Pamiętnik odchudzania użytkownika:
laauraa

kobieta, 34 lat, Opole

163 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: więcej ćwiczyć! :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 kwietnia 2013 , Komentarze (55)

Witam Was!!

Za oknem piękna pogoda, dobry humor mnie nie opuszcza, mimo tego wpis ten chciałabym poświęcić moim refleksjom, do których skłoniły mnie wczorajsze doświadczenia. 


REALLY!! ... więc ...

Stwierdziłam, że ludzie na diecie dzielą się zazwyczaj na dwie kategorie.

1. Z zaburzeniami odżywiania

Rozpoczynają dietę ---> chudną ---> chcą więcej ---> coraz bardziej się ograniczają ---> chudną ---> wpadają w różne obsesje ---> rozpoczynają się zaburzenia odżywiania



2. Z dietą "od czasu do czasu" 

Rozpoczynają dietę ---> chudną ---> skoro schudli to jedzą ---> tyją ---> zapominają o diecie, żyją normalnie ---> rozpoczynają dietę ---> chudną ---> zapominają o diecie itd. 

W moim otoczeniu znam trzy osoby na diecie typu pierwszego. I dwie osoby typu drugiego. Wiecie jaka jest między nimi różnica??
Gdy zapytasz typ pierwszy czy idzie na lody, kategorycznie odmówi lub przeanalizuje co jadł wcześniej, czy zmieści się w limicie kalorii, czy to jego godzina jedzenia itp.
Natomiast typ drugi, na początku będzie udawał, że się zastanawia bo od kilku dni ma dietę. Później się zgodzi. Po lodach jednak zajdzie do pizzerii bo przecież w końcu się złamał i odchudzać się zacznie znowu jutro... albo za tydzień.



Nie znam nikogo kto się odchudza i jest typem trzecim:

3. Zdroworozsądkowcem

osoba ta potraktuje te lody jako drugie śniadanie/ podwieczorek ---> zje później zdrowy obiad, zdrową kolację, dzień uzna za udany ---> następnego dnia zacznie od zdrowego śniadania i w razie wpadki nie porzuca diety bo wie, że ma to być styl życia




Dużo osób z typu pierwszego w procesie zdrowienia przechodzi w typ trzeci. Szkoda tylko, że muszą przejść taką drogę by zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.

Ludzie z grupy nr dwa natomiast, niepotrzebnie zaprzątają sobię głowę dietami na siłę. Cały ich wysiłek prędzej czy później idzie na marne, niepotrzebnie się tylko męczą.
Mam taką sąsiadkę. Jest wiecznie na diecie. Przychodzi do nas, na stole leży coś pysznego, oczywiście jest częstowana i kategorycznie odmawia. Na dodatek uparcie twierdzi, że nie zje bo jest po obiedzie. Po czym i tak w końcu po to sięga z tekstem:
- no nie mogę się powstrzymać, ale od jutra wracam na dobre tory. 
Wiele razy już schudła, naprawdę! Kiedyś udało jej się zrzucić 10kg! Niestety ZAWSZE ale to ZAWSZE wracała do wagi początkowej. 

Dlaczego ludzie myślą, że dieta to jakaś kara??? 
Gdy rozmawiam ze znajomymi to każdy ma wrażenie, że pomęczy się trochę czasu, schudnie, a później znowu będzie zajadał swoje słodkości i fast foody. 
Nie ma tak łatwo. Dodatkowe kilogramy z powietrza się nie wzięły i w powietrzu się na stałe nie rozmyją. Bez zmian nawyków żywieniowych niczego nie osiągniemy.  

Prawie. 
Dodaję jeszcze kilka zdjęć z mojego menu: 

owsianeczka <3

warzywa na patelnię z kaszą jęczmienną

zupa krem z cukinii z jajkiem (PYCHA!) 


I bez względu na to jakim typem jesteś,
(tu na Vitalii spotkałam się ze wszystkimi trzema)
życzę Wam i sobie samych sukcesów,
w najtrudniejszej walce bo z samym sobą i swoimy słabościami

17 kwietnia 2013 , Komentarze (47)

Witajcie!!! 

Wiecie co?!?!
Jestem mega szczęśliwa!!! a moje zadowolenie rośnie wprost proporcjonalnie do pogody za oknem!!! Chce mi się śpiewać, tańczyć, krzyczeć, skakać!! 

Pozwólcie, że uściskam Was z tej radości!



Mocno, mocno, mocnooooooooooo!! 

Jestem osobą, która zamiast rzeczy materialnych woli kolekcjonować wspomnienia. 
I już w ten weekend majowy będę mogła odhaczyć kolejne miejsce na mojej liście "musisz tam być!" :)

Chciałabym przesłać Wam chociaż trochę tej energii, która jest we mnie :D
Czuję, że przebiegłabym maraton!! To co?? BIEGNIEMY?? 



