Pomyślałam sobie, że w dzisiejszym wpisie zamieszczę fotorelację z tego co dzisiaj zjadłam. Przyda mi się na przyszłość i może komuś z Was też :)
Łącznie wyszło tego około 1750 kcal, nieco mniej niż mam rozpisane w diecie przez trenera na dni treningowe, ale to nie szkodzi :)
Śniadanie:Placuszki twarogowe z masłem orzechowym oraz kawa z mlekiem - 300 kcal
Posiłek potreningowy: Kaszka proteinowa z borówkami, bananem i batonikiem proteinowym - 430 kcal
Kaszka proteinowa i batonik do kupienia w Lidlu. Razem dają naprawdę sporą ilość białka :)
Obiad: Ziemniaczki z dwoma sadzonymi jajkami i ogórkami małosolnymi - 360 kcal
Deser: Napój proteinowy z Lidla - 219 kcal
Kolacja: Tosty z chudą wędliną i mozarellą (z cebulą i bazylią) + warzywa (papryka, ogórek i pomidorki) - 435 kcal + ziołowa herbatka z melisą (testuję jej działanie, czy pomoże mi na sen)
Doszły do mnie dzisiaj szorty treningowe zamówione w Shein. Moim zdaniem bardzo dobra jakość jak za tę cenę (26 zł sztuka, wzięłam kolor szary i różowy)
Przeziębienie nadal mnie trzyma, więc czuję się słabo. Na szczęście jutro już piątek. Weekend tym razem spędzamy aktywnie na spływie kajakowym, wyjeżdżamy sobie z ludźmi z mojej pracy. Lubię takie plany :)
Za mna intensywny tydzień, ktory rozpoczal się w poprzedni czwartek. Tradycyjnie już wybraliśmy się na polandrock (ja po raz 21, z Marcinem 3 raz). Przed wyjazdem od rana zaliczylismy jeszcze siłkę, wiedząc że potem będzie kilka dni przerwy.
Dojechalismy z opoznieniem bo Marcin zgubił drogę, potem kawał drogi do pola namiotowego, ale ostatecznie się udalo rozbic i spędzić wieczór na zabawie. Pogoda dopisała, czasami były upaly, ale dało się wytrzymać.
Po ostatnim koncercie od razu ruszyliśmy do Gdanska, gdzie w niedzielę odbywał się koncert Slipknota, na który bilety kupiłam w 2020 roku ale przez pandemie ciągle był przekładany. Ponieważ doba w pokoju zaczynała się dopiero od 16tej, to żeby się umyc skorzystaliśmy z kart Multisport i pojechalismy rano na baseny w Sopocie skorzystać z ich prysznicy 🙂 potem poleżeliśmy na plazy, pojechaliśmy na trening i obiad w restauracji.
Wieczorem poszlismy na koncert. Było spoko, chociaz ja się trochę przeziębilam i średnio się czułam a do tego nagłośnienie było fatalne i ciężko było rozróżnić co w danym momencie graja.
W poniedziałek wróciliśmy do Poznania, zaliczylismy trening i padlismy zmęczeni. Ja do Łodzi wróciłam wczoraj rano, ale musiałam wziąć dodatkowy dzień urlopu bo słabo się czułam z powodu przeziębienia.
Jesli chodzi o diete i treningi to wszystko pod kontrola, mimo trudnych warinkow. Aktualnie z powodów finansowych zawiesilam współpracę z moim trenerem i zamierzam działać na własną reke bazując na tym czego się od niego nauczyłam.
Odmeldowuje się po weekendzie. Byłam w Poznaniu, silka zaliczona codziennie.
Waga obecnie to około 52.5 kg. Niedługo zacznę wychodzić z redukcji i spróbuję wejsc na swoje zero kaloryczne.
Przed weekendem mialam nieprzyjemna sytuacje. Odebralam pocztę a tam wezwanie do zapłaty prawie 500 zl za to, że mój starszy syn jechał autobusem na gape 11.05.2022. Kupa bezsensownie wydanej kasy akurat teraz, gdy jest najwięcej wydatków. Jestem przerażona, bo tak naprawdę nie mam jak zapobiec takim sytuacjom w przyszłości i nie mam na nie wpływu🥺 Syn twierdzi, że miał bilet ale po takim czasie to już nic się nie ustali.
