Ponizej umieszcze tez fragment brudnopisu mojej kolejnej nadchodzacej ksiazki.
Probowalismy juz wielu diet. Probowalismy ćwiczeń. Nieraz obecujemy sobie, ze od poniedzialku, I ,ze tym razem na pewno wszystko sie zmieni, ze potrzebne jest tylko pozytywne myslenie I wiara, ze sie uda .
Przychodzi wiec poniedzialek, mamy juz plan na odchudzanie, widzimy sie w eleganckich ubraniach za kilka tygodni. Sniadanko : jakies pol jajka I sok - poszlo zgodnie z planem, obiad ? pol kotleta bez ziemniakow, plus salata - rowniez, kolacja ? prawie nic, takze wiec nie bylo tak zle. Determinacja jest, motywacja rowniez I wiadomo, ze ciagle wierzymy, ze to wlasnie tym razem sie uda. Mimo gorszego humoru, bo przeciez to poczatki diety, udajemy ,ze wszystko gra. Chodzimy poddenerwowani, zwalamy na prace, na srodowisko, na ludzi. Mijaja dlugie,ciezkie 4 dni. Nagle czegos nam brakuje. Jakby czegos slodkiego. Siadamy przed telewizorem I staramy sie zabic plączące sie po glowe mysli o wafelkach, ktore leza w lodowce. Lub o batonikach ,ktore leza gdzies tam w sklepie przy ladzie a my mamy ochote skonczyc w buty I po nie isc. Nagle przypominamy sobie jak pysznie smakuja desery i lody w polewie czekoladowej, jak cudownie w ustach potrafi rozplywac sie karmel, jak boskie dla podniebienia jest kokoswe ptasie mleczko ...Wyobraznia nie daje nam spokoju a slina zaczyna naplywac nam pod jezyk I cieknie prawie po brodzie. W jednej sekundzie konczy sie wszystko. Zrywamy sie I mowimy sobie : jesli zjem tego jednego wafelka przeciez nic takiego sie nie stanie. 4 dni diety to duzo jak na mnie a jesli wytrwalam juz 4 dni to przeciez na pewno bez problemu wroce do diety. Po ugryziniu wafelka przypominamy sobie jak cudownie ten smakuje i jak blogi stan nam daje. Stan uniesienia ,relaksu i komfortu. Niezauwazalnie i zachlannie zjadamy 3 paczki jakbysmy nie widzieli wafelkow nigdy w swoim zyciu.
Kolejny raz zajadamy swoje emocje, swoj stres, swoje nieszczescie. Zajadamy smutek, ze wlasnie kolejny raz odnosimy porazke .
I wracamy do punktu wyjscia. Po zjedzonym wafelku czujemy sie winni, czar diety pryska, na nowo pograzamy sie w smutku i zajadamy swoje nieszczescie mimo,ze tego wlasnie chcielismy. Chcielismy cierpiec . Czyz nie?
Otoz nie. Nie jestesmy winni jak zbudowany jest nasz organizm i mozg, bo w tym lezy caly problem.I nie jestesmy winni tego, ze jedni z nas sa bardzej podatni na nalogi, inni mniej. Emocjonalne jedzenie dotyka ok 80% populacji na naszym globie (nawet osoby szczuple). Mozna wpracowac w sobie ''wylaczanie apetytu'' i nie chodzi tu o zwykle mowienie sobie NIE . Mowienie NIE raczej nie dziala, a jesli cos jest dla nas zabronione, wroci do nas z potrojoną silą - wiadomo.
Mozna calkowicie od podstaw postarac sie by zmienic zle nawyki, dzieki ktorym zrozumiemy w czym naprawde twki problem. Zadna dieta nie zadziala, zadne cwiczenia nie pomoga, zadne odchudzanie nie bedzie skuteczne i sukcesywne i oczywiscie na stale, jesli nie pokonamy emocjonalnego jedzenia, ktore dzieje sie w naszej glowie a przeklada sie na nasze cialo. To jest pierwszy i najwazniejszy ruch jaki powinnismy wykonac w drodze do suckesywnego odchudzania. CO z tego, ze cwiczymy przed telewizorem juz trzeci dzien skoro za chwile siadamy na kanapie z paczka czipsow w jednej rece,z plitoem w drugiej i mowimy, od jutra zaczynam na nowo!
To nie nasza wina, ze tak czesto odnosimy porazki.
Wina w nas lezy wtedy kiedy nie chcemy nad soba pracowac.I nie chodzi tylko o diete czy cwiczenia ale o caloksztalkt odchudzania. Dla niektorych bardzo latwo po prostu powiedziec sobie : od jutra dieta I cwiczenia. Wiekszosci jednak to nie daje efektow. Lub nie daje ich na dlugo.
