Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem kobietą na początku swojej drogi odchudzania. powoli zaczynam wychodzić z zamknięcia. przez 3 lata zajmowałam się tylko dzieckiem od dziś zamierzam pomyśleć o sobie!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24387
Komentarzy: 297
Założony: 15 maja 2011
Ostatni wpis: 30 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malafrida

kobieta, 39 lat, Katowice

150 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

właśnie jestem po mały treningu pobiegałam dziś tylko 40 min ale dawno tego nie robiłam wiec jak na pierwszy ras w zupełności wystarczy. 

chciałabym się was zapytać Kochane Vitalijki czy uważacie że dużo jem? dam wam przykład dzisiejszego menu:

śniadanie : jedna kromka pełnoziarnistego dworskiego czyli kromka taka duża z jajkiem pomidorem plastrem szynki do tego ogórek kiszony

2 śniadanie: kawa z mlekiem i cukrem i do tego 2 pieguski

obiad: 3 klopsy mielone 1 ziemniak buraczki ze słoiczka ogórek kiszony

potem kawa i znów ze 3 pieguski

na kolacje sandwich z sera mały klopsik 2 plasterki szynki

ok 20 jeszcze serek wiejski light z łyżką dżemu truskawkowego

jak myślicie to dużo mało dla osoby ruszającej się pracującej i ćwiczącej codziennie przynajmniej 20 min do godz. ???

dla mnie jest tak że w tym wypadku nie mam napadów głodu i jak jem mniej to mam silne napady obżarstwa ale i tak wydaje mi się to strasznie dużo!

co o tym sądzicie? 

pozdrawiam






26 sierpnia 2013 , Komentarze (4)

                                               witam was serdecznie!

dziś przyjechała do mnie ciocia o której kiedyś wam opowiedziałam. widziałyśmy się 2 lata temu kiedy ważyłam jeszcze ze 86 kg. powiedziała mi wtedy bez ogródek Kochana ale ty to mogła byś przejść na dietę! 

miałam nadzieję że tym razem zachowa swoje myśli dla siebie ale stety niestety wyraziła opinię na temat mojego wyglądu a mianowicie powiedziała cytuję: 
-no nareszcie trochę zrzuciłaś choć przydało by się tą oponkę zlikwidować. ale nie tyj więcej bo ostatnio nie chciałam ci tego mówić ale byłaś strasznie brzydka!

i teraz nie wiem czy śmiać się czy płakać. powinnam się cieszyć że coś się ruszyło ale litości. poczułam się jak potwór z Loch nes.

ostatnio jak zwykle odpuściłam bo kiedy się denerwuję to jem. w dodatku od września znów muszę szukać pracy i tak to jakoś leci że nie mam nawet czasu zastanowić się co jem. 

dlatego mam postanowienie od teraz tylko po jednym na miesiąc zaczynam od kolacji o 18. to bedzie mój ostatni posiłek. 
we wrześniu chcę ograniczyć się do jednej kromki chleba dziennie bo za zauważyłam że za dużo pieczywa żre!

to tyle na dziś. pasek jak zwykle nieaktualny ale nie poprawiam go bo mam nadzieję wrócić do tej pięknej 7. 

życzę miłego wieczoru!

23 lipca 2013 , Komentarze (1)

Kiedy przekroczyłam magiczną liczbę 80 kg zrozumiałam, że jestem na samym dnie. Była to dla mnie liczba abstrakcyjna która nigdy, przenigdy nie miała pojawić się na czytniku mojej elektrycznej wagi łazienkowej .Boże 80 kg żywej wagi. Chodzącego dyndającego z przodu i z tyłu tłuszczu wylewającego się z boków i marszczącego się na udach. I jeszcze ten brzuch. Brzuch był najgorszy. Zwisał sobie szyderczo na moje ogolone łono jakby chciał pokazać, że przestałam być kobietą a zamieniłam się w dziwoląga o nieregularnych kształtach. Nic nie usprawiedliwia fakt, że 7 miesięcy temu urodziłam dziecko. Nawet wydaje się to postawą wręcz heroiczną, że zamiast dbać obsesyjnie o figurę troskliwie zajęłam się maleństwem. Ale ja nie dbałam o nic. Zapuściłam się do granic możliwości a od powrotu ze szpitala przybrałam jeszcze 8 kg. To tak jakby mój organizm przygotowywał się na powtórkę z rozrywki a niby dlaczego skoro ojciec mojego dziecka i tak nas zostawił. A ja zamiast udowodnić sobie i światu, że odtąd będę ideałem kobiecości wybudowałam w sobie (a raczej na sobie) pancerz tłuszczowo-lipidowy który miał na celu odstraszyć samców a mnie uchronić przed kolejnym wielkim rozczarowaniem. 80 kilogramów! 80 cholernych kilogramów.

