Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam, Uwielbiam sport i aktywność. Ostatnio bardzo się zaniedbałam i pragnę wrócić do dawnej formy:-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11942
Komentarzy: 106
Założony: 1 stycznia 2019
Ostatni wpis: 27 sierpnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
pulciaa

kobieta, 31 lat, Libiąż

168 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Spadek wagi do czerwca o 15 kg, poprawienie kondycji, ćwiczenia, zdrowe odżywianie, nawyk picia wody.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 marca 2019 , Komentarze (6)

Witajcie,

Najbardziej chyba ze wszystkiego w moim postanowieniu obawiałam się kryzysu. Nie chciałam dopuścić nawet takiej myśli i twierdziłam, że mnie on nie dopadnie. Przecież wszystko szło tak jak powinno. Chudłam i byłam zachwycona wagą 70.4 kg. O tym w  jakim byłam błędzie przekonałam się ostatnio. Staję sobie rano na wadzę i patrzę, a tu 73 kg. Nie dowierzałam, byłam przekonana, że to przez owulację itp. Potem zważyłam się kolejnego dnia i następnego. Moja waga waha się codziennie między 71-73 kg.Czyli przytyłam, ale jak, skoro ćwiczę, zmieniam ćwiczenia by nie były monotonne, trzymam dietę. Czasem pozwolę sobie na chleb, bo ciężko mi bez niego. Załamałam się i nie wiem co zrobić. Jestem non-stop głodna, wkurzona i bez motywacji. Ćwiczę dalej robiąc sobie przerwę 1-2 w tygodniu, lecz robię to bez przekonania.  Nie wysypiam się, bo muszę wstawać co godzinę, a nawet częściej w nocy. No po prostu taka frustracja mnie ogarnia, że nie raz mam ochotę się perfidnie nażreć i mieć dosłownie gdzieś dietę i ćwiczenia.  Nie wiem co już robić;(.

Odkryłam, że moja waga posiada inne funkcje, zważyłam się i zapisałam co wyszło:

Waga: 71.6 kg, Fat: 30.8, Tbw: 48.5, Bone: 3.4, Mus: 37.7.

Chyba muszę przetrwać ten kryzys i wziąć się za siebie, ale na chwilę obecną nie mam sił. 

19 lutego 2019 , Komentarze (6)

Cześć,:D

Wczoraj po 17- tej wybraliśmy się z synkiem na krótki spacerek po okolicy. Było bardzo pięknie, taki zachód słońca mogłabym podziwiać codziennie. ;) Po 19:30 zaczęłam sobie ćwiczyć, tak się wciągnęłam, że przećwiczyłam 1,5h. Zrobiłam bardzo wiele ćwiczeń. Zaczęłam od " spalania tłuszczu z brzucha" na poziomie zaawansowanym. Potem przeszłam na zestaw ćwiczeń dotyczący szczupłych nóg i ostani to ćwiczenia ud i pośladków. Dodatkowo wynokałam brzuszki. Dzisiaj skupię się na treningu deski oraz dodam kilka ćwiczeń na brzuch, uda, pośladki. Jestem bardzo zdeterminowana. :)

Jak wstanie synek ( ma drzemkę) wybierzemy się na spacerek do parku i tam skorzystam jeszcze z placu do ćwiczeń. Zrobię sobie po 200 powtórzeń na narciarzu i takim jeszcze jednym przyrządzie, ale nie pamiętam jak się nazywa. ;-) Podsyłam zdjęcia z wczorajszego spacerku oraz zdjęcia sylwetki. A jak Wam idą postanowienia?. Macie jakieś?. ;-)

15 lutego 2019 , Komentarze (8)

Witajcie,:)

Minęło już 45 dni odkąd realizuje swoje postanowienie noworoczne.

Przyznam się, że dzisiaj po raz pierwszy przeliczyłam kalorie. Tak, tak dobrze czytacie. Jadłam dużo mniej i zwracałam uwagę na to, co wkładam do garnka, ale nie mogłam się przemóc by zacząć to liczyć.

Wyliczyłam dokładnie ile mogę przyjąć kalorii na jeden dzień wyszło mi 2132.48 kcal. Licząc dzisiaj kalorie i to, co jem dokładnie spożyłam 1139 kcal. Więc dużo mniej. Wypiłam ponad 2 litry wody. Zastanawiam się tylko czy to nie za mało?.