Na końcu wstawiam zdjęcie z wczoraj. Marcin nagrał mi jeszcze filmik ale nie da się go tu wstawić. Fajnie zobaczyć efekty swojej pracy 🙂
Za mną bardzo udany weekend, więc muszę się tym podzielić :)
W czwartek udało się ogarnąć wszystkie sprawy związane ze szkołą, Olek (młodszy) dostał się do klasy i jednocześnie udało mi się przenieść Wiktora (starszego) do tej samej szkoły. Mam nadzieję, że będzie to dla niego szansa na nowy start.
Ponieważ Marcin cały weekend praktycznie pracował (z przerwą w sobotę od rana do popołudnia), postanowiłam tym razem zabrać swoich chłopaków do Poznania i spędzić z nimi trochę czasu. Rzadko mamy taką okazję, bo weekendy zwykle spędzają ze swoim tatą.
W piątek prosto po pracy spakowaliśmy się i ruszyliśmy z całym majdanem do mojego mieszkania w Poznaniu. O dziwo chłopaki byli do tego pomysłu bardzo pozytywnie nastawieni, co nie zawsze miało miejsce wcześniej.
Po dojechaniu i rozpakowaniu rzeczy podeszliśmy do pobliskiej cukierni po paczkę zakupioną w aplikacji "Too good to go", potem szybkie zakupy i obiad w chińczyku (oni jedli, ja nie :)). Potem wsiedliśmy w tramwaj i pojechaliśmy na lody nad rzekę do niedawno otwartego klubu "Klub na fali". Było bardzo tłoczno, nie było gdzie usiąść, ale daliśmy radę :) Po powrocie około 23 poszliśmy spać.
W sobotę rano, zaraz po pracy Marcina, jak chłopaki jeszcze spali pojechaliśmy na trening na siłkę. Wróciliśmy około 10:00, chwilę ochłonęliśmy i pojechaliśmy do wcześniej zarezerwowanego escape room'u w Escapelandii, do sali "Krasnoludy". Zabawa była zajebista, byliśmy naprawdę pod wrażeniem estetyki wykonania zagadki, przez chwilę przenieśliśmy się do krainy krasnoludów i zapomnieliśmy o Bożym świecie :) Potem kupiliśmy specjalne burgery w "Escape Burger", food trucku zlokalizowanym bezpośrednio przy tej miejscówce. Naprawdę polecam to miejsce :)
Następnie podjechaliśmy do parku na Cytadelę i tam zwiedziliśmy muzem wojskowe.
Po powrocie do domu Marcin pojechał znowu do pracy a my ruszyliśmy na termy Maltańskie na basen. Chłopaki bawili się super, ciężko ich było stamtąd wyciągnąć :)
W niedzielę rano wsadziłam ich do pociągu (pierwszy raz w życiu jechali pociągiem) i wrócili do Łodzi. Chciałabym częściej spędzać z nimi tak czas. Widząc mojego starszego syna uśmiechniętego i w końcu zaangażowanego w coś pojawił mi się cień nadziei, że małymi krokami wyjdzie z tej przeklętej depresji.
Niedzielę spędziłam sama w Poznaniu. Przeprowadziłam sesję coachingową z moją klientką, potem pojechałam na trening, potem poszłam spać bo byłam padnięta, następnie obowiązkowa wizyta w Fit Cake na pysznym ciachu kokosowym, no i wieczorem samotny seans HBO Max (jest już dostępny "Dom Gucci", więc zaczęłam oglądać, ale zasnęłam w połowie i dzisiaj dokończę :)).
Dzisiaj rano Marcin wrócił z pracy, pojechaliśmy na siłkę. Chcieliśmy przy okazji zaliczyć basen i sauny, ale była taka kolejka do wejścia że zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy na zakupy. Po powrocie ja usiadłam do pracy a on zaraz znowu do pracy na noc :( Nie jest łatwo niestety, widujemy się rzadko i bardzo nieregularnie i tak już 3 lata.
Za mną udany weekend spędzony w moim drugim domu w Poznaniu :) Siłka zaliczona w sobotę, niedzielę i poniedziałek, więc piątkowa przerwa została nadrobiona :) Odkryliśmy przy okazji nową siłownię, która jak na ten moment chyba najbardziej przypadła mi do gustu. Jest bardzo duża, więc nie ma tłoku, wszystkie sprzęty i maszyny są dostępne, więc mam komfort i brak stresu, że czegoś nie będę mogła zrobić.
