Wiem że to dopiero 3 dni ćwiczeń za mną ale rano nic innego nie chodziło mi po głowie a tylko aby stanąć na wadze, mimo że na początku postanowiłam że będę robić to raz w tygodniu. Szok w czwartek rano było 77kg a dziś jest 76.3kg czyli całkiem nieźle. Dodam że nie stosuję jakiejś specjalnej diety tylko staram się nie objadać, unikać słodyczy (na razie z powodzeniem), no i oczywiście ćwiczę na orbitreku dwa razy dziennie, rano zaraz jak wstanę przed śniadaniem, i wieczorem godzinę po kolacji, łącznie staram się spalić około 1000kal. Wczoraj miałam próbę generalną odnośnie nie pod jadania słodkości, a mianowicie przez 6 godzin robiłam tort dla mojego chrześniaka, i po raz pierwszy udało mi się nie podjadać kremu ani masy cukrowej, a resztka bitej śmietany o smaku czekoladowym nie trafiła ja to zwykle bywało do mojego żołądka tylko do zamrażalnika i zostanie skonsumowane przez synka jako lody . A oto zdjęcie mojej wczorajszej prac.
Właśnie wróciłam z urodzin chrześniaka, i muszę powiedzieć że czuję się jakby ktoś wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. Mama mojej koleżanki której dawno nie widziałam, taktownie zapytała się czy jestem na coś chora czy po prostu tak się zapuściłam i tyle przytyłam. Poczułam się strasznie, w gardle stanął mi kawałek tortu który chwilę wcześniej zjadłam. Grzecznie odpowiedziałam że to skutek mojej nie właściwej diety, ale że staram się coś z tym zrobić.Przez chwilę zobaczyłam siebie oczami innych, i zrozumiałam że koniec z wymówkami i odpuszczaniem sobie bo nie chcę znaleźć się kolejny raz w podobnej sytuacji. Dlatego zaraz idę biegać na orbitreku, a od jutra wprowadzę dodatkowo treningi siłowe jeszcze nie wiem jakie ale tym razem nie odpuszczę.