Spokojnie tylko spokojnie. Nie ma tak źle. 80 to nie przecież  120. Albo 200. O matko!!! Musze się uspokoić i pomyśleć co mam zrobić z moją „kochaną” nadwyżką. Mam przecież kilka sposobów na zrzucenie 10, 20 a nawet 30 kilogramów(wszystkie artykuły z Internetu zbierałam całą ciąże). Stos piętrzących się płyt dvd z ćwiczeniami już na mnie czeka. Zdjęcie!! Musze zrobić sobie zdjęcie w samej bieliźnie jako straszak na lodówkę. Dieta kopenhaska, 500kcal, plaż południowych, owocowa, warzywna, głodówka. Nie ma sprawy. Dam rade. Chyba.

Ok. Postanowiłam że będę opisywać moje marne dni jako dziennik. Hmmm jak druga Brigida Dżons. A kicham to niech nie oskarżą o plagiat jeżeli ma mi to pomóc to nie ma innego wyjścia. Najgorsze jest to co dzieje się z kobietą samotną. Kiedy położy się szkraba do łóżka posprząta ten sajgon po całym dniu a potem zostaje mnóstwo czasu na myślenie…i jedzenie. Moja choroba to taka odwrócona anoreksja. Anorektyczki obsesyjnie myślą o jedzeniu którego nie jedzą. Ja obsesyjnie myślę o jedzeniu które zjadłam będę jadła lub które dopiero kupie. Najlepiej w ogromnych ilościach. Ale zamierzam przestawić mój zakuty łeb o 180 stopni i od jutra(ile razy już to sobie mówiłam) zamierzam zacząć dietę!!!! Ale na razie idę zjeść pyszny makaronik polany masełkiem oprószony cukrem. Mmmmmmmmmm

napisałam to 5 lat temu. 5 pieprzonych lat które zmarnowałam. które juz nie wrócą. ta sama motywacj te same uczucia i ta sama porazka od 5 lat! a mogłam byc szczesliwa miec juz meza prace a mam lodówke...żenujące:((((( 

 

 

19 czerwca 2013 , Skomentuj

Rozmawialam dzis z koleżanka ktora mimo tuszy dosc pokaznej nie chce sie odchudzac bo niewarto . Ja zaczynam po raz milonowy znow wypacam tluszcz ktory udalo mi sie schudnac jakis czas temu i znow wrocil . Nie bede zrzucac winy na metabolizm czy tendencje do tycia po prostu sama jestem sobie winna i musze poniesc konsekwencje swojego obrzarstwa . Bardzo nie podoba mi sie idea dnia obrzarstwa . Jak mozna trzymac diete tylko po to zeby sie potem nawie*dalac . To prowadzi do kompulsow i kolo sie zamyka .chcialabym jesc to co lubie ale w malych porcjach i nie miec chcicy na cos czego odmawiam sobie od miesięcy. Damy rade !

27 maja 2013 , Komentarze (1)

Od 3 tygodni folgowalam sobie ostro ale dzieki bieganiu nie przytylam niestety rowniez nie schudlam ale dzis mimo fatalnej pogody ide biegac . Kocham to !

2 maja 2013 , Komentarze (4)

niniejszym oświadczam że magiczne pudełko zostało otwarte. trzymałam w nim rzeczy za małe które mam nadzieję jeszcze modne czekały na mnie tyle czasu. przymierzyłam wszystko i okazało się, że do połowy już się mieszczę!!! jaka radość! juhu! zostały mi tylko z 5 par spodni ale za jakieś kolejne 7-8 kg powinnam się zmieścić. 

żałuje tylko że dziś zrobiłam sobie "niespodziankę" w postaci mcdonalda ostatnio żadko tam bywałam wiec dziś zeżarłam nie powiem ze smakiem dużo porcje bigmaca. ale od jutra biegi ewa i racjonalne odżywianie. endorfiny czekają!!! 

26 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

tak to prawda nie ma nic lepszego niż uczucie zmęczenia po dobrym treningu:)
i to prawda ze człowiek ćwiczący jest szczęśliwy choćby miał 1000 problemów na głowie. a wszystko jak teraz myślę zawdzięczam Ewce Chodakowskiej i jej super motywującym wpisom na fejsie. dziękuje ewcia!!!! dzięki tobie rzeczywiscie czuje się piękna. a teraz ruszcie dupy z kanapy czas poczuć szczęście:)

24 lutego 2013 , Komentarze (3)

Witam po raz kolejny Nie odeszlam daleko bylam z wami codzienie czytalam chlonelam jak gabka podziwialam i tak jak obiecalam wrocilam kiedy zobaczylam 7 z przodu . Teraz bede sie z wami dzielic moja historia i mam nadziejw ze wytrwam . Dużo sie zmieniło w moim zyciu duzo stracilam prace faceta pewnosc siebie .. musze sie zastaniwic jaka diete zastosowac cwicze juz ewe od dawna. Teraz koncze ale wpadne z konkretnym planem dzielania Do przeczytania :-)

