DOSTAŁAM PRACĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
lalalalalalalalala :) lala :)
po 2,5 roku z dzieckiem w domu ... WRACAM DO GRY!! ;)
JUPI!!!
A wiecie co jest najlepsze :) że muszę garderobę zakupić :) bluzki, spodnie, sukienki BUTY :)
lalalalalalalalala :) lala :)
2 tyg poza domem
Nie, nie to nie wczasy....
Od soboty startujemy z remontem kuchni i łazienki - jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest wyprowadzka z domu. Padło na moich rodziców. To będę ciężkie dwa tygodnie :/ Już ustaliłam, że proszę o udostępnienie części lodówki i będziemy gotować osobno... bo inaczej to byłaby masakra dietowa :/
Jestem na etapie pakowania wszystkich rzeczy, bo w domu będzie totalna masakra... ufff
Czytam co tam u Was i muszę powiedzieć, że jestem z Was dumna, świetnie sobie radzicie :)
zrobiłam sobie dobrze :)
Mając na celu rozbrojenie pokładów zwątpienia i rozgoryczenia, zafundowałam sobie dziś późnym wieczorem:
intensywne ćwiczenia
+
kilka zabiegów z oferty domowego SPA w zaciszu łazienki
naturalnie piękna ;) i pachnąca, obwieszczam, że wskakuję do łóżka. Dobranoc :*
dziś trochę lepiej
Dzięki dziewczyny za wsparcie. Waga chyba też poczuła, że przegina i mamy spadek -0,6 kg. Obiecałam sobie, że przestanę Was zaniedbywać, bo to pomaga na samopoczucie i motywację... Muszę się ogarnąć i do przodu. Ostatnio mam etap zgnuśnienia... pomimo tego, że za oknem wiosna w pełni :/
Ale nic to. Wczoraj zaplanowałam zadania na najbliższy czas i jedziemy dalej :) Pozytywna energia PILNIE potrzebna!
mam doła...
nie mogę się otrząsnąć ostatnio. Jestem przybita:
1. poszukiwaniami pracy - masakra
2. wagą
3. samotnością - czytaj mąż wiecznie na delegacji
4. siedzeniem w domu
kolejność przypadkowa.
Czytam co tam u Was i jakoś się trzymam ale ostatnio mi ciężko. Nie przynudzam już Wam. Dobrej nocy - z nadzieją na pogodniejsze jutro.
jestem na siebie zła
Mam doła na własne życzenie. Jak ja tego nie cierpię - braku dyscypliny, jak już wpadnę w cug to koniec... nawet nie piszę ile pokazała mi dziś moja waga :/
Jest mi źle.
Mam tego dość, mam dość samej siebie.
rekrutacja w korporacji... bez komentarza
mam to doświadczenie za sobą :)
stres na najwyższym poziomie dziś był, poważna firma, poważne stanowisko - przynajmniej tak wynikało z ogłoszenia. Wysokie wymagania: doświadczenie i studia w konkretnym obszarze, płynny język, znajomość branży itd.
Perfekcyjnie przygotowana :) gotowa na wszystko :) stawiam się na polu walki :)
Rozmowa na najwyższym poziomie, pełna weryfikacja kwalifikacji.
I nagle pada pytanie: Czy mam doświadczenie w księgowości? (o co chodzi??!?? w ogłoszeniu ani słowa o tym... no kurna nie mam, bo skąd? przeoczyłam coś czy jak? przecież logistyką i łańcuchem dostaw mam się zajmować - niby...) Lekko zdziwiona oświadczam, że ani chuchu ;) a Pani z całkowitą powagą informuje mnie, że 70% mojej pracy będzie dotyczyło księgowości bo będę musiała aktualizować ceny w systemie i weryfikować terminy płatności (!!!!!) UWAGA i zostałam zapytana :Czy dam sobie z tym radę!!!!!!!!!!!!!!!! (w myślach: czyś Ty kobieto czytała moje CV?? chyba nie, bo mnie obrażasz...)
