Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Gosia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32810
Komentarzy: 1339
Założony: 28 lipca 2014
Ostatni wpis: 28 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieidealnaG

kobieta, 39 lat, Za Krzakiem

172 cm, 68.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 marca 2015 , Komentarze (9)

Hejka :) Mam nadzieję, że te ostatnie stresujące dni odchodzą bo jest lepiej. Stan zdrowia babci się poprawił i pomalutku wraca do formy. Jest jeszcze tym osłabiona, zmęczona ale jest o wiele lepiej. Wiadomo, to starsza osoba, będzie potrzebowała więcej czasu niż młody organizm by dojśc do siebie ale idzie wszystko w dobrym kierunku.
Z racji, że się poprawiło to powoli te emocje i napięcie ze mnie schodzą. W związku z tym, że było jak było to pisałam Wam, że nawet nie ćwiczyłam i na wadze spadku nie zanotowałam, ale spoko, nie przejmuje się tym bo były ważniejsze sprawy niż kilogram mniej. Fajnie, że nic nie przybyło :) Od poniedziałku wróciłam do aktywności i tego było mi trzeba :) Dzisiaj jeszcze nie ćwiczyłam bo obudziłam się z potwornym bólem głowy. Może jeszcze poniekąd ze stresu ale chyba coś się kroi bo do tego kicham, leciało  mi z nosa i drapie mnie w gardle. Z racji, że korzystam z urlopu to zostanę dzis w domu i się podkuruję, zaraz zjem na drugie śniadanie kanapeczkę z czosnkiem ;)
Miłego dnia :)

8 marca 2015 , Komentarze (10)

Hej :)
Ostatnie dni, w zasadzie od rana w czwartek do dzisiaj nie są dla mnie najlepsze. Nagła sytaucja związana ze stanem zdrowia bliskiej mi osoby (babci) sprawiła, że jestem totalnie rozbita i wykończona. Nie chcę za bardzo się rozpisywać o co chodzi, zresztą dużo by pisać i to już nawet nie tylko o zdrowiu babci ale i o jakże "pomocnej i uczynnej służbie zdrowia" :/ ale rozwaliło mnie to psychicznie i fizycznie. Kursowanie między domem, przychodniami, szpitalami, opieka nad chorą, nerwy, emocje więc nie za bardzo miałam głowę do dietkowania. Tzn. jedzeniowo tragicznie nie było (i nie jest) bo się nie opychałam i nie zajadałam stresu ale nie było czasu na przygotowywanie zbilansowanych posiłków a tylko na złapanie kanapki w biegu. Poćwiczyć nawet i chciałam by rozładować emocje ale ja zwykle mam tak, że tak silnie stresujące sytuacje totalnie mnie osłabiają i boli mnie niemal całe ciało. Nie byłam więc w stanie się ruszyć, do tego zmęcznie, kłopoty ze snem z tych emocji. No naprawdę te dni nie były dla mnie najlepsze. Dzisiaj jest niby lepiej ale i tak jeszcze nie czuję się w pełni dobrze, pobolewa mnie głowa, czuję się słabo. Postanowiłam , że co  by się jednak nie działo jutro już postaram się wrócić do aktywności bo to jednak jest mi potrzebne :)
W związku z  tymi wydarzeniami nie miałam wczoraj nawet czasu ani chęci na cotygodniowe ważenie  ale w zaistniałej sytuacji to zeszło na dalszy plan.
Zaglądam tutaj i staram się być aktywna bo to chociaż na chwilę pozwala mi nie myśleć o problemie.
Ściskam mocno i waszystkiego najlepszego kobietki w dniu naszego święta :)

2 marca 2015 , Komentarze (17)

