...Jesień jesień już. Tak mnie naszło, jak w piosence Leszka Długosza. Tak jeszcze nieśmiało ale wieczorem już czuć. A grzybów dalej nie ma. U nas co trochę popada i nie jest sucho więc powinny być a nie ma. Nie mam więc motywacji do ganiania po lesie. Czas mi przecieka między palcami, nie, między głupstwami którymi się zajmuję. Nigdy nie byłam dobra z organizacji pracy i zarządzania czasem. "Na ostatnią chwilę" to moje hasło.
Waga 81,5 i nie spieszy się w dół. Zrobiło się chłodniej to może czas orbika odkurzyć? Inaczej niedługo zacznie robić za wieszak. Z dietą też nijak. Tylko słodycze staram się omijać ale np winogrona i morele ominąć się nie dają choć ze względu na IG lepsze by były zwykłe śliwki i jabłka. Nefrolog kazał mi podnieść ciśnieni (zmniejszyć dawkę leku) bo 120/55 to dla nerki mało. Co lekarz to inna opinia ale jak zjadę poniżej to senność mnie dopada.
Dosyć obijania się, idę podlać kwiatki.