Po 1. - czy ja już całkiem wypadłam z rynku pracy, czy księgowość znaczy teraz coś innego??
Po 2. - czy oni sobie jaja ze mnie robią? aplikuje w moim przekonaniu bazującym na treści ogłoszenia, że na poważne odpowiedzialne stanowisko... w konkretnym zakresie a na miejscu okazuje się, że mam kopiować dane z tabelki A do tabelki B (AAAAAAAAAAA!!!!) Przecież, ja umrę w tej pracy - u mnie musi się coś dziać, chcę podejmować decyzje, brać za mnie odpowiedzialność, czuć, że pracuje a nie wegetuje! Stres? Problemy do rozwiązania? Halo tu jestem!!! Uwielbiam wyzwania!! A oni chcą mnie posadzić za kompem i kazać aktualizować dane... :( smutno mi, bo wydawało się, że to idealna praca dla mnie.
ale to nie koniec :) w/w firma wymusza podczas składania aplikacji określenie oczekiwanych zarobków i OK jak dla mnie, bo jest to spora oszczędność czasu w przypadku dużych rozbieżności. Określiłam widełki, które mnie interesują. A Pani pyta mnie czy to podlega negocjacji... czytaj, chcą zapłacić mniej, bo firma (i w tym miejscu nastąpił długi wywód) zapewnia mi listę dodatkowych atrakcji jak np. karta Multisport - no super ale ja tym do baku nie zatankuje, ani żłobka nie opłacę.... Dodatki są super ale dla mnie ważniejsza jest przyzwoita pensja.
Wykrzyczeć się musiałam, bo poczułam się dziś oszukana. Amen.
przepis na Wuzetkę poszukiwany!
tylko taką z najwyższej półki :)
Tak, tak nie przecierajcie monitorów :) na ciasto! Mój luby jest fanem WZ, zrobię mu tą przyjemność na święta i upiekę - jeśli tylko znajdę przepis bez zarzutu :)
Jeśli chodzi o odchudzanie: jem sobie wszystko, wczoraj np. były placki ziemniaczne ale z umiarem. Ćwiczenia zaliczone.
Waga -0,3 kg JUPI od razu świat wygląda piękniej :)
porządnego kopa poproszę...
w tylną część ciała oczywiście. Moje ćwiczenia są bardzo w kratkę :/ HELP!
Szukam motywacji! Ja pinkole, brak silnej woli to moja słaba strona.
Słyszę tuptanie, leci brzdąc... "baje bumby" w tłumaczeniu "puść mi mamo bajkę o autach" :/ no to by było na tyle teraz. Trzeba ruszyć dupcię i dać przykład, że nie tylko szklanym ekranikiem się żyje.
ps. kolejny malutki spadek zgłaszam :)
@ pierwszy raz bez obżarstwa
tak, tak sam się zdziwiłam, udało się przetrwać bez pochłaniania wszystkiego jak leci :)
Waga co jakiś czas próbuje mnie zdemotywować pokazując jakieś skoki w górę ale nie zemną takie numery (!) już się nie nabieram na takie przypadki. Powoli idę do celu notując po @ kolejny lekki spadek.
Za sobą ma uroczy weekend spędzony na słownych przepychankach z drugą połówką... ehhh.. no cóż cały czas nie może być idealnie. Pewnie @ się do tego lekko przyczyniła.
Wiosna.. w tym roku mam lekkie skrzwienie i w kąciku ogródka posiałam: słoneczniki, rzodkiewkę, sałatę - w ilościach symbolicznych ale zawsze coś :) no i poziomki które wsadziłam w zeszłym roku przetrwały zimę i wygląda na to, że smyk będzie miał co podjadać z prosto z krzaczka :) RANY i pomyśleć, że kiedyś myślałam: po co moja mama takie rzeczy robi - a teraz co? sama robię to samo ;)