Za mną pierwszy weekend na diecie Vitalii - powiem szczerze - nie lubię weekendów. W tygodniu dieta idzie łatwo, zgodnie z planem, w rytmie dnia. Sobota i niedziela to już inna bajka. Nie dość, że dzień jest zupełnie inny bez czasowego reżimu, ram godzinowych to jeszcze kusi imprezami - niezdrowym żarciem, alkoholem i przekąskami w gościach.
Walczyłem jak lew ale jabłecznik cioci Ani, buły ze świnią Jawora i kilka kieliszków wódeczki ze mną wygrały. Na plus mogę zaliczyć fakt, że zapitką do alkoholu nie była jak zawsze Cola ale - i tutaj uwaga - woda z cytryną!!!
Poniedziałkowe ważenie zweryfikowało weekend i nie jest najgorzej - ufff... ULGA !