25 stycznia 2012 , Komentarze (1)

wreszcie mogę powiedzieć że jest dobrze!
choć moje postanowienie o głodówce rypło się zaraz następnego dnia ponieważ koleżanka zaprosiła mnie na urodzinową pizzę to i tak jem mniej niż zazwyczaj. poczytałam bardzo dużo waszych wpisów i stwierdziłam że dziewczyny które jedzą ok 1000kcal dziennie najdłużej wytrzymują i mają rewelacyjne wyniki. także ja też postanowiłam jeść częściej a mniej choć jest to na razie trudne ponieważ kończyłam jeść dopiero jak czułam się przejedzona. uczucie zaspokojenia głodu przychodzi mi naprawdę powoli i jestem troszkę tym stanem rozdrażniona. mój umysł domaga się więcej a ciało mówi dość. 
rano zjadłam kromkę chleba słonecznikowego z 2 jajkami sadzonymi. potem kawa i niestety małe co nie co ponieważ nie mogłam się powstrzymać w końcu uzależnienie od cukru i słodyczy daje o sobie znać w postaci trzęsących się rąk i głosów w głowie ZJEDZ MNIE! ale i tak było mniej. na obiad był kartofelek wątróbka i surówka z kiszonej kapusty. teraz piję kawe z dużą ilością słodziku żeby nie mieć ochoty na słodkie. jest tylko jeden problem po pierwsze cały czas myśle o jedzeniu co jest frustrujące bo kiedyś narzarłam się i miałam spokój na 2 godziny teraz chodzę taka nie dojedzona. po drugie jest godzina 16 a ja już przymierzam się do kolacji. jeżeli zjem ją teraz nie wytrzymam  do 22 bo o tej porze najczęsciej chodze spać. muszę to jakoś inaczej rozplanować. 
mam do was parę pytań po pierwsze czy wy też macie takie uczucie lekko spuchniętego brzucha po wypiciu wody jak chce wam się jeść a wiecie że nie pora. po drugie co ile jecie co 2 3 czy 4 godziny ?
mam nadzięję być tu już od tej pory regularnie. dziękuje za przemiłe komentarze i czekam na więcej. pozdrawiam 

22 stycznia 2012 , Komentarze (7)

wstyd mi bo to już trzeci wpis który tu zamieszczam ale ten dopiero mam odwagę wysłać. jestem ju tu prawie rok a przytyłam 4 kg. jest mi wstyd i gańba ale no cóż nie mam praw narzekać w końcu sama do tego doprowadziłam. 

mój problem polega na tym że jestem uzależniona od jedzenia a raczej od błogości i chwilowej ulgi jaką mi daje. i chociaż od nałogu alkoholowego czy narkotykowego można wyjść tak od jedzeniowego jest o tyle trudniej że bez jedzenia nie można żyć. 

jestem zdeterminowana jak nigdy ale co z tego jak nie potrafię. od roku planuje dietę układam menu ale co z tego jak działa to u mnie 2-3 dni potem wstaję w nocy jem słodycze. jest mi ciężko na duszy i ciele czuję się ospała nie mam siły na nic. i postanowiłam że dam sobie ostatnią szansę ten tydzień będzie decydujący jeżeli nie zacznę chudnąć idę do dietetyka...albo raczej do psychiatryka bo to nie jest normalne. 

rozmawiałam ostatnio z kuzynką która jest na medyku i wiecie co mi powiedziała. że uzależnienie trzeba leczyć głodem. w sensie ludzie uzależnienie muszą być na głodzie. czyli na głodzie w sensie jedzenia i w sensie że brak im dostarczanej od lat toksycznej substancji czyli alkoholu narkotyków lub w moim przykładzie cukru. 

i myślę że to jest to. tygodniowa głodówka a potem zacząć od soków warzyw owoców i chudego miska i na tym zakończyć dodawane produkty. żadnych półproduktów, żadnych sztucznych barwników. tak jest jutro dzień ostateczny. jeżeli jutro się nie uda udaję się zaraz do lekarza. 

zrobię sobie jutro badanie krwi a potem po diecie. zobaczymy co to będzie już się boję.


TAKŻE UROCZYŚCIE OŚWIADCZAM WAM KOCHANE VITALIJKI OD JUTRA ZACZYNAM A JEŻELI ZNÓW ODPUSZCZĘ WYCOFUJĘ SIĘ STĄD I PRZESTAJE WAM ZAWRACAĆ GŁOWĘ MOIMI PARANOJAMI. 

pozdrawiam serdecznie i jutro zdam relacje z pierwszego dnia mojego nowego życia. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.