Często gęsto zdarza się, że jak przeglądam pamiętniki innych użytkowniczek to widzę, że wiele z was ma problemy z kolanami. A to strzyka, a to boli. Wiele jest takich opisów z dopiskiem, że nie mogą ćwiczyć, a chciałyby wymodelować sobie uda. W sumie to mogę powiedzieć, że jestem nawet dobrym przykładem na to, że można ćwiczyć uda nawet jeśli ma się chore kolana ;)
Nie myślcie, że udaje. Co to, to nie ;D Ogółem 5 lat temu zerwałam sobie łąkotkę i wiązadło krzyżowe przednie w lewym kolanie co skutkowało, że kolano 'przeskakiwało' w najmniej oczekiwanym momencie i powodowało ból nie do zniesienia, a do tego też opuchliznę (płyn w stawie), która utrzymywała się w najlepszym wypadku tydzień. Warto też wspomnieć, że ta opuchlizna uniemożliwiała zginanie kolana, więc ćwiczenia odpadały :c
Obecnie mam już zszytą łąkotkę i czekam teraz drugi rok na wstawienie sztucznego wiązadła krzyżowego przedniego :) Może nawet się uda przed studniówką (31 stycznia), ale to niezbyt możliwe.
W każdym razie jak ja ćwiczyłam na kolana skoro jedno już mam chore? W sumie to badałam swoją wytrzymałość i granice przeróżnymi sposobami. Od biegania po jakieś drobne wyzwania :) I uwaga niedowiarki - ćwiczyłam nawet zanim miałam zszytą łąkotkę! Pamiętam, że wtedy zaczęłam swoją przygodę z Vitalią :) I pamiętam też ćwiczenia z Ewą Chodakowską (Skalpel) zanim stała się popularna! :D
Wszystkie moje ćwiczenia opierały się nie na szybkości (zero cardio itp, bo groziło to niemiłym "przeskokiem") a na napinaniu mięśni i wszystkich tych spokojnych ćwiczeniach. Tak więc Skalpel Ewy i jej ćwiczenia z gwiazdami, no i do tego też Tiffany Rothe ballerina legs workout, który zamieściłam post wcześniej.
Jedyne zastrzeżenie to do tych ćwiczeń trzeba być bardzo, ale to bardzo cierpliwym. Efekty są i to duże, jednak zajmuje to więcej czasu niż jakbyśmy ćwiczyły cardio i inne takie ;)
Muszę się też pochwalić, że nawet z tym chorym kolanem biegałam! Biegałam dosyć długo w tym roku będę raczej tak od czasu do czasu, niemniej nawet z chorym kolanem da się biegać i nic się nie stanie :) Ja na początku zaczynałam 5 min biegu, bo więcej nie mogłam i kolano zaczynało boleć, ale z tygodnia na tydzień zwiększałam o kolejne 5 min i tak wydłużyłam sobie do 30 min, które teraz nawet po długiej przerwie jestem w stanie wybiegać. Także drogie dziewczyny wszystko się da, po prostu trzeba chcieć, a znajdzie się sposób ;)
A co do postanowień noworocznych to chciałam wzmocnić swoją giętkość poprzez jogę. Wczoraj zaczęłam "Yoga for complete begginers" i z ręką na sercu muszę przyznać, że ledwo wytrzymałam, a to tylko 20 min xD W każdym razie dodałam to do mojego planu, który jest w poprzednim poście także na razie jestem wymęczona. Czytałam też, że trzeba ćwiczenia zmieniać co ok. 4 tygodnie, żeby mięśnie zbytnio się nie przyzwyczaiły i żeby nadal się rozwijały, więc na luty mam już kolejny pomysł, ale to dopiero w lutym ;)
Mam nadzieję, że uda mi się pod koniec roku takie coś zrobić - oczywiście wtedy fotka będzie obowiązkowo ;D
Co do dzisiejszego dnia to bardzo nerwowo, ale koniec końców jest już ok :) Ach te stresy przed maturą i studniówką. W każdym razie dobrze, że nie mam napadów obżarstwa jak to miałam w naturze do niedawna, ale to pewnie przez to, że trzymam się dokładnie mojego planu i czasu z posiłkami :)
Ach i pochwalę się (co prawda niezbyt spektakularny wynik, ale nadal), że dzisiaj weszłam rano na wagę i ukazała mi 69,4kg. Miłe zaskoczenie bo dokładnie tydzień temu pokazywała równe 70kg :D Zaskoczenie, bo powiedziałam sobie, że nie będę liczyć kalorii, tylko zdrowo się odżywiać. Pełnoziarniste pieczywo, dużo warzyw, trochę mniej owoców, dużo płynów, 5 posiłków dziennie i do tego bardzo mało słodyczy. Nie pomyślałabym, że to poskutkuje :D (do tego też codziennie ćwiczenia - nie ma zlituj ;D)
Tak zastanawiam się, czy wstawiać tu moje menu… Co o tym myślicie? :)