:)
No i kolejne 300 g w dół :) Mam teraz okrąglutkie 69 kg, w pasie też mi ubyło, więc po prostu pełnia szczęścia :) Mam nadzieję, że utrzymam tendencję spadkową i jak wrócę za dwa tygodnie to się bardzo ucieszę ze wskazań wagowych i centymetrowych :)
Wczoraj zjadłam trochę więcej niż planowałam, ale jakoś mi to nie zaszkodziło - co oczywiście nie znaczy, że zamierzam sobie codziennie na to pozwalać :) Postaram się przez te dwa tygodnie bardzo uważać na to co jem :)
Trzymajcie kciuki, żeby mi sie udało :) Dziś 4 dzień z szóstką, dochodzi więc 3 seria... nie wiem jak mój brzuszek to wytrzyma, ale jakoś będzie musiał :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich i dziękuję za wszystkie komentarze :)
Do przeczytania za dwa tygodnie, mam nadzieję, że zobaczymy się szczuplejsi, zdrowsi i szczęsliwsi :)
Całuski
A.
Zgrzeszyłam....
zjadłam pączka wiedeńskiego... teściowa wczoraj przyniosła... i tak leżał i kusił, aż skusił...... za karę nie było drugiego śniadanka :( i zupki też bedzie mniej :)
kolejny dzień :)
Wczoraj drugi dzień 6, dziś waga wróciła do poziomu z linijki, więc jest ok :)
Wczoraj zjadłam:
śniadanko: 200 ml mleka 3,2% z 30 g płatków Nestle Fitness
II śniadanko: kromeczka Wasy lekkiej pszennej i sucharek z 4 plasterkami polędwicy drobiowej
obiad: zupka pomidorowa z makaronem
przekąski: śliwki, kilka herbatników, jabłko, kilka paluszków
picie - głównie herbata, trochę wody :)
Chyba wszystko :)
Dziś trzeci dzień szóstki, jutro zmierzę obwody i uaktualnię tabelkę :) Potem wyjeżdżam do rodziców na dwa tygodnie i nie bedę widziała normalnej wagi, a na ich nie wchodzę, bo źle działa i zawyża :) Także następne ważenie i mierzenie za dwa tygodnie i liczę na to, że uda mi się zejść do równych 68 kg i może chociaz ze 3 cm w talii zgubić (mażeniem byłoby zobaczyć po powrocie 90 w talii, ale na taki cud nie liczę :) ) - jednego się do tej pory nauczyłam w związku z odchudzanie, że należy sobie stawiać realne cele, bo jesli się uda osiągnąć i przekroczyć, to się człowiek cieszy jak głupi, a jak mu się nie uda, to od razu traci humor i część motywacji :). U rodziców będę tylko musiała potrenować silną wolę, bo zawsze tam podjadam :)
Dziś
parę gramów na plusie, ale obiadek wczoraj taki zjadłam, że się wcale nie dziwię, nie dość, że spory, to jeszcze kaloryczny :) No a dziś już też zgrzeszyłam kilkoma herbatniczkami, ale mam nadzieję, że jutro waga znów trochę spadnie.
Zaczęłam wczoraj szóstkę, więc dziś musze kontynuować, i tak jeszcze przez 41 dni :) Ale jeśli to mi pomoże zgubić ten tłuszczyk z brzuszka, to warto się pomęczyć :)
Kolejne pół kilo w dół :)
O jak fajnie :)
Niestety wczoraj nie udało mi się zacząć szóstki, bo Julka, moja córeczka, cały dzień była bardzo absorbująca i męcząca, a do tego mąż wrócił dopiero koło 20 do domu, więc padłam.... Mam nadzieję, że dziś się uda....