Hejka :)
Weekend poświęciłam na przegląd szafy i gruntowne porządki. Część ubrań w których teraz się topię wyrzuciłam, zostawiłam sobie na pamiątkę tylko jedne spodnie, to tak przezornie by mnie nie kusiło więcej doprowadzić się do takiego stanu by wchodziły na mnie takie wielkie, bezkształtne namioty.
Niektóre ciuszki okazały się być teraz idealne, pierwszy raz od dawna mogę powiedzieć stojąc przed szafą, że mam co na siebie włożyć :) Do tej pory tak ostrożnie wyciągałam pojedyncze rzeczy i patrzyłam czy już wchodzą na mnie czy nie, teraz okazuje się być tego więcej :)
Część całkiem przyzwoitych rzeczy musi poczekać jeszcze na ubytek kilku kg i paru cm ale i tak źle nie jest bo mieszcze się w nie, tylko troszkę jeszcze trzeba by leżało idealnie.
Powiem Wam, że to dodało mi kolejny raz skrzydeł i zmotywowało do tego by robić swoje do końca :) Walczymy kochane, walczymy :)
Miłego dnia :)

28 lutego 2015 , Komentarze (11)

Dzisiaj na wadze 78,2, 10 lutego było 79,2 więc opornie bo opornie ale coś ubywa i to jest fajne :) Zdawałam sobie sprawę, że końcówka może być trudna i, że będzie szło ciężej to gubienie kilogramów ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak ciężko. Ale z drugiej strony kilogramy i waga to jedno a ubytek w cm jest ciągły, raz więcej, raz mniej ale tu oporów nie ma więc ogólnie jest dobrze i z tgo się cieszę dalej robiąc swoje. Mam nadzieję, że pożegnałam już na zawsze 8 z przodu, ostatnio mialam z nią problem i nie chciala się ruszyć, teraz była tylko na chwilę przy @ a tak to wygląda na to, że już odleciała ;)
Udanego weekendu :)

24 lutego 2015 , Komentarze (21)

Doczekalam się w końcu wagi i od wczoraj mam w domu to szklane pudło ;) Ważyć się za bardzo nie chcialam bo jest początek @ więc to nic nie da ale z racji, że ciekawa byłam i chciałam zobaczyć czy waga dziala, jak dziala to wlazlam na nią. Pokazala 2,5 kg więcej niż ostatnio ale z racji wlaśnie okresu to się tym nie przejmuję bo zaraz tego "nadbagażu" nie będzie.
Lubię pić koktajle i czasami sięgam po banan + jogurt - ewentualnie czasami do tego trochę kakao czy kawy. Wiele pisze się o zielonych koktajlach z dodatkiem szpinaku. Szpinak bardzo lubię ale nie mogłam się przekonać do takiego połączenia np. szpinaku z  bananem. Nie próbowalam ale byłam na nie. Ostatnio spóbowalam i przepadłam, jakie to pyszne :) Szpinaku wcale praktycznie nie czuć, dominuje banan. Wypijam na drugie śnaidanie, jest więc pysznie i zdrowo a do tego jak mnie taki koktajl syci, kilka godzin mogę po nim chdzić i nie jestem głodna. Polecam jak ktoś jeszcze nie próbowal.
Miłego dnia :)

21 lutego 2015 , Komentarze (6)

Miałam o tym pisać już kilka razy ale za każdym razem zapomniałam ;) Wracam jeszcze do tematu spodni w które wlazlam i czym się chwaliłam ;) To są spodnie, które ostatni raz nosiłam z 5 lat temu gdy ważyłam 70-72 kg. Wtedy w nie spokojnie wchodziłam ale nosilam niezbyt często bo były raczej takie na styk i nie czułam się komfortowo mając je na tyłku dłużej. Teraz wchodzę w nie tak samo ale nic mnie nie uwiera, nie obciska , nie uciska i nie czuję dyskomfortu. Co to jednak ćwiczenia potrafią zrobić i ile zabrać cm bo waga jeszcze jest większa niż wtedy ale cm ubyło, ciało się wysmukla i jaka różnica w leżeniu spodni. Miłe to jest :)
Piszę to bo waga wagą, ważymy się ale nie ma co się tym stresować bo waga może szaleć ale gdy pracujemy i robimy swoje cm lecą a to jest najważniejsze. Dlatego walczymy dziewczyny i nie przejmujemy się tym co czasami wskazuje waga bo to złośliwa małpa bywa ;)
Udanego weekendu :)


