I znów ta piękna 6!:)
Cześć! Radość i energia od rana ogólnie mnie rozpierają, więc pochwalę się na wstępie i Wam! Wkońcu zobaczyłam na wadze tą upragnioną 6 z przodu, wreszcie udało mi się do niej wrócić i przekroczyć tą okropną barierę 70kg. Wspaniałe uczucie...:D
Co prócz tego? Skróciłam włosy, jest KTOŚ ii no czuję się coraz lepiej w swoim ciele...znowu:D Wszyscy mówią, że promienieję, dosłownie tak zapisane!!!:):)
Trzymajcie się:)
Co jest?!
Niestety nie wiem co się z tym moim organizmem dzieje, ale mimo ćwiczeń(średnio ok 40min steppera) i zachowanej diety(900-1300kcal), nie chudnę! Ba, ja tyję. Tak dziennie co 0,2-0,3kg. To zdecydowanie strasznie zniechęca. Od czego to może zależeć? Na ile dni przed okresem organizm zaczyna gromadzić wodę, a waga "szwankuje"? Bo nie wydaje mi się żeby był tuż tuż(dzień, dwa, trzy), więc...? Jakieś inne propozycje? Dziękuję z góry za rady i ciepłe komenatarze(w poprzednich wpisach:)).
..aż wstyd tego mojego ślimaka cofać. Kurde no.
Pozdrawiam.
Jest ok:-)
Waga się ruszyła, w niecały tydzień schudłam ok 1kg, więc jest dobrze. A wszyscy są dumni, że znowu się za siebie wzięłam(ale już nie na niby, jak powtarzałam codziennie) i na szczęście mogę liczyć na wsparcie ze strony mamuśki, która robi mi na obiad to o co poproszę i chłopaka, który będąc ze mną ogranicza słodycze i fast food'y... :-)
Prócz tego zapommniałam się pochwalić, że pod choinkę rodzice kupili mi steppera, więc od wigilii dzień w dzień sobie chodzę wieczorkiem i oglądam film- żeby wytrzymać dłużej i nie nudzić się przy tym. Najwięcej udało mi się spalić przedwczoraj- bo aż 800 kcal, co zajęło niecałe 1.5h...;-)
To może jeszcze dzisiejsze menu;p
Sniadanie: 2 malutkie kromki chleba razowego(2x 70kcal) z 2 plasterkami szynki drobiowej(2x15)+ spory pomidor (30)= 200 kcal
2 sniadanie: jablko (60kcal)
obiad: piers z kurczaka w ziolach ok 10-12dag (200?), brokuły i buraczki (100)= co daje ok 300kcal
podwieczorek: szklanka cytrynowej galaretki (max 80kcal),kawalek mango 60kcal?
kolacja: salatka z pomidorow, ogorka kiszonego, salaty lodowej, cebulki i papryki czerwonej- na smak troszke soku z cytryny, oliwy i pieprzu- 200kcal
RAZEM około 800 kcal- porcje duze, sycace a niskokaloryczne- da sie.. i chociaz zazwyczaj jest 1000-1200kcal to dzis tak wyszlo..;-)
...zaraz wskocze na stepper na pół godzinki chociaż:-)
Trzymajcie się cieplutko w tee mrozneeee (brr) dni!!!:-)
Wracam..!
No i wszystko się zawaliło. Na nic moje wysiłki z tamtego roku, przytyłam. Wszystko zaczęło się w wakacje- byłam u mojej babci prawie połowę.. A babcia- jak to babcia. U niej wszystko kręciło się wokół jedzenia. Jeden naleśnik mniej, niż by chciała, to już wielka afera i płacz. "Bo Ci na pewno, Oleńko, nie smakuje!!!" I stopniowo- kilogram, dwa, trzy... Wydawało się, że skoro jeszcze jest poniżej 70kg to wszystko kontroluję. A tu nie. Przez pół roku przytyłam prawie 7 kg.
Ważę 72kg. Straszne. Mimo, że ważąc 80kg te liczby("72") wydawały się piękne.. To teraz, kiedy już przyzwyczaiłam się do moich 65.. same rozumiecie.
Od wczoraj wzięłam się za siebie, jem mniej, odrzuciłam słodycze, ćwiczę... dziś postanowiłam do Was wrócić. Liczę na wsparcie, bo kiedy wszyscy mnie akceptują (prócz mnie, ale ostatnio średnio z silną wolą) trudno jest się "zawziąć".
SCHUDNĘĘĘĘĘ. Naprawdę muszę. MUSZĘ.
