Gdzieś przeczytałam mobilizujący wpis, że wszystkie tylko narzekamy jak to się objadłyśmy w święta i ile to nam od tego nie przybędzie, a to przecież nic nie da. Trzeba się uśmiechnąć i dalej robić swoje pomimo drobnych niepowodzeń! Zupełnie się z tym zgadzam :) Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych. Zmobilizowałam się do spaceru bo świeciło śliczne słonko a później był jeszcze basen - chociaż udało mi się przepłynąć "tylko" 900 m czyli 36 długości a ostatnio miałam już normę 40... no cóż ;)
Dietowo całkiem nieźle, chociaż nie idealnie. Bilans wygląda tak:
Śniadanie: 2 kromki chrupkiego pieczywa, jedna z gorgonzolem i pomidorem, druga z cheedarem i pomidorem około 230 kcal
II śniadanie: cappuchino z płaską łyżeczką cukru, kiwi, czekoladka lodowa ok 160 kcal
Obiad: Karp w galarecie ~ 200g około 220 kcal (Jeszcze pozostałość po świętach, karpik gotowany w wywarze warzywnym także dietetyczny)
Podwieczorek: Sok pomidorowy z bazylią 300ml 40 kcal
Kolacja: Powtórzenie śniadania tylko zamiast pomidora papryka, powiedzmy, że 250 kcal
Razem: 900 kcal
Myślałam, że wyjdzie więcej, zresztą nie wiem ile policzyć za ser, bo nie ważyłam. UWIELBIAM wszelkiego rodzaju sery pleśniowe i długo dojrzewające ^^ a gorgonzola z pomidorem to jedno z moich ulubionych połączeń.
Pozwoliłam sobie dzisiaj na czekoladkę, tak jest chyba łatwiej wytrzymać, zwłaszcza, ze w domu zostało jeszcze mnóstwo słodyczy.
Od jutra wracam chyba do owsianki/musli rano, trochę więcej kalorii ale dłużej nie chce się jeść, no i zdrowo :D
Chciałam zwiększyć limit do jakichś 1300-1400 dziennie, właściwie byłam pewna, ze dzisiejszy bilans wyjdzie wyższy hmmm