Hello Lasencje!!!Dziewczynki kochane,
bardzo dziękuję za przemilusie komentarze
Po prostu takie komplementy zebrałam,
że ach i och, kocham Was
Ja się tak
bardzo cieszę, jak mi ktoś mówi, że go rozśmieszyłam. Jedna z Was ze śmiechu
opluła monitor, toż to przeurocze
To
miód na me serce Druga z kolei szykuje dla mnie
swoje gacie do prania, bo szczoszka puściła ze śmiechu. I jak tu Was nie kochać?
Dobra, ale teraz
wróćmy do rzeczywistości, dosyć popadania w samozachwyt.
Moja dieta kazała mi dzisiaj zjeść na obiad
SZCZUPAKA. Uśmiałam się z tego setnie, bo oni ciągle mi
coś dziwnego wymyślają. Czy ja wyglądam im na
rybaka? Jak mogę zjeść szczupaka dzisiaj? Po pierwsze primo:
NIE MAM WĘDKI. Po drugie primo:
łowienie ryb jest nudne i nigdy na to nie pójdę! Po trzecie:
nigdy nie patroszyłam ryb i nie zamierzam tego robić. Nie wiem, może miałam tego szczupaka po prostu
kupić w sklepie? Ale tak czy siak i tak bym tego nie zrobiła. Nie jestem pewna, ale szczupaki
raczej są drogie. A może wcale nie, nie wiem. W każdym bądź razie
na obiad była zupa jarzynowa z wkładką kurczakową.A dzisiaj wstałam
ciut przed 7. Patrzę za okno, a tam taka ładna pogoda!
Pięknie aż fujara mięknie Wzięłam dzidzię na
spacerek, ale oczywiście nie o 7 rano, tylko tak ok.13.00. Obowiązkowo Rossmann mój ulubiony, była promocja
chusteczek do dupci niemowlaczka, no to żem kupiła czteropak.
Dziewczyny, nie chcę Was martwić, ale jak
dzisiaj wieczorem stanęłam na wagę, powtarzam WIECZOREM, to pokazała
57,2, czyli o 100 g mniej niż na pasku. Nie zmieniam paska, bo
dzień ważenia mam w piątek.
Acha, zapomniałabym.... Mój
narzeczony zabrał dzisiaj
moją córkę, tą prawie 14-letnią Julkę na
mecz Polska-Portugalia na Stadion Narodowy. To miała być
niespodzianka, Julka uwielbia piłkę nożną. Cały tydzień się
dopytywała, co to za niespodzianka, ale nie powiedzieliśmy jej. Wyszli z domu,
wyszli za osiedlową furteczkę i spotkali kolegę mojego faceta, był po drugiej stronie ulicy. I on krzyczy:
"O, Paweł, na mecz idziesz!!!" Ten mu jakieś znaki daje, że niby nie, pokazuje na Julkę,
ale kolega nie zakumał. Julka upewnia się, czy faktycznie idą na mecz, Paweł jej na to,
że nie, że idą gdzieś indziej. Julka
dzwoni do mnie i opowiada, że spotkali kolegę Pawła, że stwierdził iż idą
na mecz. W tym momencie
ja jej przerywam i mówię, że się kolega wypucował i nie będzie niespodzianki. A
wtedy dopiero Julka powiedziała, że Paweł ją zapewniał, że to nie mecz.
"No ale teraz mamo to już wiem, że idziemy na mecz, bo Ty się wypucowałaś". Morał z tego taki,
żeby wysłuchać dziecko do końca, a nie przerywać w pół słowa. No i Julka nie miała niespodzianki. Mam nadzieję, że nie napisałam tego
zbyt zawile.
To tyle wywodów, a teraz żarełko.
Śniadanie: kanapki z serem białym chudym i pomidorem plus kawa w mym ulubionym kubku z Sercem i Rozumem, tylko, że tu nie widać Rozumu. W ramach drugiego śniadania bawiłam się z Jej Maleńkością:Bożesz ty mój, te poliki niedługo zejdą jej na ramiona Potem był wspomniany spacerek:I obiad: zupka jarzynowa z kurczaczkiem.Już bez kapcia, teraz się kontroluję A teraz idę Was poczytać.Życzę miłych i
kolorowych snów, niech Wam się same
spadki wagi śnią!!!Dozoba jutro!