po śniadaniu i
po bieganiu... na razie spokojnie. Zrobiłam zdjęcia prezentujące moją mizerię. Moźe juź być tylko lepiej :-)
kalkulacje
zdaje się, że łatwo nie będzie. z pobieżnych obliczeń wynika, że dieta będzie trwć co najmniej 3 miesiące. aaaaa!!! Jak dobrze pójdzie. I z tą myślą idę spać.
wreszcie
wreszcie nastąpiło aktywowanie konta, teraz oczekuję już tylko na dietę. I od poniedziałku na poważnie.
juhuuu!
Gwiazda
Dziś w sklepie spotkałam gwiazdę, taką telewizyjną. Bardzo była ładna gwiazda i oczywiście zgrabna. Do tego stopnia ładna, że Panie zaczęły nerwowo poprawiać włosy a panowie wciągnęli brzuchy. Gwiazda kupiła koperek i jogurt i wyszła. Pani stojąca przede mną w kolejce do kasy wyjęła z koszyka tabliczkę czekolady i z namysłem odłożyła na półkę. Siła mediów :-)
i co teraz
Dzień minął, dużo pracy, teraz jeszcze jakieś bieganie może włączę. Poczekam, aż mąż wróci i przed spaniem krótki dystans, za to szybko :-)
Ranek
Dzień zaczął się o 6 rano - jak zwykle w sposób nie do końca przewidziany. Mianowicie jedno z dzieci, wylądowało w naszym łóżku. Po chwili poddałam się. Opór jest bezcelowy. Wlokę się do kuchni, żeby: a) zrobić kawę, b) śniadanie dla bandy, c) odpalić internet. Mąż też daje za wygraną. Siedzimy oboje w kuchni. Dzieci śpią w najlepsze, my nieprzytomni jeszcze krzątamy się... ene due rabe, kto idzie po bułki? Mąż idzie. Jakie bułki... płatki dziś zjem - owsianka i cześć.
Oczekiwanie
Nie dostałam jeszcze diety, ale rozpędzona wyobraźnia podsuwa wizje głodu :-) Niemal słyszę jak mój metabolizm zwalnia i przestawia się na tryb oszczędny. Rodzina teź jakoś wyjątkowo głodna, wszyscy coś by zjedli, może jogurt, może ciasteczko? Dzieci snują się i nie zamierzają usypiać. Mąż zagląda do lodówki. Może pójdę pobiegać? W ten sposób upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu: oddalę się od lodówki oraz uniknę okołowieczornego galimatiasu z dziećmi. no to pobiegać, hop, hop
Początek
Na początku było słowo. Ale w przypadku takiego pamiętnika powinno być zdjęcie, opatrzone tytułem "Przed". Poszukam takowego zdjęcia, na razie nie mam nic pod ręką. I postaram się tu wpisywać - ze względów czysto motywacyjnych i porządkujących - co robię, jak, i czy odnosi to skutki jakiekolwiek. Wierzę w dietę, tylko wiara w moją silną wolę jakoś osłabła. Chociaż... jakiś czas temu udało mi się zmusić do regularnego ruchu i wysiłku - czyli do czegoś, czego NIGDY nie robiłam. I moja przygoda ze sportem trwa już dwa lata. Jestem żywym przykładem, że endorfiny się wydzielają podczas ruchu. Naprawdę. Biegam wyłącznie dlatego, że potem (a i w trakcie) świetnie się czuję. Do tego stopnia świetnie, że zjadam podwójny obiad i rozpieszczam się deserem :-) Więc silna wola gdzieś jest, drzemie, używana bywa, tylko jakoś zwykle nie w celach dietetycznych. Do boju!