Moja historia jest taka sama jak Wasza. Bylam gruba,bylam nieszczesliwa,czesto ukrywalam sie pod szerokim usmiechem. I wydawalo mi sie,ze to juz koniec,ze w wieku 30 lat to ja juz za wiele nie zmienie. Jednak przygoda z moim odchudzaniem okazala sie calkowitym przypadkiem. Jestem osoba,ktora kocha rozwoj osobisty. Trafilam na kurs medytacji mindfulness ,w ktorym uczylam sie opanowywac emocje ( Co ciekawe bylam tylko na 3 lekcjach ,dopiero po calym sukcesie w kwietniu przeszlam caly kurs z certyfikatem )I prosze. Odpowiedzia na wszelkie bolaczki i stresy jest mindful eating - czyli w ogromnym skrocie ujmujac - jedzenie w spokoju , ze skupieniem , bez rozpraszaczy (jestem pierwsza w Polce promotorka takiego jedzenia i NIE - to nie jest produkt - to zmiana zachowan) . Odkad odkrylam, poznalam i wprowadzilam w zycie tę wlasnie czesc mindfulness czyli mindful eating , caly moj siwat zmienil sie na lepsze o 500 %. Zreszta widac po mnie :) no i po stylu zycia jaki prowadze ( dla niektorych osob jestem znana z muzyki i codziennie widza moj usmiech,radosc i szczescie na facebooku i w realnym zyciu :)). I co najlepsze mozna to praktykowac w samodzienie , w domu w pracy w szkole. Wszedzie.
O mindfulness wspomnialam w majowym SHAPE ,gdzie pojawila sie moja historia.
Będę więc starala sie opisywac tu pewne aspekty, ktore zostaly opisane juz w moim pierwszym poradniku, ktory ukazal sie na poczatku tego roku - czyli zasady, ktore przy odpowiedniej praktyce i systematycznsci pomoga nam zwalczyc przejadanie sie, zapanowac nad brakiem kontroli do jedzenia ,czy obsesyjnej milosc do czekolady i braku motywacji i ciaglych porazek.
Zeby nie bylo - scepytcznie nastawionym osobom radze przyjrzec sie temu blizej.
W momencie kiedy tracimy kontrole nad swoim zachowaniem : kompulsywne jedzenie, przejadanie sie, jedzenie emocjonalne sprawia, ze zaczynamy tracic zaufanie do samych siebie, przez co rowniez tracimy je do otoczenia. To zupelnie normalnie. Nie wierzymy w siebie wiec nie wierzymy w innych bo tak latwiej ejst sie zamaskowac przed swiatem.
Jednak - cos co jest nami, naszym umyslem, naszym cialem - nie moze nie dzialac. Po prostu trzeba znalezc odpowiednie srodki do tego by sie za to zabrac. Odpowiednie narzedzia i troche wsparcia i przede wszystkim wiedza i praktyka.
Wszystko , co odkrywalam kilka miesiecy Kursy,ksiazki, praktyka i doswiadczenia dzis chetnie dziele sie z wami. Dlaczego? Poniewaz mam taka misje, to moje hobby,i czesc mojej pracy ale najwazniejsze - kiedy ja mialam problemy z emocjonalnym jedzeniem - nie bylo przy mnie nikogo kto rozumial moj bol przejadania sie i ciaglych porazek. Ja myslalam,ze tak juz po prostu musi byc. I obiecalam sobie,ze jesli dokonam cudu to pomoge wszystkim ,ktorzy tylko beda tego chcieli : i tak sie dzieje bo ten cud nastapil :) Bez wyrzeczen czy cierpienia. Stan umyslu,ktory trwa do dzis jest we mnie. Kontroluje to co robie,to jak robie i jak jem.
A O mindful eating mozna poczytac tez w wielu ksiazkach,nie tylko w mojej . Mindfulness zapoczatkowal Jon Kabat Zinn juz na poczatku lat 80.
Codziennie pomagam dziesiatkom kobiet,ktore walcza z emocjonalnym jedzeniem.
Ja nie wystdze sie o tym mowic, czego mialabym sie wstydzic? Tego, ze to swinstwo niszczylo mi zycie przez tyle lat a ja myslalam,ze to moja wina? Nie, To nie moja wina. Dzis jestem wolna od nalogu jedzenia czego Wam tez zycze.
Nagle wszystko stalo sie jasne.Nagle problemy zniknely. Natlok mysli ,ktory byl we mnie z powodu ciaglego obzarstwa.Nie ma go. I nie wroci dopoki trzymam sie zasad Mojego Mindful Eating :)