Pędźmy przed siebie po piękną sylwetkę tego lata!!! 

Jesteście ze mną?? 

Ćwiczę: 
- 10minutówki z Mel B głównie na nogi i brzuch
- kręcę hula hop co najmniej pół godziny dziennie
- dzisiaj zrobiłam 13dzień wyzwania przysiadowego, czyli 80 jest już za mną

Jem: 
- zdrowo, w rozsądnych ilościach, wtedy gdy poczuję głód

I ja się obrażę jeśli będziecie się głodzić!!!
Nie tędy droga. 

Co jemy? 

na pewno śniadania



zdrowe obiady
(tak, tak, jestem maniaczką oliwek!!!)



zdrowe kolacje


I CIASTO!!! 
(chociaż na diecie należy zachować szczególną ostrożność bowiem czasami mogą wystąpić efekty uboczne) 


Czego nie jemy?? 
- wody, herbaty, kawy, soków - tak wiele osób myli je z posiłkami!! 

Wszystko inne dozwolone w odpowiedniej ilości i częstotliwości w zależności od produktu. Chociaż ja osobiście od dwóch lat nie ruszyłam i nie chcę ruszać: 
a) chipsów
b) jedzenia z przydrożnych, przydworcowych budek (zapiekanki, hamburgery, hot dogi itp...) 



A tymczasem za 13 dni....


<3!

14 kwietnia 2013 , Komentarze (70)

WITAJCIE!  

Idę spać o 22:00, budzę się o 6:00 rano 
  Idę spać o 2:00 w nocy, budzę się o 6:00 rano
 

Przewracam się z boku na bok, na siłę próbuję zasnąć, ale to na nic.
Mam poranną bezsenność.
Włączam tv.
Program pierwszy, drugi, trzeci, czwarty. I mam wybór.
Mogę kupić garnki, mop obrotowy, maszynę do pieczenia chleba, a nawet bieliznę modelującą sylwetkę!! I nie uwierzycie bo wszystko w super promocyjnej cenie!
Ja to mam szczęście, opłaca się nie spać o 6:00.
Wyłączam tv.
Odpalam laptopa i pochmurny poranek inspiruje mnie do mojego kolejnego notowania. 

Tym razem TOP 10 najgorszych i najbardziej absurdalnych diet świata!! 

 Domyślam się, że wiele z nas było na którejś z tych diet. Domyślam się też, że niewielka ilość osób, którąkolwiek z tych diet ukończyła, widziała efekty i utrzymała te efekty.
Ja przestrzegam: Nie róbcie tego w domu!!



Zaczynamy oczywiście od miejsca dziesiątego.

10. Dieta Dukana
Wiem, że jest wielu zwolenników, efekty podobno zniewalające. Ale czemu w pierwszej fazie mam rezygnować z warzyw i owoców?? Dlaczego mam jeść samo białko?? Na śniadanie, obiad, kolację- białko. Przekąski? - białko. Po tygodniu nie miałabym na nic siły, a na nabiał i mięso patrzeć bym nie mogła. A skąd mam brać witaminy? Skąd czerpać energię?? Na dodatek łatwo o zaparcia i  przeciążone nerki. Ja podziękuję. 

9. Dieta słoiczkowa
Posiłki zastępujemy daniami ze słoiczka przygotowanymi dla dzieci. Ale uwagaaa... raz dziennie możemy nawet zjeść danie dla dorosłych! Mniam, mniam, aż zgłodniałam na myśl o tych papkach. 

8. Dieta ciasteczkowa
Wszyscy marzymy by jeść ciastka i chudnąć! Ta dieta spełni nasze marzenia!! Jemy 6 ciastek dziennie plus jeden normalny posiłek. Szaleństwo. 

7. Dieta Kopenhaska
Chcesz szybkich efektów? Na tej diecie zbędne kilogramy stracimy w 13dni!!! Polecam miłośnikom kawy, bo przeważnie jemy ją na śniadanie. Odradzam natomiast miłośnikom gum do żucia, gdyż są one całkowicie zakazane! Ja pasuję i z gum nie rezygnuję :) 

6. Dieta Kapuściana
Gotujemy sobię zupę i jemy ją przez cały okres diety. Ktoś chętny jeść kapustę na śniadanie, obiad i kolację?? Nie. W tej diecie wystarczy jeden głąb... kapusty, ja za drugiego nie robię. 

5. Dieta grejpfrutowa
Do każdego posiłku grejpfruit. Możemy nawet zjeść trochę chleba razowego, kurczaka czy sałaty. Nie zapominajmy jednak o grejpfrucie!  