Od 5 dni nie jem słodyczy. To mój sukces, zwłaszcza że pokusy były duże. Wczoraj na walentynki dostałam od Męża czekoladki. :P haha tak mnie kusiłoby chociaż jedną skubnąć, ale nie… Zostawię je mojemu lubemu. :) Ćwiczę nadal, dzisiaj miałam sobie zrobić przerwę, bo pojechaliśmy do Teściów i wiedziałam, że wrócimy do domu dość późno. Synek był zadowolony z uwagi jaką poświęcali mu dziadkowie, więc nie wytrzymałam i zaczęłam ćwiczyć na korytarzu. :P Zajęło mi to 60 minut, ale miałam wielką satysfakcję. :)

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

Ruchu na co dzień nie mam w ogóle prócz tych moich ćwiczeń i wychodzenia na spacerki (nie wliczam w to bieganie za moim kochanym stworkiem, który już ma ponad 9 miesięcy i jest go pełno wszędzie, wszystko dotyka, wywala rzeczy z szafek, więc taki mały maratonik mam :P). Ze spacerkami zwolniłam, bo obawiam się tego psa. Krąży po okolicy i mam małego stracha wychodząc, że się na niego natknę. Nie mam możliwości iść inną drogą.

Cieszę się z każdej aktywności, ćwiczeń jakie mogę wykonywać. W latach szkolnych byłam bardzo aktywna fizycznie. Uwielbiałam WF i ruch. Grałam w nogę, siatkę, tenisa, koszykówkę, jeździłam na desce, nartach, łyżwach (umiałam wiele trików na łyżwach). Biegałam w sztafetach, biegach przełajowych, zawodach, zawodach rowerowych, i osiągałam dość dobre wyniki. Pamiętam jak zajęłam 4 miejsce w biegach przełajowych na ponad 130 uczestników. Prześcignęłam nawet te dziewczyny co były ze szkoły sportowej. :) Ja sama uczęszczałam do szkoły plastycznej. Wszystkiego nauczyłam się sama i byłam z tego bardzo dumna. 

Marzyłam nawet o AWF i karierze sportowca, a potem wszystko się posypało i skończyłam z nadwagą. Nie mogę narzekać na to, co teraz mam. Kochający mąż, wspaniały zdrowy synek wiem, że wiele osób oddałoby sporo by być na moim miejscu. Czuje jednak czasem niedosyt tego, że trochę zawaliłam nie idąc w kierunku tego o czym zawsze marzyłam. Wybrałam drogę opiekuńczej żony i matki.

Kto wie co by się wydarzyło gdybym wybrała drogę swoich marzeń? Nie ma co gdybać chociaż czasem mam poczucie beznadziei to jestem bardzo szczęśliwa z życia jakie teraz mam. :-)

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

Tekst został poprawiony przez iKorektor – https://vitalia.pl/a>

8 lutego 2019 , Komentarze (8)

Cześć,

Minął już ponad miesiąc od mojego postanowienia. Ostatnio zrobiłam sobie kilkudniową przerwę od ćwiczeń, rozchorowałam się i musiałam zwolnić tempo. 

Wczoraj byłam na spacerku z synkiem w parku. Lubię tam chodzić, bo to odrobina ciszy i relaksu. Park znajduje się tuż przy blokach, ale mimo to ma swój urok i świetny plac zabaw i miejsce do ćwiczeń.;-)

W drodze powrotnej miałam nieprzyjemną przygodę. Wracając do domu z synkiem tuż przy torach kolejowych doleciał mi do nogi pies, który chciał mnie ugryźć. To było na dość często uczęszczanej drodze,więc nie spodziewałam się takiego ataku znienacka. Chwilę wcześniej przejeżdżało sporo aut, a tu nagle cisza tylko biegnący na mnie wściekły pies. Stanęłam jak wryta.  Doskakiwał mi do nogi jakby był opętany. Jedyne co mi przyszło wtedy do głowy i co mogłam wybełkotać to słowa " odejdź, odejdź" ale on nie zamierzał. Moje dziecko niczego nie świadome spało w wózku. Pod ręką do obrony miałam jedynie koc , wiem wydaje się to głupie, jak niby mogę obronić się kocem, ale to był jeden przedmiot, który mogłam pochwycić w kilka sekund i wymachiwać nim w stronę agresywnego psa. Myślałam wtedy, że tym jego uwagę odciągnę od mojej nogi i wózka i że pochwyci do ugryzienia najpierw koc. Żałowałam, że nie wzięłam ze sobą gazu, który noszę w razie potrzeby zawsze ze sobą. Emocje sięgały zenitu, znikąd pomocy, wiedziałam że mogę liczyć jedynie na siebie i na cud. Momentalnie w jednej sekundzie chyba ten pies coś zobaczył i uciekł w stronę lasu zostawiając mnie przerażoną z kocem w ręku. i wtedy nagle samochody zaczęły jechać, no normalnie jakby nie mogły kilka sekund wcześniej. Ja stałam jak wryta i nie mogłam dojść do siebie. Ktoś nieodpowiedzialny  wypuścił sobie samego wielkiego pieska na spacerek, a ja otarłam się o zawał serca i sporą dawkę adrenaliny. Moim zdaniem psy nie powinny być wypuszczane same. Rozumiem psy, które nie są agresywne tylko takie spokojne, nieraz trafiłam na takiego i nic mi nie robił. A ten był wściekły i bardzo agresywny. Gdyby czegoś nie zauważył to mógłby mnie ugryźć i dorwać się do wózka. 

