Krok do przodu, krok do tyłu :)
Oj ta moja silna wola :( Znów sobie wczoraj za bardzo popuściłam cugli i znów parę gramów wskoczyło :(
Ale jutro będzie znów mniej - na pewno :)
Mąż też podskoczył z wagą. Buuu....
Ale jest jeden pozytyw - jeszcze tylko 300 g w dół i będe miała BMI w normie :) Wreszcie zejdę z nadwagi :):):):):)
A dziś się uśmiecham :)
Wczoraj zastosowałam nieco większy reżim jedzeniowy i na efekty nie trzeba było długo czekac :)
Nie wiem, czy to efekt TLII, czy ostatnich stresów w życiu przyszłozawodowym, ale wcale nie chce mi się od wczoraj jeśc :)
Plan na najbliższe dni:
Śniadanko i drugie sniadanko - jogurt z płatkami DANONE, do tego jakiś owocek i w miarę normalny obiadek - dziś mąż robi zupkę krewetkową :)
On też zgubił następne gramy, waży już teraz poniżej 106 kg, czyli schudł prawie 6 kg od momentu rozpoczęcia odchudzania - jestem z niego bardzo dumna :)
Buuuu
no i pozwoliłam sobie wczoraj na późnowieczorną kanapeczkę z miodem , a nieco wcześniej na odrobinkę zupki fasolowej..... Efekty widac.... dziś trzymam się wobec tego planu :)
I-haaaa
Kolejne 300 g w dół :) Gdybym utrzymała takie tempo, to pod koniec marca osiągnęłabym cel :) Ale pewnie za jakiś czas zwolnię :) No nic, byle do maja :)
I znów trochę w dół :)
Bardzo się z tego cieszę, bo wczoraj byliśmy na obiedzie u babci męża i bałam się, że waga trochę podskoczy. Na szczęscie nie :) Mężowi troszkę podskoczyła, o 300 g, ale sądzę, że dzisiaj wróci do poprzedniego wyniku :)
Dzis znów cwiczę z mężem a do tego sama robię brzuszki :) No i łykam Therm Line :)
Niedzielne podsumowanie :)
No i od początku diety (czyli w ciągu tygodnia) schudłam 1,6 kg :) W zasadzie na samej diecie, bo ćwicze od wczoraj (wczoraj rowniez zaczęłam brac Therm Line II). Od poczatku diety wcieram w siebie również balsam wyszczuplający i antycellulitowy Sorai - efekt jest, ubyło mi po kilka cm tu i ówdzie :) Ogólnie tydzien zaliczam na plus :) Oby tak dalej!!!
Powoli do przodu
No i kolejny postęp :) Schudłam ponad kilogram, a mąż prawie 4 kg :) Od dzis dołączę do niego w ćwiczeniach + dołożę codziennie troche brzuszków, może 6 Weidera, choć na nią, przy dziecku, nie bardzo jest czas :) Zobaczymy :)
hip, hip, hurra, oby tak dalej :)
i nawet pozwalam sobie na kilka słonych paluszkow w ciągu dnia :)
Rok później...
Nadal jestem gruba :) Jedyny plus, że nie przytyłam.... Zaczynamy od poczatku, na razie odstawiłam pieczywo i słodycze, postaram sie tez ograniczyć ilośc spożywanego jedzenia. Mąż odchudza się na diecie z fitnessem Vitalii i po czterech dniach ma 2,8 kg mniej :) Przynajmniej on ma jakies rezultaty :)
Mnie na razie spadło pół kilo - zobaczymy jak będzie dalej :)
Święta, Święta i po Świętach :)
A u mnie kolejne pół kilo do dołu - nawet świąteczne obżarstwo nie wpłynęło jakoś bardzo negatywnie :)
Oby tak dalej :)
HA!!!
I jest pół kilo do tyłu :) Co prawda w tym tempie będę potrzebowała pół roku, żeby schudnąć, no ale schudnę :)