4. Dieta jabłkowa
Kolejna dieta dla miłośników owoców.Jak sama nazwa wskazuje polega na jedzeniu tylko tego owocu pod różną postacią. Jabłka lubię, ale bez przesady.

3. Dieta sokowa
Nie jemy, pijemy. Efekt murowany. Ktoś się podejmie? Wątpię. 

2. Zastrzyki z moczu ciężarnych kobiet
Podobno hamują apetyt. Hmmm... to pozostawię bez komentarza

1. Dieta tasiemcowa
Dla odważnych, zdesperowanych i... głupich! Wiem jedno... na pewno nie dla mnie. 


Na zakończenie dwa posiłki z MOJEJ diety: 


Jest w niej wszystko. Owoce, warzywa, mięso, ryby, nabiał, węglowodany złożone, czasami nawet słodycze. 
Nie męczę się, nie wyglądam jak zombie, mam siłę ćwiczyć, myśleć i żyć!


Życzę Wam rozwagi w wybieraniu diety dla siebie!

I korzystając z opcji filmików z YT, polecam ten skecz :)






11 kwietnia 2013 , Komentarze (72)

WITAJCIE! 


Od trzech dni, punktualnie 7:20 mam takie pobudki. To jakiś koszmar!! Mam wrażenie, że zaraz przewiercą mi się przez ścianę! Głowa mi pęka i cieszę się, że wychodzę dzisiaj na uczelnię, odpocznę od tego hałasu.
To jest właśnie minus mieszkania w bloku, sąsiedzi mają remont, cierpią wszyscy.

Kolejna sprawa. Moi rodzice zwariowali. Przygarnęli kotopsa. A jak chciałam królika to się zgodzić nie chcieli!!! Pfff.
Tym sposobem od wczoraj mam nowego lokatora. 

Uwierzycie, że robi do kuwety?? No. Bywa i tak.
I tak pozostaję wierna mojemu psu, który jest ze mną od 10 lat. Co z tego, że jest już stary, brzydki i siwiejący. I tak jest najukochańszym psem na świecie! <3
I wyje rano do wiertarki. I love it!
 

Dooobra, koniec, bo się rozpisuję na jakieś tam mniej czy bardziej ważne tematy. A tu o diecie powinno być. Chociaż nie samą dietą przecież człowiek żyje,  więc będziecie musieli mi wybaczyć drobne odstępstwa od tego tematu.

Ale wracając do rzeczy: 
 - Ćwiczę intensywnie z Mel B. 
 - Rozpoczęłam wyzwanie przysiadowe
(i miałam zakwasy po drugim dniu) 
 - oraz kręcę hula hop

Chcę talię!! I może nawet widzę jakieś minimalne efekty. No nic, zobaczymy z czasem. 
Chcę jeszcze zacząć jakieś ćwiczenia na mięśnie brzucha, dodatkowo do tej 10minutówki z Mel. Tylko nie A6W. Nienawidzę tych ćwiczeń. Może coś polecacie? 

I zamieniamy: nie mogę, nie chce mi się, nie dam rady na ZROBIĘ WSZYSTKO!! 


JA JUŻ SIĘ PRZESTAWIŁAM 
A jak ja dałam radę, największy leń na świecie, to i każdy może!

8 kwietnia 2013 , Komentarze (41)


Dni uciekają mi w strasznym tempie. Tak dużo czasu na głupoty, tak mało na obowiązki. 
Pora zmienić ten stan rzeczy. 

Dietowo średnio. Bo jak utrzymać dietę gdy umawiasz się ze znajomymi na piwo, a później odwiedzasz ich w domu i serwują ci sytą kolację??
Jest parę możliwości: 
a) zdrapuję panierkę z kotleta na oczach wszystkich
b) wyjmuję chusteczkę i odsączam go z tłuszczu
c) mówię, że nie jem "takich rzeczy" i z wołającym o jedzenie żołądkiem przyglądam się jak robią to inni.

NIE NIE NIE Zjadłam tego kotleta i wypiłam 2 piwa. Popełniłam dwa dietowe przestępstwa! 

Bo jak tu trzymać dietę gdy umawiasz się ze znajomymi...?
Powinnam teraz napisać, że jestem głupia, beznadziejna, słaba, szybko się poddaje, jem śmieci, będę śmieciem, nie wybaczę sobie tego, umrę przez kotleta!! 
NIE NIE NIE
Ja napiszę, że: jestem wspaniała, wesoła, śmieszna, oryginalna, miła, otwarta, kreatywna...!

No i zjadłam tego kotleta, jest w moim żołądku, strawi się i zniknie. Coś się we mnie przez to zmienia?? Już nie jestem wesoła, śmieszna, kreatywna?? 

Dlaczego tak wiele z nas karze siebie za zjedzenie czegoś??? 

