Bez motywacji w skrajnej rozpaczy. +Zdjęcia
Cały dzień jem jak świnia, a nocami płaczę i zastanawiam się co ja robię ze swoim życiem...
Grr... Chcę być piękna. Zawszę rysuję piękne, chude dziewczyny. Sama nie potrafię być taka.
Nic w życiu nie potrafię. Może jedynie właśnie rysować... I nic więcej. A mimo to nie kształcę swojego talentu. Popełniłam błąd w życiu, ale trudno przyznać mi się przed bliskimi. Jestem tchórzem. Nie mam motywacji. Tylko płakać potrafię...
PS: Macie próbkę moich prac... Może chociaż tak się dowartościuje...
Dzień 3...
Jestem okropną grubaską. Nie potrafię odmówić sobie słodkiego... Jestem chora już. Ja chce być piękna, chuda... Mam chłopaka ale przez swój wygląd nie jestem w stanie zbliżyć się do niego... Dobrze, że on jest kochany i na nic nie nalega. Mimo wszystko chyba każda kobieta chciałaby podniecać swojego partnera...
Moja dieta to porażka. Tego dietą nie da się nazwać. Boże daj mi siły... Proszę...
Dzień 1?
Miało być od dziś. Ale coś nie poszło... chyba. Bo prawie nic nie jadłam :(
Z rana 3 kromki chleba (białego, bo w czarny nie jestem póki co zaopatrzona):
2 z pomidorem i jedna z chudym twarożkiem
Później... nic. Bo się śpieszyłam, bo do skarba szłam. Siedziałam u niego do 18:45, a później znajomi mnie dopadli.. I do 22:00 nic nie jadłam. I już nie zjem.
Ogólnie głodna nie jestem. Wiem, że to niezdrowo, no ale jutro będzie normalnie.
Poza tym zrobiłam 7km w 50 min w jedną stronę :D Później ponad 7km bo droga powrotna + chodzenie po sklepach, tylko, ze nie bezustannie.
Trochę mi się kręciło w głowie więc u znajomego wypiłam 2 herbatki z 2 łyżeczkami cukru. Niezdrowo, ale dla enerii... I pomogło :)
W sumie dzień przyjemny. Prócz tego, ze but mi sie rozwalił i biedna musiała tak chodzić i pęcherz mi powstał na połowie stopy, az do całych 3 palcow... Boli jak chlolera! Wiem, że nie powinnam... ale musiałam przebić ten pęcherz. Wiem, że to źle, ale wszystko sterylnie, teraz noga zawinieta, ale przynajmniej juz tak nie boli. Ale nadal jednak boli...
Dobranoc, jestem padnięta idę spać :)
Da sie schudnąć 8-10 kg w 3 tygodnie?
Tak mnie zastanawia. Za równe 3 tyg rozpoczynam nowe życie. 10 kg mniej to by było już 80 kg. A nie 90.
Proszę pomóżcie mi.
Najlepiej bez głodówek, ale może spróbuje taką lekką, to później będę się przystosowywała do jedzenia mniej po niej i powoli, stopniowo zwiększając kalorie.
Mogą być ćwiczenia. Najlepiej dużo chodzenia i roweru, bo to lubie najbardziej.
Tylko bardzo bym prosiła coś pewnego. Że wam się udało, albo znajomym i jest duża szansa, że i mi się uda, a nie coś w stylu, jedz zdrowo do 1400 kcl czy jakos tak, duzo biegaj ćwicz, chodź jak lubisz to może się uda.
Chcę pewności. Że na 95% chociażby do tych 8 kg dojdzie.
Ok 2-3 kg tygodniowo.
Później obiecuje na swoje zdrowie i wszystkich kogo kocham, że nie doprowadzę sie do efektu jojo i przejdę na normalną i powolną dietę. Bez pośpiechu. Ale na razie proszę, błagam o rady! O coś konkretnego.
PS: Przeczytałam, że od lewatywy można zrzucić parę kg. To prawda? Ktoś próbował? Nawet jeżeli chwilowe, a efekty chwilowe to prosze napisać, jestem bardzo Ciekawa.
Dziękuję, buziaki :)
Start po raz kolejny...
Było już pięknie. Było 85,5 kg...
Co ja ze sobą robię! Ponownie ważę 90 kg..
