Wczoraj minął drugi dzień diety. Jestem zadowolona. Co prawda nieco obawiam się czwartkowego wazenia. Dlaczego?
Okazało się, że mama ma specjalnie dla mnie kutię więc zamieniłam wczorajszy podwieczorek na 3 łyżki kutii. Dla niewtajemniczonych, ciągle karmię piersią więc mam zwiększone zapotrzebowanie na kalorie i dlatego po cichu zakładam, ze zjedzenie 3 łyżek kutii nie wywróci mi wszystkiego do góry nogami.
To nad czym musze pracować to picie odpowiedniej ilości płynów w ciągu dnia i jedznie o konkretnych porach.