5 dzień i jest w miarę ok!
Jakby było tak dalej jak w przeciągu ostatnich dni, to może się uda:)
Trzeba wrócić.
Niestety jak człowiek ma problemy z jedzeniem to tak się to wszystko kończy.
....
cholera.. bo inaczej nie powiem. zawsze udawało mi się zmotywować samą siebie, a teraz nie mogę. próba nr 5165632656532..... dokładnie 77 dni do ślubu... a ja stoję na tej cholernej 65....
oj...
Po weselu.... zostaje odstający brzuch... trzeba działać...
Wychodzę za mąż :)
Moja waga to 65 kg. nie czuję się jakoś bardzo źle ale nie mogę mieć tyle, bo moje dobre samopoczucie spada. Musze mieć maksymalnie 63 ale najchętniej osiągnęłabym 59.. tyle o ile walczę od dawna. Muszę to mieć do końca lipca... a dlaczego? Bo mam przymiarkę sukni:) Wychodzę za mąż :) muszę spiąć dupkę .. Proszę o wsparcie... :) proszę :)
WRACAM.
Wracam. Nie wiem czy uda mi się regularnie pisywać ale postaram się. Zmieniło się u mnie sporo. Postaram się coś przybliżyć w następnych postach:)
Ale jajo ! :P
dziwna rzecz :) śmieszna rzecz :) odkąd zaczęłam drugą "porcję" mojego odchudzania, to grzebiąc w internecie znalazłam wzór na obliczanie ilości spożywanych kcal. Obliczyłam sobie ile powinnam jeść, żeby schudnąć . w ostatecznej wersji;p machnęłam się czeskim błędem i wyliczyłam sobie, że powinnam zjadać x kcal i kilku miesiącach policzyłam znowu i się okazało,że mam błąd:P na moją korzyść. Zastanawiałam się jak to jest, że jadłam "ponad normę":P a i tak waga leciała:) dlatego dzisiaj z dumą zmieniam na 60 :P i cieszę się, że udało mi się niechcący schudnąć a wcale się nie starałam:) jadłam ciacha, sałatki, piłam wino:) moje marzenie się spełniło:)
:(
Trochę smutku.. Więc muszę się przyznać, że bieganie ustało. W sumie to nie przeze mnie. Ale jak mój TŻ się uczył, to miałam wiele czasu na różnego rodzaju ćwiczenia ale męczyło mnie takie siedzenie i towarzyszenie w nauce. W końcu ile można czytać książek albo siedzieć na internecie. Co roku o tej porze załatwiam sobie dodatkową pracę. Z racji, sytuacji ustawiłam ją sobie wcześniej w tym roku i niestety.... moja codzienna praca 7-15, potem obiad i druga praca od 15.30 do 21 zabiera mi każda wolną chwile. Tak mi smutno... ale szkoda mi odkładać możliwości zarobienia dobrych pieniędzy, bo dodatkową pracę mam sezonowo mniej więcej do początku grudnia.. Tak wiem, można biegać po 21 ale jestem wykończona po całym dniu... W tamtym roku też tak było i nawet o 23 jeździłam na orbi.. ale w tym, kiedy cel się zbliża a zadowolenie z wyglądu coraz większe ... człowiek osiada na laurach.
spróbuję :)
HEJ ! znalazłam przepis na szynkę, kiedyś korzystałam z podobnego.Ciekawe co wyjdzie :)
40dag piersi z kurczaka lub indyka1/2 łyżki soli1/2 łyżki czerwonej słodkiej papryki1/2 łyżki majeranku1/2 łyżki czosnku granulowanego1/2 łyżki przyprawy do mięsa mielonego (tak było w oryginalnym przepisie ;)Mięso obsypać dokładnie przyprawami (ja je najpierw mieszam w miseczce) i szczelnie i ciasno zawinąć w folię spożywczą. Potem całość włożyć jeszcze do rękawa do pieczenia i znów szczelnie go związać. Włożyć do garnka, zalać wodą i gotować na wolnym ogniu przez 30 minut od momentu zawrzenia. Przez dodatkowe 15 min trzymać w tej wodzie już po zgaszeniu ognia. Dopiero potem wyjąć z garnka i z folii. Smacznego! :)
MOżna !
Nie sądziłam,że można zajść tak daleko.. waga 64 kg jak najbardziej mnie satysfakcjonuje, ale... wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia :) jak tylko upragniona piątka pojawi się na przedzie to będzie mistrzowski wyczyn i chyba aż w nagrodę zabiorę swoje ciało na wycieczkę :)