Kurcze no jak nie teraz to kiedy???
To jedno z moich odwiecznych noworocznych postanowień - ZRZUCIĆ TROCHĘ KILO. Ale od kiedy urodziła się moja córka i od kiedy zaczęła się moja droga przez autyzm, te postanowienia kilogramowe zawsze były mniej ważne. Zastępowały je postanowienia, a właściwie bardziej marzenia, aby moja córka... i tutaj następowało jedno z życzeń. A to żeby zaczęła jeść normalnie, żeby pozbyć butelki itp.
Jednym z takich życzeń/postanowień było nauczenie jej używania toalety. Miałam dość tych pampersów. No i nagle w tym roku się udało. Więc jeśli odniosłam sukces na tym polu to może i mnie się coś od życia należy? Jeśli niemożliwe stało się możliwe to co tam parę kilo?
A więc metoda małych kroczków, bo i taka sprawdza się w osiąganiu sukcesów mojej córki. Nie myślę o 25 kg. Zacznijmy od 5 kg do moich urodzin, czyli 5 marca.
Założenia:
- zero alkoholu
- zero słodyczy
- zero kawy z cukrem i mlekiem
- zero ulubionej ice tea - tylko woda i raz na tydzień 300 ml ulubionego napoju w ramach "nie dajmy się zwariować"
- więcej ruchu.
Żadnej diety makabrycznej!
Trochę ponad miesiąc - uda się?
A oto moja motywacja: