przy podjęciu decyzji o przejściu na dietę zaczęłam się zastanawiać...
co z jedzeniem?
"odchudzałam" się przecież milion razy, więc gdybym robiła to dobrze nie musiałabym robić to po raz milion pierwszy, prawda? nawet jeżeli ćwiczyłam, to :
- jadłam nadal tak samo (dużo, tłusto, niezdrowo),
- przechodziłam na głodówkę, na której wytrzymywałam do tygodnia, a później jadłam jeszcze więcej.
tym razem uznałam, że skoro to ma być ostatni raz, kiedy się odchudzam, to zrobię to dobrze i z głową! porzuciłam liczenie kalorii i po prostu zaczęłam jeść smacznie i zdrowo. jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że te nowe, zdrowe, małokaloryczne potrawy okazały się... smaczne. przecież dieta to mdłe, nijakie i kartonowe jedzenie?! jednak nie!
a kilogramy lecą...
a oto kilka z wielu obiadów, które jadłam od kiedy zaczęłam dietę ostateczną:
1. makaron pełnoziarnisty ze szpinakiem i serem feta.
2. filet z kurczaka w przyprawach pieczony w papierze do pieczenia, ryż, kukurydza.
3. łosoś i ziemniaki pieczone w papilotach z sosem koperkowym na bazie jogurtu naturalnego.
4. filet z kurczaka w przyprawach pieczony w papierze do pieczenia, mix sałat, ogórek, pomidor, kukurydza, czerwona cebula, sos (oliwa + przeróżne przyprawy + świeża pietruszka).
PYCHA!