Juz mam dość. Zaraz nowa szkoła. Już za równie 3 tyg. Mieszkanie w internacie. Wśród obcych. Zaiste będę najgrubsza osobą w całej szkole!
No a do tego poszłam do technikum żywienia i usług gastronomicznych.
Muszę pogodzić z tym dietę. Będę przyrządzała przepyszne smakołyki i nawet ich nie będę mogła skosztować... Life is so brutal.
Mój chłopak też wolałby bym była chuda. Musze pocierpieć.
Wielką motywacją jest to, że moja nowa szkoła będzie posiadała 4 sale gimnastyczne, 5 boisk, 2 orliki i 2 siłownie. Do tego dochodzi zniżka na basen. Na basen na pewno chciałabym chodzić, więc karnet wykupie. Kocham wodę i pływanie. Pierwotnie chciałam brać zwolnienia na wf, ale co mi to da? Będę spasionym leniem? Nie! Nie ma tak. Jest możliwość to będę ćwiczyć. Dam radę. A już od jutra biorę się za małe ćwiczenia i zdrowe żywienie. Tzn. zdrowe żywienie występuję u mnie już od 2 tyg, ale co mi to da kiedy człowiek się nie rusza? Tzn byłam na rowerze z 5 razy w ciągu tych 2 tyg. Powinnam dodać jeszcze jakieś ćwiczenia i więcej roweru i będzie super. A później szkoła i wf zrobi resztę :)
Ah... a na koniec gimnazjum miałam 4 z wf'u. Pierwsza. W ciagu 9 lat nigdy nie miałam tak wysokiej. Starałam się. Dałam radę. Byłam z siebie dumna.
Życzcie mi powodzenia! A pamiętnik muszę zacząć prowadzić od nowa. I obiecuje regularnych wpisow. Buziaki!
Dzień 112, tydzień 16 - witaj ósemeczko! -11,3kg.
EDIT: nie wiem czy ja już źle liczę czy nie... nie wiem który to tydzień! Ale zaczęłam dietę 10 sierpnia. Więc minęło od tego czasu 112 dni. Więc to jest 16 tygodni. Poprzednio pewnie źle policzyłam :)
Z krytyczniej wagi 101kg. (hehe tak jak 101 dalmatyńczyków ^^) moim oczkom ukazała się waga, której nie widziałam od ok 2 lat! 89,7kg.
Nie ma już 1 z przodu, nie ma już 9 z przodu. Nigdy w życiu już jej nie będzie! Nie pozwolę na to!
Następne 4 miesiące i będzie już 7... Marzec. Wow. Będzie cudownie :) A za kolejne 4? lipiec, wakacje 2013, możliwe bym mogła ważyć już te 69,9 kg?
Moje BMI wynosiłoby... 25,3. a 25 to waga normalna... Jejku. Byłabym normalna i śliczna? Jejku... jejku. Tak bardzo tego pragnę. To byłoby liceum. W nowym mieście - nowe życie. Wow... Kolejna motywacja? Tak!
Obecnie moje BMI wynosi 32,7 co daje otyłość. Poprzednio było 37,1. To różnica. Wielka :)
I.. I to nie prawda, że nie można jeść słodyczy podczas diety. Ja jem je codziennie! Nie wiem, może mój mózg jest nastawiony na chudnięcie, ale ja jem słodycze w okropnej ilości. Po prostu inaczej nie byłoby dla mnie sensu. To tak jak alkoholik bez alkoholu od razu nie da rady. Ja bym nie potrafiła się odzwyczaić momentalnie od cukru. Nie nie nie!
Idę spać. Jutro szkoła. Przepraszam, że jestem dla was mało aktywna... Nie mam czasu. Przepraaaszaaam!
Tydzień 23 - tak, stęskniłam się.
Dawno tutaj nie byłam. Ale wybaczcie, szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła!
Zdrzemnęłam się w dzień, a teraz spać nie mogę :) Postanowiłam, że napiszę.
Moja dieta wygląda karygodnie:
-Kanapki w szkole (z białym chlebem :P)
-Obiad w domku
-coś słodkiego np. batonik, wafelek, czekolada
I to oto moje monotonne menu ^^
Wiem, wiem, piękne... No, ale jakoś nie czuję potrzeby jedzenia więcej. To chyba dobrze, prawda?
Ostatnio ciągle ważyłam te 95kg. I wciąż te 95kg. I one mnie męczyły, te wredne 95kg...