W niedzielę Marcin zrealizował w końcu swój prezent urodzinowy sprzed roku, przejażdżkę Lamborghini :) Widziałam ekscytację na jego twarzy, cieszę się, że zrealizował kolejne marzenie :) Po przejażdżce zdjęcie zrobiłam sobie również ja :)
Oprócz siłowni wybraliśmy się wczoraj nad wodę, pochillować trochę i poopalać się a wieczorem pojechaliśmy nad rzekę zobaczyć nowootwarty "Klub na Fali". Klimat bardzo wakacyjny, więc dobry nastrój od razu mi się udzielił.
Dzisiaj już powrót do Łodzi i do pracy, ale tydzień krótszy, więc minie szybko. Mam też pomysł na kolejny weekend. Ponieważ Marcin będzie praktycznie cały czas w pracy, to zabieram swoich chłopaków do Poznania na weekend. W piątek wieczorem zamierzam im pokazać ten klub, w sobotę zrobiłam rezerwację do escape roomu (jeszcze nigdy nie byli w czymś takim, więc są zadowoleni z pomysłu). No i jak będzie ładna pogoda, to wyskoczymy sobie gdzies nad wodę :) Już się nie mogę doczekać!
A dzisiaj myślałam, że dostanę zawału. Pojawiły się wyniki rekrutacji do szkół średnich, weszłam na pewniaka, że mój młodszy dostał się do wybranej szkoły (szkoła sportowa) a tutaj zonk, pojawiło się info, że dostał się do klasy w szkole, którą wybrał na samym końcu. Szkoła sportowa nie przyjęła go, bo nie ma wpisanych punktów ze sprawdzianu sprawności. Ostatecznie okazuje się, że jest jakiś błąd albo w systemie, albo w szkole, że tych punktów mu nie zaliczyło. Sytuacja jest rozwojowa, jutro będziemy to wyjaśniać. Ale spłakałam się dzisiaj z nerwów.
Z wczorajszych planów treningowych nic nie wyszło, po pracy wsiadlam w samochod i pojechałam na weekend do Poznania. Mieliśmy z Marcinem iść na siłkę wieczorem, ale on utknal na autostradzie i przyjechał za późno. Trudno, chociaz trochę byłam zawiedziona.
Pojechalismy za to dzisiaj rano. Trening udany, po raz pierwszy udało mi się zrobić hip thrusts z ciężarem 70 kg, wiec progres jest 🙂
Troche się dzisiaj przeslodzilam, wszystkie posilki oprocz kolacji były na slodko, mimo że tak naprawdę nie zawieraly cukru. Trudno w glowie sobie to przestawic 🙂 Korzystając z okazji że jestem w Poznaniu na jeden posiłek wpadlo oczywiście ciacho z Fit Cake. Tym razem gruszkowe, pycha! Jeden kawalek to tylko 319 kcal więc dobilam jeszcze skyrem z moim pseudo cukrem kwiatowym, cynaminem i kawalkiem banana.
Wpadlam tez do mojego ulubionego lumpexu i wyhaczylam skechersy sportowe 🙂
Jakiś czas temu kupiam sobie bikini z myślą o wyjeździe na wakacje. Szukałam kroju z brazylijskimi posladkami bo postanowiłam sobie, że do września będę wyglądać na tyle dobrze, że nie będę musiała się wstydzić takiego wycięcia. Dzisiaj zrobiłam sobie zdjęcia i już całkiem jestem zadowolona z efektu. A najbardziej chyba lubię swoje plecy i mimo, że ten kibel w tle to obciach to i tak sobie wstawię, żeby za kilka lat sobie powrocic do tych wspomnien 🙂
Nie pisałam kilka dni, złapał mnie jakiś spadek nastroju, pogoda też średnia. Treningi i dieta za to w porządku. Opisywałam już Wam Trening A z mojego planu, dzisiaj czas na trening B, który wykonuję zamiennie.
Waga ostatnio stoi na ok. 53 kg. Obwody za to nieco się zmniejszają, a o to mi głównie chodzi. Ustaliłam z trenerem, że waga ma mniejsze znaczenie i tego się trzymam :)
Rozgrzewka: Taka sama jak przy treningu A - orbitrek 10 min na tętnie 120-130. Zauważyłam, że ostatnio ciężej mi osiągnąć to tętno, pewnie przez wyrobienie sobie kondycji.
1 superset - 3 ćwiczenia pod rząd, 120s przerwy po ich wykonaniu i powtórka (łącznie x 4)
Kick back stojąc z gumą oporową" 15 x na każdą nogę
Przyznam się, że nie jestem fanką gum oporowych, dlatego ćwiczenie to w zależności od siłowni w jakiej jestem wykonuję albo na maszynie, albo jak nie ma odpowiedniej maszyny to ostatecznie używam gumy.