Dzisiaj zrobiłam brzuszki. Brzuszki ćwiczę na przemian z innymi ćwiczeniami. Jeden dzień brzuszki ( dwa rodzaje brzuszków po 4 x 50 powtórzeń każde, razem 400- to pozostawiłam bez zmian. ) Kolejny dzień to ćwiczenia na brzuch, uda, pośladki, ramiona, biodra, łydki. ( W tych ćwiczeniach też są brzuszki tylko inaczej wykonywane). Znalazłam taką fajną aplikację na telefon i tam wykonuje się podane ćwiczenia :-). Mobilizacje mam cały czas:-)

18 stycznia 2019 , Komentarze (4)

Cześć,

To już 18 dzień odkąd zaczęłam swoje postanowienie. Są już dość spore efekty na plus:-) 

Waga 72.2 kg , obwód piersi mniej o 3 cm, w talii 4 cm, w pasie 5 cm, biodra 3 cm, uda 2 cm, łydki 1 cm. 

Ćwiczę codziennie. Zaczęłam od 400 brzuszków dziennie, ćwiczeń na uda, pośladki, łydki, biodra bardzo męczące. :p Od 3 dni zwiększyłam liczbę brzuszków do 500 oraz ilość powtórzeń pozostałych ćwiczeń. Jestem zadowolona z efektów. :-)

To zdjęcie z 15.01.2019

Zdjęcie słabej jakości:(. Widać na nim, że już mam mniejszego arbuza w brzuchu .:D

A te zdjęcia już dzisiejsze :-)

2 stycznia 2019 , Skomentuj

Hej,

W Nowym Roku nowa ja!!!.

W czasie ciąży bardzo dużo przytyłam. Z wagi początkowej 60 kg w 9 miesiącu ważyłam, aż 86 kg. Po porodzie szybko zgubiłam 10 kg. Zostałam przy wadze 72 kg. Po Świętach nabrałam kolejnych 3 kg + i postanowiłam zacząć ćwiczyć.

Bardzo źle czuję się w obecnej "skórze". Nie lubię na siebie patrzeć i każdy dzień załamuje mnie bardziej. Siedzę i nic nie robię tylko narzekam. Pewnie nie tylko ja tak mam ;). To już jest zaawansowane lenistwo. Oglądałam poradniki jak schudnąć i na samym oglądaniu nic nie zyskałam. Dowiedziałam się jednak ważnych rzeczy jak pozbyć się lenistwa. Ważne by mieć motywację. Jeżeli nie chce Ci się poćwiczyć bądź posprzątać lub biegać i takie tam i już myślisz e nie będę tego robić, może jutro?. Zacznij w tej chwili. Ubierz się i wyjdź, zacznij ćwiczyć nie zastanawiaj się jak bardzo ci się nie chce tylko idź i to zrób. To pomaga i motywuje :).

Od wczoraj zaczęłam intensywne treningi wyszczuplające oraz dietę. 

Moje treningi opierają się na ćwiczeniach na boczki, biodra, uda, pośladki, brzuch. Znalazłam fajną stronę z ćwiczeniami i dobrałam odpowiednie dla siebie. Robię po kilka powtórzeń. Wczoraj ćwiczyłam 50 minut, a dzisiaj już 70 minut i czuję się świetnie. Wykorzystałam moment, kiedy mój 8 miesięczny synek spał. Rano byliśmy na spacerku. 

Motywacji do tego dodała mi również Bratowa. To z nią podjęłam wyzwanie, zgubienie 15 kg do czerwca. I oczywiście założyłyśmy się:-). Obie będziemy ćwiczyć i trzymać się diety.

Moja dieta to pierwsze 3 dni na samych owocach i witaminach C, B12 i B6, i ponad 2l wody. Po trzech dniach dodaje do jadłospisu warzywa i tak kolejny tydzień. Po następnym tygodniu w jadłospis wkracza ryż, jaja. 

Mam nadzieję, że mi się uda. Trzymajcie kciuki. :)

Na zdjęciu wyglądam jakbym zjadła arbuza:):p

a tak wyglądałam w 1 miesiącu ciąży:

Pozdrawiam i trzymajcie kciuki :D.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.