W zeszły weekend imprezka rodzinna, a co za tym idzie....jedzonko...stwierdziłam, że nie będę cudować i cyrkować, cały poprzedzający imprezę tydzień zbierałam "deficyt" kalorii, żeby móc zjeść kolację z rodziną. I ten sposób chyba poskutkował, bo waga po weekendzie nie podniosła się (choć na to zasłużyłam )
Weekend minął przyjemnie, zaczął się tydzień pracy (też zanosił się na przyjemny), a tu we wtorek.....jelitówka...przez nią mi się wogóle zrobił kaloryczny deficyt !
W ten weekend niespodziewani, ale jakże mili goście, była też rodzinna posiadówka, resztki będę kończyć przez cały tydzień. Ale są rzeczy ważniejsze, jak np. rodzina, która ma ochotę zajrzeć niespodziewanie na weekend, której chce się przejechać 800km, żeby się spotkać, spędzić choć chwilę razem....To się liczy, to jest naprawdę cenne, mieć takich ludzi w życiu...
Z prozaicznych rzeczy, dziś odbieram zamówienie z czornego piontku: dwie sukienki i buciki, już pod kątem sylwestra. Mam nadzieję, że będą pasować i choć to będzie już z głowy.
A w przyszły weekend romantyczna kolacja z Ukochanym...może czerwona koronkowa sukienka?