Jeśli korzystam z maszyny, to mniej wiecej takiej (różnią się w zależności od siłowni)
Wejścia na skrzynię - 15 x na każdą nogę
Na skrzynię wchodzę z obciążnikiem, ale zaczynałam bez. Korzystam ze skrzyń dostępnych na siłowni, najczęściej z takiej drewnianej. W zależności na którym boku ją kładę zmienia się też jej wysokość.
Hollow body 30s
Ustawiam się w takiej pozycji na 30s.
2 superset - 3 kolejne ćwiczenia, wykonujemy pod rząd, potem 120s przerwy i powtarzamy łącznie x 3
Martwy ciąg na prostych nogach x 15
Ćwiczenie, które nadal sprawia mi sporo problemów technicznych. Przede wszystkim bo dłuższym czasie bolą mnie dłonie od trzymania ciężaru. Ale walczę dalej. Martwy ciąg można robić albo ze sztangą albo z hantlami. Ja robię z tym co mam pod ręką.
Ściąganie drążka z wyciągu górnego za głowę x 15
Korzystam z maszyny i staram się robić progres obciążenia.
Spięcia brzucha leżąc z nogami uniesionymi do góry x 15
Takie samo ćwiczenie jak w treningu A opisanym w poprzednim wpisie.
3 superset - zasada taka sama jak przy drugim. Wszystkie ćwiczenia robimy pod rząd, odpoczywamy 120s i powtarzamy łącznie x 3
Wyciskanie sztangi sprzed głowy stojąc x 15
Odwodzenie nogi w bok z gumą oporową w klęku podpartym x 15 na każdą nogę
Unoszenie wyprostowanych nóg w leżeniu x 15
Znowu powtórzone ćwiczenie z poprzedniego treningu.
Na koniec kardio 20 min w tym:
5 min kardio - 120-130 tętno
5 min interwały - 20s maksymalnego wysiłku - 40s odpoczynku
10 min kardio - 120-130 tętno
Dzisiaj w lidlu zakupiłam proteinowe lody, które stanowiły dodatek do jednego z moich posiłków. Niskokaloryczne, dużo białka, czego chcieć więcej :)
Ostatnio dodawałam opis mojej diety w dzień nietreningowy. Korzystając z okazji, że jadę pociągiem opiszę Wam dietę w dzień treningu.
Podobnie jak w dni nietreningowe mam rozpisane 4 posiłki dziennie, do wyboru 3 warianty na każdy posiłek. Posiłki mogę jeść w dowolnej kolejności za wyjątkiem posiłku potreningowego, który powinien być jedzony... po treningu ;)
Mimo kilku wariantów na każdy posiłek ja upatrzyłam sobie konkretne posiłki i raczej zwykle je zjadam, ewentualnie nieco modyfikuję.
Śniadanie: Kuleczki "Rafaello"
Kcal: 435 B: 31g W: 8g T: 31g
Składniki:
Odżywka białkowa (izolat) - 15g
Olej kokosowy - 10g
Twaróg chudy: 75g
Wiórki kokosowe - 20g
Migdały - 15g
Przygotowanie (5 min):
Odżywkę mieszamy z olejem i twarogiem chudym. Ja dosładzam swoim "cukrem", o którym pisałam w poprzednim wpisie. Z masy formujemy kuleczki i obtaczamy je we wiórkach kokosowych (moim zdaniem 20g to za dużo i często zużywam mniejszą ilość). Do każdej kuleczki wsadzamy migdał. Schładzamy w lodówce i gotowe. Do tego piję kawę :) Ostatnio poszłam na łatwiznę i zamiast bawić się w kuleczki to po prostu gotową masę mieszam z wiórkami i na wierzch dodaję płatki migdałów. Bardzo lubię to danie i jak dla mnie jest sycące. Dzisiaj zjadłam je np o 7 rano a kolejny posiłek zjadłam dopiero po 15 po powrocie z treningu.
Posiłek potreningowy (zwykle ćwiczę rano, więc posiłek potreningowy jest moim drugim posiłkiem w ciągu dnia): Fit Monte (uwielbiam!)
