pomidorowo-mięsnym (wiem,wiem...ale tłumaczy mnie mała porcja!)
16.45-1 wafel ryżowy (kokos-mmmm;))
18.00- 0,5 szkl mleka+płatki pszenno-ryżowe z owocami tropikalnymi
ponadto piłam wodę i zieloną herbatę(innych napojów staram się nie tykac!)
Biegałam 27 minut (50okrążeń).
Przed chwilą skończyłam więc lecę pod prysznic!
Pzdr dla wszystkich vitadzielnych Pań;) i Panów;)