Powoli wracam ;)
Dzsi pobujalam sie chwilke na orbim. 25 wycisnelo ze mnie wszystkie sily. Nie ma co szalec spalilam 100 kalorii i jest gitara. W czwartek robie kolejne podejscie. Niestety jeszcze nie wrocilam do formy po chorobie a nie mam ochoty znowu sie kontuzjowac ;) Moze jeszcze zrobie 30 min pilates. Zalezy jak sie bede czula.
Moje dzisiejsze menu:
Sniadanie: owsianka z bananem, slonecznikiem, otrebami i 100g mleka
Lunch: slatka z cykorii, 2 jajka gotowane, marchew, 100g mango.
Przekaska: 200g mango
Obiad: salatka z salaty lodowej, pomidora i groszku. SCHABOWY;) i 100g ziemniakow.
Kolacja: tunczyk z jogurtem naturalnym, ogorkiem malosolnym i pomidorem.
Biore sie za siebie ;)
UUUpppaaa!!
Dzis raczej nie pocwicze bo wirusek nadal mnie gnebi. Mam nadzieje, ze to jego ostatnie podrygi. Jutro chce cwiczyc a z zapchanym nosem to srednia przyjemnosc ;(
Dzisiejsze menu:
Sniadanie: platki owsiane z slonecznikiem, mleko, banan.
Lunch: kanapka z briee + ogorki malosolne i salatka z cykorii.
Przekaska: jogurt naturalny z otrebami i gruszka.
Obiad: makaron razowy z sosem pomidorowym i kurczakiem+ salatka z cykorii.
Kolacja: salatka z tunczyka z ogorkiem malosolnym i pomidorem.
Plus bonus dla sadystycznych serc :D Moj kot wrocil caly okurzony wiec zafundowalam mu kapiel :D Najlepsze jest to, ze on jest juz przyzwyczajony i nawet nie ucieka. Patrzy na mnie wielkimi oczyskami...czasami sie zastanawiam czy za moimi plecami nie ukazuje sie jakis demon taki jest przerazony:D Wiem, wiem jestem sadystka: )
Wciaz chora.
Nadal nie moge cwiczyc i troche zaczyna mnie nosic. Nie wiem co to za wirus mnie dopadl ale trzyma skubaniec ostro. Trzyma i puscic nie chce a frustracja rosnie ;) Dzis zaliczlam rynek i kupilam zapas warzyw i owocow na kilka dni plus cycki kury. Cyckami bede sie zywic zawziecie. Dobre zrodlo bialka. Kupilam tez 4szt mango co oznacz, ze w tym tygodniu mango kroluje w moim jadlospisie. Z nudow kombinuje co tu upichcic i chyba bede piekla drozdzowki z makiem. To beda piersze drozdzowki w mym zyciorysie wiec moze byc interesujaco ;) Masy makowej tez nigdy nie robilam wiec bedzie sie dzialo :D Jutro wstawie foto mego dziela ;)
Dzisiejsze menu:
Sniadanie: owsianka z gruszka, slonecznikiem i otrebami.
Lunch: golabek z ketchupem :D
Przekaska.....300g mango :)
Obiad: 100g ziemniakow, salatka z pomidorow i stek z tunczyka.
Kolacja: twarog z jogurtem naturalnym, rzodkiewka, pomidorem i ogorkiem.
Nada chora.
Waga dzis pokazala identyczny wynik jak tydzien temu wiec nie bede sie bawic w wklejanie zdjecia. Bylo 68,3 jest 68.3 ;) Biorac pod uwage co sie dzialo w tym tygodniu powinnam karnie przytyc kilogram ;) Chora jestem, mam chyba angine a co pomaga najlepiej na gardlo??.....lody :D Czuje jak po kazdym zjedzonym lodzie moja kondycja sie poprawia...zdrowie przedewszystkiem wiec...musze jesc lody ;)
Nawet gdybym chora nie byla... wirus meczy mnie paskudny...raczej bym nie cwiczylam. Niestety po Jillian kark boli mnie juz 4 dzien. Ubolewam bo wraz z bolem karku mialam takie zakwasy na brzuchu, ze ho ho. Naprawde polecam te cwiczenia kazdemu kto je robic moze. Ja nie moge ;( Jak tylko stane na nogi wracam z podkulonym ogonem w ramiona Orbiego. Stary niezawodny orbi ;) Mam jeszcze sporo sadla do spalenia wiec troszke musze sie z nim popiescic. Tu niema , ze boli. Musze palic tluszcza. Dieta z duza zawartoscia zdrowych tluszczow nadal trwa. Dbam o to dosc solidnie. Jakie beda efekty? Czas pokaze.