Kcal: 434 B: 26g W: 68g T: 6g
Składniki:
płatki ryżowe - 50g
mleko 0.5% - 100g
odżywka białkowa (izolat) - 15g
twarog chudy - 25g
śmietanka 30% - 15g
banan - 100g
kakao (opcjonalnie) - 5g
Przygotowanie (5 min):
Płatki ryżowe zalewam gorącą wodą i dodaję troszkę swojego fit cukru. W międzyczasie jak one namiękają ja w naczyniu do blendera przygotowuję resztę. Wrzucam wszystkie składniki, dodaję płatki ryżowe i wszystko blenduję na gładką masę. Jak dla mnie ten koktajl jest pyszny i po każdym treningu nie mogę się doczekać aż go sobie przyrządzę :)
Obiad: Tortilla z kurczakiem
Kcal: 453 B: 30g W: 45g T: 16g
Składniki:
pierś z kurczaka - 100g
tortilla pszenna - 1 placek
warzywa - 200g (ja dodaję pomidora, sałatę, ogórek kiszony, ogórek zwykły, cebulę i kukurydzę ale to wszystko wedle uznania)
jogurt naturalny 2% - 50g
oliwa z oliwek - 10g
ketchup kotlin 60% kalorii mniej - 40g
Przygotowanie (10 min):
Pierś z kurczaka kroję na kostke, posypuję solą i przyprawą do kurczaka oraz polewam oliwą. Smażę na pateli. Warrzywa kroję w kostkę. Jogurt mieszam z ketchupem i doprawiam solą, bazylią. Podgrzewam placek tortilli w mikrofali, smaruję go sosem, dodaję wszystkie składniki i zwijam (nieudolnie mi to wychodzi :)).
Ostatnio robię sobie wariant tego dania, zamiast kurczaka używam dwóch jajek. Na patelni podsmażam cebulkę, dodaję placek tortilli porwany na małe kawałki, jak już się podpiecze zalewam go dwoma rozbełtanymi jajkami. Posiłek jem z warzywami: ogórki małosolne, papryka i pomidorki koktajlowe:
Kolacja: Kanapki z pastą twarogową
Kcal: 317 B: 31g W: 47g T: 2g
Składniki:
pieczywo pełnoziarniste - 75g (ja używam zwykle tej płaskiej bułki żytniej z Lidla, która waży 100g, więc trochę przekraczam :))
ser twarogowy chudy - 75g
skyr naturalny - 75g
warzywa - 200g
Przygotowanie (5 min):
Twaróg mieszam ze skyrem, cebulą i przyprawiam solą, pieprzem i przyprawą do twarogu. Kładę na kanapki. Na wierzch kładę plasterki ogórka kiszonego a obok jeszcze dodaję ogórki koktajlowe i paprykę, żeby gramatura się zgadzała :)
I tyle, dania może nie są jakieś wybitnie wytworne, ale szybkie w przygotowaniu i mi smakują. A jak mam ochotę na odskocznię i jestem akurat w Poznaniu, jeden z posiłków zastępuję pysznym ciastem z Fit Cake. Tak było na przykład ostatnio:
Miałam dodać wczoraj wpis, ale miałam beznadziejny i pechowy dzień i mi uciekło. Jedyny pozytyw to super udana sesja coachingowa z moim Klientem, gdzie po 2 tygodniach okazalo się, że zrobił mega postępy i ruszyl do przodu ze wszystkimi swoimi celami.
Było wczoraj tak gorąco, że nie miałam na nic siły. Po pracy postanowiliśmy, że pojedziemy do mojego domu od razu zamiast w sobotę i przy okazji po przyjeździe jeszcze zaliczymy trening, Niestety, najpierw po przyjeździe okazało się, że przez moją miejscowość przeszła mega burza i padający deszcz zalał mi część salonu. Nie to było najgorsze, po wejściu na piętro okazało się, że młodszy syn wychodząc na weekend do ojca nie zamknął okna dachowego w swoim pokoju i dosłownie wszystko było zalane a że miał dodatkowo mega bałagan w pokoju, to doprowadzenie tego do ładu zajęło nam kupę czasu.
Koło 21 zebraliśmy się na siłkę, weszliśmy, poszłam do szatni, przebrałam się, zaglądam do torby i okazuje się, że mam tylko jednego buta :( Musieliśmy zrezygnować a mój poziom wkurzenia i bezsilności był ogromny. Po powrocie chcieliśmy jeszcze serial sobie obejrzeć ale mi telewizor wysiadł. Mówię Wam, masakra.
Dzisiaj za to po śniadaniu wybraliśmy się poćwiczyć. Tym razem do Saturna w Manufakturze w Łodzi, bo mają tam również strefę relaksu, wiec po treningu korzystamy zawsze z jacuzzi i saun.