Trzymajcie się!!!!:-)
Blee
No i wszystko przez wakacje się zwaliło. Waga pokazuje 68-69kg, tyleże mam teraz okres, więc nie biorę tej wagi całkiem poważnie. Od 3 dni zaczęłam się znów pilnować, bo widzę, że kiedy mniej więcej chociaż nie liczę kalorii to momentalnie tyję. Przecież przez 3 miesiące przytyć 3kg to masakra... Ale nie dam się tak, nie po to zrzucałam ten nadbagaż żeby teraz miał do mnie wrócić. Trzymajcie kciuki. Do końca września planuję wrócić do tych moich 65 czy chociaż 66kg..;-)
Pozdrawiam
Źle dla diety? Oczywiście u babci...;p
2tygodniowy wyjazd do babci pod względem dietki nie wypalił- tym razem przytyłam ok 2 kg i teraz waga pokazuje znów ok 66kg. Ale za tydzień znowu tam jadę i planuję nie dać wpychać w siebie tyle jedzenia i chodzić tak jak za 1 razem, kiedy schudłam:-) Ale prócz tego wsztystko świetnie;-)
Trzymajcie kciuki, do końca wakacji zrzucę pare kilo (może 3?) i będzie dobrze. A potem to już z górki, bo mi jakoś latem najgorzej pozbyć się nadbagażu (zimą nie mam problemów?).
Trzymajcie się;-)
05.07.08r :)
Tydzień u babci- schudłam, waga pokazywała już 64;
Weekend po powrocie- trzymałam się, 64.5;
Od poniedziałku do środu trzymało mnie coś a'la grypa żołądkowa- wymęczyło mnie i wiadomo, że waga spadła- 64;
Ale oczywiście mądra Ola zaczęła się od czwartku obżerać słodyczami i w ogóle wszystkim, gdyż pada i siedzę w domu...co skutkuje w dodatkowy kilogram- 65kg. ZNOWU. Ja tej granicy nie mogę przełamać.
Ale wydaje mi się, że zgubiłam trochę centymetrów? Które pewnie po powrocie już mi przybyły od tego obżarstwa. No ale ok, to pominiemy...
~~~~~~~~~~
Za tydzień znowu jadę do babci. Mało co będę w domu- dużo chodzenia, praktycznie zero słodyczy- mam nadzieję, że troszkę znowu zrzucę. Niby szaleję i waga mało mnie obchodziła...ale stare nawyki zostają, kusi czasem wejść na wagę...chyba z nudów? No co tam, może zrzucę... Chociaż przede wszystkim chciałabym ciało(ten wór, blee;p) wyrzeźbić, eh...
~~~~~~~~~~
A jutro ogólnie fajny dzień;) Ale to przemilczymy, zobaczymy jak to wyjdzie;)
Buźka, bawcie się dobrze;-)
20.06.08-> wakacjee:-)
I już po zakończeniu roku. A szkoda, 2 klasa gim najfajniejsza...:-)
Śliczne świadectwo z paseczkiem odebrane.. z równie śliczną średnią- 5,07 i w równie ślicznym stroju wzbudzającym bardzo pozytywne emocje (u płci przeciwnej>nie tylko szkolnej;P).. haa!;D Niby nie jestem zainteresowana ale fajnie tak byc w centrum zainteresowania, szczegolnie kiedy wczesniej nikt na Ciebie nie zwracał większej uwagi..;P;x
No a już dziś jadę do Dąbrowy.. teoretycznie do babci a praktycznie do znajomych;P Potwór ze mnie, wiem, wiem...:)
TRZYMAJCIE SIĘ CIEPLUTKO, UDANYCH WAKAAACJI, za jakiś czas może tu zajrzę!!!:)
A tam...:-)
W tym momencie szczerze. Do bólu. Walić dietę, wszystko super:-)
Utrzymać tylko wagę i wezmę się za siebie za jakiś czas, teraz nie mam ochoty- w piątek zaczyna się boski tydzień w DG, potem grillowanie, wypady ze znajomymi, chłopakiem.. No nie mam siły, co tu zreszta wymyślać- BARDZO GRUBA już nie jestem. Zejdą kg jak zaczną mi bardziej przeszkadzac, muszę do tego 'dojrzeć' i się zawziąć- nie ma co na siłę. Teraz wszyscy mnie akceptuja.. ze mną włącznie chyba.. o ile nie mam gorszych dni;-)
Trzymajcie sięę ciepluuutkooo...niekoniecznie dietkowo;x
Wakaaacjeeee!;-)
Pozytywnie:-)
No i znowu mam tzw. "powera"!:D
Po tych 2 dniach dietki i ćwiczeń czuję się świetnie..! I chcę więcej i więcej, zaraz chyba znowu wskoczę na rowerek...:D
Zero zakwasów. Zero głodu. Efekty na dzień dobry- już prawie wróciłam do 65 i skóra jest jakaś taka.. fajniejsza no:-)
To tyle, może jeszcze później się odezwę, trzymajcie kciuki!
I Wam również życzę powodzenia, buźka;-)