Teraz już ich nie ma i nigdy w życiu nie mam zamiar tyle zobaczyć na wadzę. Teraz, moje kochane, ważę równiutkie 92kg.! ^^
Już 9 kg za mną... Rodzina zauważa. Ja... nie wiem. Po ubraniu może. Ale pewna nie jestem. Ale ważne, że widzę różnicę na tych niedobrych cyferkach!
Jestem szczęśliwa nad życie. Macie tak, że niekoniecznie chcecie zmienić się dla siebie, ale dla kogoś? Lub by się bardziej przypodobać komuś? :D Ja w tej chwili tak! Ale może i dobrze, że mam taką motywację, bo coś czuję, że jakbym miała chudnąć dla siebie, to już by mi tak szybko to nie szło... oj niestety nie :)
Idąc tym tropem, że ok. 22 tyg = -9kg.
Czyli Tap Madl będę za jakieś 10 miesięcy. na wakacje tak, będę ważyła ok 75kg. Czyli będę już śliczną dziewczyną *-*
Póki co mam jeden problem... mam za duży biust. Mam nadzieję, że on schudnie razem ze mną. Ojj ja się postaram, byś był malutki... Kilka kobiet chętnie mnie za to zabije, ale tak - chcę być 'deską'. Wolę wypychać sobie piersi, niż ściskać do bluzek, w których właśnie w tym miejscu się nie dopinam!
A poza tym moje kochanie lubi płaskie dziewczyny ^^
Tydzień 8 - co robię nie tak?
Witajcie po mojej dłuugiej nieobecności.
Po prostu szkoła. Szkoła jest okropna. Nie mam czasu dla siebie... Ale staram się trzymać dietę. No staram się T.T
Powiedzcie, co robię nie tak?
Śniadanie: CIEMNY chleb (w końcu się przemogłam!) zawsze z allmette zamiast masła, sałatą lodową i plasterkiem szynki.
2 śniadanie: jabłko/banan/brzoskwinia/cokolwiek z owoców
Obiad: To co mama przyrządzi. Mimo tego jem 3x mniej ziemniaków.
Kolacja: jakiś serek, kanapeczkę jak na śniadanie, różnie bywa.
Często przegryzam rybkę, inne zdrowe rzeczy, ale jednak nigdy nie odmówię sobie słodkiego 1 raz na 2 dni. Ale powiedzcie, co jeden wafelek typu Horalky lub grzesiek bez polewy może zaszkodzić?
Mimo tego, niezmiennie, cały czas 95 kg.
Tak jak ćwiczę na wf nigdy nie ćwiczyłam. Jezu, ja skakałam przez płotki!
Proszę, dajcie mi jakąkolwiek radę, ratuuujciee :(
Nie poddaje się, ale chcę wiedzieć, co robię nie tak??
4 Tydzień - pięknie *-*
Kochani, żarłam (nie, nie jadłam) cały tydzień słodycze. Wchodzę na wagę 95,5 kg.. Pamiętajmy, że w moja waga źle chodzi, trzeba od wyniku odjąć 1,2kg. Enjoy.
94,3 kg.
Jejku, czy to możliwe, że ja za 3 tygodnie zobaczę 8 na wadzę? Ja chcę płakać ze szczęścia ;( !!
Kocham nowego nauczyciela w-f. Nikt mnie w życiu tak nie dopingował jak on! Ludzie, ja grałam w siatkę! To było straszne... Ale się wymęczyłam. i po szkole, grzeczniutka stanęłam na wadzę ^^. Warto!
A jutro ciutkę przegnę.. Urodziny babci ^^ Ciasto... ciasto, ciasto! Rosołek. Ciasto!
Dzień 26 - i po sobocie
Haha, myślałam, że to on powie że nie może przyjść.. Masakra, zapomniałam o urodzinach babci. Przeprosiłam go, mówił, że nic się nie stało. No i jesteśmy umówieni na sobotę, ale w przyszłym tygodniu...
Nie no nie mogę... Tyle czekania, tak dłużył mi się czas! Grr... Straszne ;(
Weszłam dzisiaj na wagę, z ciekawości. Nie ruszyła od zeszłego piątku. Bardzo się cieszę... Byłam przekonana, że w górę pójdzie. Mam nadzieję, że schudnę.. Kiedyś tam...