Milego wekendu. U mnie slonce prazy niemilosiernie. Mam nadzieje, ze im wam pogoda dopisze! ;)
Jestem chora + kot morderca ;)
Jestem chora.Moj przytargal jakas zaraze z pracy i mnie nia uraczyl. Od wczoraj mam gardlo zawalone, smarkam, kaszle....sypie sie ;) Dzis caly dzien dogorywam. Nauka szla jak po grudzie. Tragedia.
Godzine temu schodze do kuchni uraczyc sie czyms do picia patrze a moj gania za kotem a kot za szara kulka. okazalo sie, ze kotek przytargal do domu kroliczka. Jak ten gamon tego dokonal pozostaje dla mnie zagadka. Aby dostac sie do ogrodu musi przejsc ok 40m po plocie. Ja rozumiem, ze dla niego to nie problem....ale z krolikim w pysku? W kazdym razie ja chora musialam sie ubrac i polowac na krolika w ogrodzie.. Szukalismy go chwile a krolik zniknol ;) Okazalo sie, ze nalazl miejsce miedzy sciana a krzakiem. Biedak praktycznie wkleil sie w mur. Byl przerazony. Teraz chasa juz po lace. Mam nadzieje, ze moje poswiecenie nie pojdzie na marne i nie da sie zlapac po raz kolejny jakiemus kocurowi ;)
Zlapalam go do pudla i zostal wyniesiony na lake. Lolka...mam nadzieje, ze Ty swojego widlami nie ubilas ;)
Sprawca calego zamieszania...;)
Podsumowanie+ foto+ rachunek sumienia!
Czas sie obnazyc. Dzialalo za pierwszym razem wiec mam nadzieje, ze i dzis zadziala. Minely prawie 4 miesiace mojej diety wiec przyszla pora na male podsumowanie i kilka obietnic.
schudlam 10.7kg
Spadek w centymetrach :
Biceps -3cm
Piersi -6cm
Talia -14cm
Brzuch -8cm
Biodra -6cm
Udo -6cm
I to by bylo na tyle jesli chodzi o dobre wiesci. Fakty sa takie, ze mam spory zapas tluszczu i chce to zmienic. Od pierwszego dnia diety grzeszylam sobie beztrosko. Koniec z tym!! Moja dieta bedzie przykladna, zdrowa, obowiazkowa ;) Nie zamierzam sie katowac bo wiem, ze grzeszki sie trafia wiec ustawiam sobie limi na 1 grzech tygodniowo. Wybor mam ograniczony: smazone raz w tygodniu lub czekolada lub 1 lod. Skladam tu oficjalna deklaracje!! Tak bedzie i basta!!! Koniec folgowania swoim zachcianka. Tak jak juz pisalam stawiam na zdrowe tluszcze!! Daje sobie 3 miesiace na oszalamiajaca zmiane cielska!!
Skad moja desperacja? Wystarczy spojzec na zdjecia ponizej. Nie, nie twierdze, ze nic nie widac. Twierdze, ze zmiana absolutnie mnie nie zadowala! Chce wiecej!! A chciec to moc!! ;)
Moje dzisiejsze menu:
Sniadanie:owsianka+slonecznik+cynamon+jablko+ mleko. Dodatkowo 20g migdalow.
Lunch: salatka: bialko jaja, awokado, cykoria, marchew, pomidor, ogorek, musztarda dijon, jogurt naturalny+ kanapka z serem brie.
Przekaska: jablko
obiad: taki sam jak lunch.
kolacja: twarog z jogurtem naturalnym, truskawki, otreby.
aktywnosc fizyczna: rogrzewka+ orbi+ Jillian Michaels: 6 Week Six-Pack Abs Workout- Level 1 ( wytzrymalam do 26 min...jupi )Zarty sie skonczyly!! Koniec wymowek!! Bede twarda jak skala!!Lola...sesja zrobiona specjalnie dla Ciebie ;) Tak, tak to moj brzuszek lezy na moich kolankach i odpoczywa;D
Pierwsze zdjecie kazdej serii robione 14 lutego...drugie dzis ;) Staralam sie odtworzyc klimat wiec mam na sobie te same ciuchy. Tu sie nie da oszukac ;) Takie sa fakty!