19 lutego 2015 , Komentarze (10)

Pisałam jakiś czas temu , że przyplątała mi się anemia. Ja mam problem z jedzeniem mięsa, nie jem bo nie lubię a już np, wątróbki w ogóle nie ruszę, na sam widok mam odruch wymiotny. Staram się więc zastępować to czymś, innymi produktami bogatymi w żelazo ale nie zawsze to wychodzi. Nigdy nie miałam takiego problemu, teraz się pojawił, cóż no, zdarza się. Z racji właśnie tego, że nie dam się namówić na mięcho lekarka zdecydowala się na tabletki. bo uznala, że samą dietą nie dam rady sobie poziomu podnieść. Ale wracając do tabletek to biorę żelazo i dopiero za mną 19 tabletek ale wydaje mi się, że już odczuwam poprawę. Bo odchodzi to zmęczenie, które mnie tak męczyło jakiś czas temu. Ja to wtedy zwalałam na osłabienie po chorobie, przetrenowanie i mogło to też po części z tego wynikać ale w dużej mierze to najprawdopodobniej był wynik niedoboru żelaza. Coś już się zaczęło dziać bo od kilku dni jest dobrze, tzn. tak stopniowo dzień po dniu to zmęcznie ustępuje i nie jest już dla mnie teraz uciążliwe.


Z innych spraw to z każdym kolejnym treningiem jestem coraz bardziej zadowolona z tego treningu obwodowego, idzie mi on szybko,nie myślę o czasie tylko skupiam się na ćwiczeniach i nim się obejrzę jest koniec, póki co daje on efekt w postaci tego, że czuję mięśnie, napięty tyłek. Za jakiś czas z 20 minut przejdę z pewnością na więcej ale jak na początek to tyle mi wystarcza. Oczywiście nie robię tylko tego, to fragment ale o tym piszę bo to jest dla mnie nowość.

@ się zbliża więc zaczynam odczuwać to i owo, juz czuję się bardzo gruba, brzydka, opuchnięta, uda i brzuch robią się wielkie, nastrój parszywy , no jedno wielkie chodzące nieszczęście ;) Do tego jeść się ciągle chce, słodkiego się chce więc mam garść rodzynek, daktyli i moreli suszonych i tak w chwili mega kryzysu wrzucam coś do paszczy ;) Staram się by nie dać się tym kryzysowym momentom i czasami się udaje ale gdy już ulegam to sięgam właśnie po suszone owoce.To też ma swoje kalorie ale lepiej już to zjeść niż niewiele wartego batona :)
Miłego dnia :)

16 lutego 2015 , Komentarze (6)

Hejka, jak tam ? U mnie jakoś leci :) Cały poprzedni tydzień to trochę nowy trening, trochę bo orbi też jest, pilates też raz w tygodniu się znalazł ale nowy w tym sensie bo jest też trening obwodowy. Póki co on jest wkomponowany w mój zestaw ćwiczeń na dany dzień i nie jest tego obwodowego dużo bo 20 minut ale to są moje początki z tego rodzaju treningiem więc póki co robię tyle + inne rzeczy a za jakiś czas jak już nabiorę wprawy itd. to mogę coś zmienić, zwiększyć. Do tej pory nie ćwiczyłam mięśni, orbi tak na nie nie wpływał jak trening obwodowy. Po tym treningu, po pierwszym razie dwa dni chodzilam obolała ;) Ale to taki pozytywny ból ;) Nie sądziłam jednak, że taki krótki trening tak da mi w kość.Lubię, że po tym treningu chodzę cały dzień i czuję, że mam tyłek, jest taki jakby napięty, fajne to ;)
Nie wiem jak wagowo w tym tygodniu bo podobno zwłaszcza na początku po takim treningu waga może wzrosnąć nawet bo mięśnie swoje ważą więc po co się denerwować. Oczywiście to nie jest trening po, którym stane się kulturystką ale też działa na mięśnie i tak go opisują więc musi coś w tym być. Nie wiem też czy ledwo 4 treningi już dają taki efekt ale nie ważyłam się to nie. Ważne, że cm lecą i stare ubrania zaczynają być dobre :) To są rzeczywiste efekty :) Oczywiście za jakiś czas zerknę jak tam sprawa z cyferkami wygląda bo nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła ;)
Miłego dnia :)



