Dzien 4 i 5
Sobota zeczela sie calkiem przyzwoicie od Almy ... pozniej pojechalam do psiapsioli i pochlonelam u niej chyba ze trzy garsci roznych orzechow te z kolei pobudzily moj apetyt tak, ze po powrocie do domu bylam zmuszona zjesc pare lyzek ryzu.
Pozniej byla silka ... za wiele to nie zrobilam :-( a na koniec dnia wilekie gotowanie ..
Niedziela - mily obiadek .... i juz mialo sie na tym skonczyc ... niestety byla kawka i ciacho i winko i serek do winka ...
cale szczescie, ze wazenie jest dopiero w sobote
Dzien 3
Na dzien dobry kontrola wagi:
Wyjsciowa 65 kg (bo mi sie ostatnio kilogramek przytylo)
Dzisiaj 63,9 kg
Ubylo 1,9 kg :-)
Dwie kawy
Alma 320 kcal
W planie stek z salata
Pozostalo 55 dni :-)
Dzien 2
Dzien zaczety od kawy ... potem jeszcze jedna ...
Alma 320 kcal....
Czaje sie na mojego smoothie bananowo pomaranczowego
a na obiad moze bedzie salatka ..... ble ble ble
ziemniaczkow i mieska mi sie chce ...
pozostalo 56 dni ... jak przegladam ta diete to az mnie trzepie, jest taka beznadziejna ... salatka z winogrona w majonezie ..... ja. pierziele .. trzymajcie mnie ludzie bo nie wytrzymam ....
na obiad zjadlam salatke a jakies pol godziny temu wciagnelam smoothie 200kcal bylo na pewno
Kolacja:ryz z sosem od azjatki
Po 19 byl ostatni posilek ......
Dzien 1
Podsumowanie: (pod koniec dnia badz jutro rano uzupelnienie)
Kawa 3
Alma 320 kcal
Kefir Kalinka 500 ml 490 kcal (to niesprawiedliwe, ze takie nic ma tyle kalori)
... masakra .... nic takiego przeciez do siebie nie przyjelam .....
pozostalo 57 dni :-)
waga 65 kilo .... bez komentarza
(jest godzina 17:17)
alma 320 kcal
smoothie z ananasa moze ze 100kcal
i teraz nie moglam wytrzymac z glodu i wciagnelam 3 lyzki platkow owsianych ...
najgorsze bedzie gotowanie, bo musze cos w domu ugotowac .... tylko jak tu wytrzymac i nie jesc tego ....
ugotowalam sobie ryz na wodzie .... dwie male miseczki byly na pewno ....
2 l cieplej cherbatki rumiankowej i litr wody
65
po tym jak znowus sie zapomnialam i waga niestety poszla nie w ta strone co trzeba, zdecydowalam sie na almased....dzisiaj pierwszy dzien....
moze bedzie to wreszcie ten ostatni pierwszy dzien ....
w sumie to stwierdzilam, ze funkcjonujetylko jak jest rezim narzucony .... bo tak to moge zapomniec ....
cukierkowo
ale poszlam po bandzie .....
na obiad bylo sushi .... a potem masa slodyczy ..... bez konca ....pianki, czekoladki, pianki ..... dobrze, ze ten dzien sie za pare dni skonczy ....
skusilo mnie
.... wciagnelam 6 Ferrero Rosche , kazde jedno po 70 kcal ....
czy mam to komentowac ....
jadac rano do pracy myslalam sobie " o, jaka jestem silna, juz tyle dni bez slodyczy".... wpadlam do biura, dtal ten grzech na stole, no i masz babo placek 420 kcal pochlonietych a glo coraz wiekszy ....
... nie bede tego komentowac ....
... przyzwyczajam sie
Powoli przyzwyczajam sie do mysli, ze to jeszcze troche potrwa.
Zawsze mam tylko takie zrywy i slomiany zapal. Po dwoch dnich ograniczonego jedzenia jestem zawsze rozczarowana, ze 10 kilo nie spadlo .... i porzucam moj cel ....
Zancie to?
Tym razem staram sie pamietac o tym, ze skoro wiele miesiecy "pracowalam na te kilogramki" to tez bedzie potrzeba troche czasu zeby je zrzucic ....
Milego dnia :-)
......
Beznadziejna jest ta dieta .... a fotki jeszcze bardziej ....... az sie odechciewa jesc .....
Pierwszy tydzien minal ....
Pierwszy tydzien minal, a ja sobie nic z tego nie zrobilam. Od jutra, od jura, od jutra .....wiecznie w gloie to od jutra .....
Dzisiaj popatrzylam na moja figur w modelu 3d no i stwierdzilam, ze jest porazka.
Tucznik. Nic dodac i nic ujac.