Tluszczu ide po ciebie!
Walke z tluszczem czas zaczac ;) Zrobilam sobie darmowa diagnoze na glownej stronie Vitalli. I co mi powiedzieli...a no zem tlusta ;) BMI mam w normi a poziom tluszczu nadal zbyt wysoki. Jakbym nie widziala w lustrze. Ponoc skuteczna metoda na tluszcza to...zdrowy tluszcz. Wiec dzis wstalam wczesnie wskoczylam na moja wierna koze i pognalam na rynek. Mieszkam juz kilka lat w nl ale rynek nadal jest dla mnie magicznym miejscem. Kupic mozna praktycznie wszystko ryby, owoce morza, ser, warzywa i owoce chyba z kazdego miejsca na swiecie. Ich mentalnosc rynkowa jest troszke inna niz nasza polska. Aby przyciagnac klienta dra japy zachwalajac swoje produkty. Jezeli bedziecie kiedys w NL koniecznie wybierzcie sie na rynek ;) Robi wrazenie ;)
Kupilam ryby, awokado, orzechy - zdrowe tluszcze w najlepszej postaci. Plus tone warzyw i owocow. Ograniczam slodycze i smazone jedzenie. Zarty sie skonczyly ;) Ale to od jutra bo dzis jadlam loda ;D
I moze cos z dieta nie zwiazane...ucze sie jezyka dosc intensywnie. Moim celem jest panstwowy egzamin. Egzamin ten mozna zdawac na 2 poziomach. Wczoraj sciagnelam egz. z poprzednich lat aby sprawdzic na jakim poziomie jestem. Ku mej radosci pierwszy poziom moglabym robic chocby jutro...drugi niestety jeszcze nie. Pierwszy daje mi mozliwosc nauki w nl na poziomie szkoly sredniej...drugi...z drugim moge sie uczyc gdzie tylko zechce ;) Poczekam jeszcze troche i....nikt mnie nie powstrzyma ;)
I najwazniejsze...postanowilam na serio pogodzic sie z Pilates. Cardio nadal priorytet ale w polaczeniu z silowymi. Zestaw z Jillian podziele na czesci. Nie jestem w stanie zrobic calego treningu na raz wiec zaczne od 15 min na ktorej ostatnio padlam. Zrobie ile dam rade ;) Wkoncu uda sie zrobic caly. Chyba ;)
Moje dzisiejsze menu.
Sniadanie: platki wosiane+ slonecznik, suszona zurawina, mleko, cynamon.
Lunch: kanapka z serem i pomidorem.
Przekaska: truskawki+jablko, jogurt naturalny, otreby.
Obiado-kolacja: Pieczona makrela+ salatka z kapusty pekinskiej z jogurtem naturalnym, goszek konserwowy, pomidor.
Kolejny kilogram za mna ;)
Bylo 69.3 jest 68.3...caly kilogram w dol. Tydzien bez slodyczy jednak sie oplacil.
Schudlam juz 10.7kg Czy to widze? Ni uja! Straszne to jest ale ja naprawde tego nie widze. Toc to prawie 11 torebek cukru ;D Jak to jest mozliwe, ze moje cialo wyglada nadal jak tanczaca galareta? Czy odchudzanie wplywa na glowe do tego stopnia? Czy to te wszystkie motywacje na ktore patrze wypraly mi mozg? Czy jeszcze kiedykolowiek spojrze na swoje cialo z zadowoleniem? Jasne, ze te 11kg to nie tylko tluszcz to tez woda i miesnie. Brzuch praktycznie bez zmaian. Cyce wisza prawie do kolan. Ciemnosc widze, ciemnosc.
Cieniak!
Pierwszy raz w czasie cwiczen pot lal sie ze mnie strumieniami. Zrobilam 15 min z 35 i dalejnie bylam w satnie. Jestem cala mokra.....wymieklam. Nie mam sily na nic. Jestem swiezo po chorobie i mysle, ze to nie byl dobry pomysl. Pojutrze kolejne podejscie...podobalo mi sie:D
http://www.youtube.com/watch?v=ZJ8Zdj0OPMI