Hej!
Uwielbiam odliczać, gdy jestem na diecie i pisać codziennie co zjadłam i zrobiłam aby ważyć mniej. :) Tym razem celem będzie zobaczenie 5-ki z przodu jeszcze przed sierpniowym wyjazdem nad morze. Chcę mieć szczupłe i jędrne ciało, a co za tym idzie, oprócz diety stawiam też na różną aktywność fizyczną. W tamtym roku głównie biegałam, ale spięcie tego logistycznie, gdy nie ma się na co dzień pomocy przy dziecku jest bardzo kłopotliwe, a niezrealizowany trening to wielka frustracja. Więc w tym roku trochę pobiegam, trochę popedałuje, a także chwycę za hantelki i odpalę trening na yt. Po prostu wstanę z kanapy. :)
Moim głównym sukcesem tego roku jest to, że weszłam na zero kaloryczne. Nie tyję przy jedzeniu +2000kcal, a na prawdę długie lata przez różne diety musiałam utrzymywać okolice 1500kcal by nie puchnąć.
Obecna waga 66,3, ale wszystkie znaki w ciele mówią, że lada chwila dostanę @, więc nie wiem na ile ten wynik jest wiarygodny. Chciałabym oduczyć się codziennego stawania na wadze, więc od teraz dniem ważenie będzie... piątek. A dlaczego piątek? Bo w weekend przeważnie jem bardzo nieregularnie, a nie chcę odmawiać sobie przez ważenie niedzielnego rosołu u mamy. :)
Chciałabym utrzymywać kaloryczność posiłków nieprzekraczającą w ciągu dnia 1700kcal. Ban na słodycze, ogólnie przekąski i alkohol. Wczoraj wypity ostatni Garage i zjedzony rożek czekoladowy. :D
Zaczynam już dziś, ale dzień pierwszy padnie 1.04. :)
Menu:
1. chleb żytni razowy, całą kulka mozarelli, ogórek
2. chleb żytni razowy, pasta z połówki awokado i dwóch jaj, ogórek
3. potrawka z kurczaka, ryż jaśminowy
4. mix płatków z połówką jogurtu naturalnego, borówki
+ 30min rowerek stacjonarny