Żegnam się przez ostatnie dni z jedzeniem i napojami. Pożegnałam alkohol, chipsy i czekoladę. Dziś żegnam się z białym chlebem. Moja ostatnia duża porcja, co prawda warzyw, ale wciąż za duża, właśnie paruje mi na talerzu. Spokojnie dojadam.
Zaraz zacznę liczyć, robić listę zakupów, zamówię wagę kuchenną. Poszukam sobie trening. Zaczynam od zera. Jakbym się dziś urodziła, tyle, że z nadwyrężoną wątrobą.
Zaczynam zmiany. Od teraz.