Wczoraj niestety zbyt szybko i zbyt mocno kucnęłam i ze zdwojoną siłą wrócił ból skręconego kolana.... więc z aerobikiem, chyba poczekam jednak do powrotu z wyjazdu rocznicowego w połowie września :)
A wczoraj zjadłam:
śniadanie: 200 ml mleka 3,2% z 30 g płatków Nestle Fitness
II śniadanie: sucharek z dwoma plasterkami polędwicy drobiowej
obiad: bułkę i parówkę z serem oraz keczupem i sosem czosnkowym
przekąski: dwa herbatniki, 2 paluszki, 1 sucharek
Ach, i na plus mogę zaliczyć to, że od dziś obwody talii i biustu zeszły poniżej 100 :) Jak dla mnie to tak już mogą zostać, trzeba tylko nad brzuchem popracować, bo jeszcze przynajmniej z 20 cm musi tam ubyć :)
Dziś zjedzono:
śniadanko: bułeczka z serkiem topionym (1 trójkącik Hochlanda śmietankowy) oraz keczupem
II śniadanko: dwa sucharki z czterema plasterkami polędwicy drobiowej
obiad: 6 małych pulpecików ziołowych z kurczaka w sosie grzybowym i sałatka z kapustki pekińskiej z mało dietetycznym sosem majonezowo-czosnkowo-ziołowym
przekąski: 3 śliwki, 2 herbatniczki, odrobina zupki pieczarkowej
oprócz tego litr herbaty i litr wody mineralnej niegazowanej
6 z przodu :)
Pojawiła się dziś przy porannym ważeniu :) Od poniedziałku wprowadzam system ważenia cotygodniowego, żeby się za bardzo nie rozemocjonować :)
Postaram sie też od poniedziałku notować dokładnie co i ile zjadłam :) Może taka forma dopingu trche mnie zmotywuje :) Już i tak zarzuciłam pieczywo na korzyść chrupkiego - tak całkiem bez pieczywa to nie umiem :( Jem mniej, a częsciej, piję więcej wody oraz wprowadziłam wiecej warzyw i owoców do posilków :) Na razie skutek widzę nawet przy umiarkowanym wysilku fizycznym :) Mam nadzieję, że jak dołożę aerobik raz w tygodniu i rower, to ubytek wagi zacznie być stały :) Bo na razie to jednak wciąż obawiam się efektu jojo....
Hurra :)
No i jak tu się nie cieszyć, skoro po dwóch dniach żywienia się w restauracjach mam zaledwie 20 dag na plusie?? a i to chyba tylko dlatego, że nie miałam czasu kibelka odwiedzić :)
Oby tak dalej, to może faktycznie do poniedziałkowego rana zobaczę te 69 kg z groszami :)
Wczoraj
... były moje imieninki, w związku z tym udaliśmy się na miasto :) Byliśmy w węgierskiej knajpce i zjedliśmy pyszny obiadek :) Z dietą nie miało to wiele wspólnego, ale zasadniczo udało mi się nie objeść za bardzo i mam nadzieję, że nie odbije się to w jakiś istotny sposób na mojej wadze. Dziś też obiad w restauracji, bo szwagierka ma 18-te urodziny... Jak to jest, że ile razy człowiek postawi sobie cel (mój np. to zejście do końca tygodnia ponieżej 70 kg), to za chwilę wpada mnóstwo obiadków i innych pyszności, od których NIE MOŻNA się wykrecić??
No nic, też bedę jadła oszczędnie :) Za to w weekend postaram się nie zjeść za dużo i trochę się poruszać. Od poniedziałku leci 6 :)
i po urlopie :)
Pogoda w sukurs nie przyszła, było raczej średnio, kapałam się zaledwie 3 razy, a na plaży byłam całe dwa razy, raz byłam na basenie, trochę pobiegałam i pojeździłam konno.Plan pójścia znów na aerobik na razie odkładam, bo wróciłam ze skreconym kolanem i musze dac mu miesiąc luzu.
Z dobrych wieści udało mi się nie utyć i trochę nawet zrzucić dzięki ruchowi i diecie :) teraz nadal dieta i może zacznę znów 6 Weidera, bo to ćwiczenie nie obciąża kolan :)
Ogólnie jeśli chodzi o wagę to in PLUS, bo schudłam :) Tak mało nie wazyłam już baaardzo dawno :)
na razie nieźle :)
trzymamy się planu, jak na razie trochę spadło, zobaczymy jak pójdzie dalej :) Mam nadzieję, że pogoda na urlopie przyjdzie mi w sukurs i pozwoli pobiegać, poruszać się, popływać :) oprócz ćwiczeń i spacerów z dzieckiem of kors :)