Dzisiaj przypadł mi trening A. Jeśli chodzi o moje plany od trenera, to mam rozpisane 2 treningi: A i B, które mam wykonywać zamiennie. W telefonie mam aplikację "Gimlify" do której wprowadziłam sobie oba treningi i jak któryś zaczynam, to włączam sobie aplikację, która pokazuje mi po kolei ćwiczenia, mierzy czas itp. Bardzo przydatne :)
Moim celem było zmniejszyć wymiary, schudnąć nieco i ujędrnić figurę, tak aby zarysować sobie nieco mięśni na pośladkach, ramionach i brzuchu. Każdy trening obejmuje zatem wszystkie partie ciała. Dzisiaj podam Wam rozpiskę treningu A. Pytaliście w komentarzach skąd wiem jak wykonać ćwiczenie. Większość z nich jest na tyle popularna, że bez problemu można instrukcję wykonania znaleźć w necie. Tak też się złożyło, że już dwukrotnie podchodzili do mnie trenerzy pracujący na danej siłowni i pokazywali mi jak wykonać trudniejsze dla mnie ćwiczenia, więc jakoś sobie radzę :)
Trening A:
Rozgrzewka - 10 minut na orbitreku starając się utrzymać tętno 120-130
1. Superset (wcześniej wykonywałam go x 3, obecnie mam zwiększone do x 4). Po wykonaniu 3 ćwiczeń z seta należy zrobić 120s przerwy i rozpocząć go ponownie x 4
a) hip thrust 1 x 12-15 razy - ćwiczenie, które wymaga sporych przygotowań, bo trzeba sobie ogarnąć sztangę i ciężary, założyć je i koniecznine jeszcze gąbeczka na miednicę, żeby nie było siniaków. Zaczynałam od kilku kg, żeby w ogóle ogarnąć technikę, teraz zakładam 30-40 kg + ciężar sztangi ok. 10 kg. Więcej narazie nie daję rady :) Działa na mięśnie pośladków i uda.
b) wyciskanie żołnierskie 1 x 8-10 razy - obecnie robię to 8kg hantlami, ale zaczynałam bodajże od 4kg
c) Deska (plank) - 30s - obecnie robię po 1 min. Działa oczywiście na brzuch
2. Superset - wykonujemy go x 3 po skończeniu 1 seta. Standardowo po każdych 3 ćwiczeniach 120s przerwy i ponownie.
a) kickback z gumą oporową w klęku podpartym - 1 x 12-15 razy na nogę - ponieważ na siłowniach jest wieczny deficyt gum oporowych, zamówiłam sobie własne i noszę je ze sobą. Taki secik 5 gum o różnym poziomie trudności. Samo ćwiczenie działa na pośladki.
b) wiosłowanie hantlami w opadzie tułowia - 1 x 12-15 razy - obecnie stosuję hantle 8 kg, wcześniej było to 5kg albo 6 kg
c) unoszenie nóg do góry leżąc albo w zwisie 1 x 12-15x - ja wolę leżeć niż wisieć :)
3 Superset x 3 (po każdym secie 120s przerwy)
a) wykroki chodzone długie z hantlami 1 x 12-15 na nogę - wymagają sporo miejsca, więc średnio je lubię. Dzisiaj używałam 8kg hantli. Łącznie 30 kroków na zmianę jedna i druga noga
b) unoszenie hantli bokiem w górę stojąc 1 x 8-10 razy - zaczynałam od 3kg, obecnie unoszę 4kg
c) spięcia brzucha leżąc z nogami uniesionymi do góry - 1 x 12-15 razy
Po wykonaniu wszystkich supersetów określoną ilość razy przechodzę do cardio, trwa to 20 min
Aeroby - 5 min - rowerek na tętnie 120-130
Interwały krótkie - 5 min - dalej rowerek, 20 sekund na maksymalnym tętnie, czyli pedałuję ile wlezie, następnie 40 sekund odpoczynku, czyli tak, żeby tętno spadło możliwie jak najbardziej i tak x 5
Aeroby - 10 minut - powrót do pedałowania z tętnem 120-130
I tyle, trening zajmuje mi około 1,5 godziny. Jeśli macie pytania, dawajcie znać w komentarzach. W następnym wpisie opiszę dietę w dzień treningowy.
No i fotka z dzisiaj :) Legginsy carpatree kupiłam sobie jakiś czas temu a ostatnio w Half Price dorwałam stanik sportowy tej samej firmy za połowę ceny, który pasuje do kompletu :)