12 lutego 2015 , Komentarze (13)

Dzięki kochane za miłe słowa pod ostatnim wpisem i dzielenie ze mną mojej radości :) Mam nadzieję, że każda z nas się będzie mogła chwalić się takimi rzeczami jak najczęsciej i będziemy się mogły wszystkie razem cieszyć :)

Jak tam mija Wam tłusty czwartek ? Pączek zaliczony czy trzymacie się twardo ? :) Ja w zeszłym roku nie jadłam a dzisiaj zjadłam jednego, wliczony w cały dzień, jako drugie śniadanie. Nie było więc ono najzdrowsze ale raz w roku może być, żaden dramat. Do tego rano był trening więc nie mam żadnych wyrzutów sumienia i nie widzę powodów by się za to , że zjadłam tego wstrętnego pączucha biczować ;) Piszę o tym bo dzisiaj rano u mnie w pracy między dwiema koleżankami rozgorzała taka dyskusja, że kipiało agresją i mało się nie pobiły a wszystko przez ... pączka. A szło o to, że jedna nie je, nie tyka a druga sobie zamierzala zjeść i każda usiłowała udowodnić i przekonać, że jej racja jest naj i jej argumenty są jedynymi słusznymi. Mówię Wam, cyrk był niezły ;) Ja sama uważam, że jeżeli ktoś nie zje to nie zje, fajnie. A jeśli ktoś zje jednego to co to za tragedia, raz do roku, a jeszcze będąc osobą aktywną i dbając by inne posiłki tego dnia nie były przesadzone to już w ogóle luz. Jasne, że jakby tak zacząć codziennie albo się za jednym razem napchać kilkoma pączkami to już trochę słabo ale tak to nie wiedzę powodu by z tego pączka robić demona zła ;) Ważny jest umiar i rozsądek i nie ma co popadać w skrajności. Jeśli się ten umiar i rozsądek zachowa to zjedzenia pączka w tłusty czwartek nie będzie końcem świata, jeśli nie to będzie jęk ( chociaż są pewnie i tacy co bez wyrzutów sumienia się najedzą i nie dbają o swoją dietę ale to raczej nie tutaj na vitalii ;) ). Takie moje zdanie ale oczywiscie każdy może mieć swoje :)
Miłego dnia :)

10 lutego 2015 , Komentarze (5)

Hej :)
Wczorajszy dzień i zmieszczenie się w stare spodnie dał mu dużo powera i nastawił bojowo. Przez to wykonując wczorajszy i dzisiejszy trening dawałam z siebie ile tylko mgłam, z takim zacięciem, zawzięciem wszystko robiłam bo wiem , że to ma sens. Znaczy, że ma sens wiem od dawna ale takie sukcesiki dodają skrzydeł. Niby człowiek wie, że z wagą bywa rożnie i nie zawsze pokazuje to co chcemy i nie zawsze należy się nią kierować jednak jest to pewnego rodzaju obciążenie, które siedzi z tyłu głowy i nie daje spokoju. Dlatego gdy cm lecą i mieści się czlowiek w ubrania to dodaje wiary i mocy mimo tego co wskazuje waga. Gdy ostatnio mierzyłam owe spodnie waga była podobna do tej obecnej bo nie ma się co czarować różnica jest niewielka, wtedy było 80 z hakiem, teraz 79,2 i wtedy z  trudem naciągnęłam gacie na tyłek a o zapięciu się nie było mowy i ogólnie czułam się ścisnięta i jakbym miała eksplodować zaraz a teraz wchodzą na luzie, zapinam się i jeszcze mogę przysiady robić bez obawy, że mi pękną ;) Dla takich chwil warto ciężko pracować :)
Buziaki :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.