Nie mialam dostępu do komputera - ani czasu nic, a ni. Moje bliźniaki obchodziły hucznie osiemnastkę młodzieżową. Żaden klub - to byłoby zbyt proste. Wynajęły sale i zaprosiły mnustwo młodzieży, w tym też zamiejscowych - efekt mój dom przypominał hotel., a w piątek i sobotę od rana trwały prace organizacyjne połaczone z przygotowaniem niewyszukanych dan kulinarnych. Ale żyję, i powiem więcej miło było - żadnej wtopy. W niedziele rano (czyli nawet po 13 hihi...) serwowałam młodzieży śniadanko - "wszystko co chcecie", nawet naleśniki bidulkom smarzyłam. Zawsze nakazywałam rozpoczęcie amciowania od jogurcika .Oj, niektórzy mieli z tym na początku problem, no organizm nie przyjmował. Ciekawe co im tak w nocy zaszkodziło? Rozkręcali sie powoli i każda sztuka zaliczyla porządne sniadanie - w tym minimum 2 naleśniki, choć rekordzistka wchłonęła znacznie więcej (waga piórkowa - gdzie to weszło?) Ech, młodość. Jednym słowem akcje regeneracja przebiegała prawidłowo. Wszystkie "dzieci" powróciły do swych domów w bardzo dobrym stanie.
Co do protala I dla mnie szok, podam wagę datami - może wy coś zrozumiecie bo ja nie kumam:
29.10.2012 - 75 kg (wzrost od dnia poprzedniego o 1.5 kg)
28.10.2112 - 73,5 kg (spadek od dnia poprzedniego 0,5 kg)
27.10.2012 - 74 kg (spadek od dnia poprzedniego o 1 kg)
Dodam, że przestrzegam wszystkich zasad - nie rozumię co sie stało, liczę że waga (czytaj: sprzęt) ześwirowala. I tego będę się trzymać.
Plan na dziś, czyli ostatni dzień protala I :
I - 1/4 klopsoplacka dukana
II - 125 g twarogu chudego
III - 1/4 sernika dukana
IV - 125 g tuńczyka wędzonego + jogurt naturalny
V - serek wiejski lekki + kogel mogel ze slodzikiem i kawą