I jest nowy dzień. Początek tygodnia. Wstaję rano i jem moje ulubione śniadanie. Wracam do swojej zdrowej diety. Nawet jakbym wczoraj zjadła kilogram tych kotletów, niczego by to we mnie nie zmieniło. Nabawiłabym się może tylko niestrawności. A z nowym dniem kontynuowała moją dietę. Waga nawet by tego nie odczuła. 

Nie karzcie się za chwilę słabości! Dieta ma być stylem życia. Nie ukniemy sytuacji, w których będziemy musieli zjeść coś niezdrowego! A jedzenie 100% zdrowo też do końca nie jest takie zdrowe. Szczególnie dla naszej psychiki. 

A co robię gdy w domu na obiad zrobią panierowane, smażone kotlety, za którymi wcale nie przepadam, ale od czasu do czasu zjem gdy nie mam innej możliwości? 


Smażę sobie w zastępstwie 2 jajka :) 

A co robię gdy w domu na obiad zrobią smażone na oleju z białej mąki naleśniki?? 



JEM ZE SMAKIEM!! <3

I idę ćwiczyć.

6 kwietnia 2013 , Komentarze (102)

Witajcie Kochani! 

Tak! W końcu mamy weekend! 
I słońce się u mnie pojawiło! A ja mam tak dobry humor, że mogłabym nawet odśnieżać chodniki w czynie społecznym z uśmiechem na ustach. 


Ok. Przejdźmy do rzeczy. Skoro weekend to więcej pokus i więcej wymówek do tego by najeść się słodyczy. Jak sobie odmówić...? Ja stosuję pewną sztuczkę i po prostu oszukuję swój mózg :) Kubki smakowe dostają co chcą, kalorii nie dużo, a umysł przestaje krzyczeć: SŁODKIEGO!

Serdecznie zapraszam więc na moje najnowsze notowanie TOP10 oszukiwaczy smaku!! 

Zacznijmy od miejsca ostatniego!

10.  Gumy do żucia

Tak, tak, tutaj pojawiły się właśnie one! Któż z nas nie słyszał przecież by w chwili słabości sięgnąć po gumę. Ale czy naprawdę działają? Może na niektórych, gdyż ja słyszałam o dwóch typach ludzi, tych u których zabijają one głód i tych u których ten głód wzmagają! A Ty którym jesteś typem?? Przekonaj się sam!

9. Hallsy


Kolejna pozycja to moje ukochane cukierki. Zahamują słodyczowy głód? Może na chwilę.

8. Herbaty

Tu już jest lepiej, herbata czasami skutecznie odpędza nasze myśli od jedzenia.
Ja cały czas je testuję i szukam takiej, która zachwyci mnie smakiem i dodany do niej aromat będzie mocno wyczuwalny. Ostatnio zawiodłam się na tej karmelowej. 

7. Kisiel

Kolejne miejsce i tym razem coś, co możemy ZJEŚĆ, a nie tylko wypić czy w buzi potrzymać :D
Ja nie dodaję cukru i "słodzę" go owocami. 

6. Oszukana czekolada

Trochę kawy, trochę ciemnego kakao zalewam wodą i dodaję mleka. Pycha! 
Smakuje jak czekolada a czekoladą nie jest! 

5. Inka karmelowa


Na tym zaszczytnym miejscu znalazła się moja ulubiona zbożówka. I tylko 14kcal + mleko!

4. Owoce



Słodkie jabłka, kiwi, pomarańcze, mandarynki, truskawki czy nawet krytykowane często winogrona i banany! Jedzmy sobie! Same witaminy! 


A przed nami moja czołówka, trzy ostatnie miejsca!! 

Przed tym jednak zapraszam na krótką przerwę reklamową.

http://www.youtube.com/watch?v=iQ08qTdBFp0




Ok, ok! I już szybko wracamy by kontynować nasze odliczanie!! 
Zaczniemy oczywiście od miejsca trzeciego


3. Koktajle



Możesz zrobić sam w domu! Na mleku, maślance, kefirze czy jogurcie naturalnym. 
Ja je uwielbiam, szczególnie w upalne dni! 

2. Deser jogurtowy



Na kolejnym miejscu coś co jem bardzo często gdy chce mi się słodkiego! Doskonale zastępuje mi czekoladę i naprawdę zabija głód na słodycze. 
jogurt + musli + suszone owoce + orzechy, pestki dyni, migdały, wiórki kokosowe itd..
może kalorii niemało, ale za to nie są one puste! 

Iiiiiiiiiiiiiiiiii, miejsce pierwsze w moim notowaniu zajmują: 

1. Sorbety


Dziękuję za uwagę!!

:))

4 kwietnia 2013 , Komentarze (58)

Witajcie!

Wytrwałam! Ciasta wczoraj przeze mnie nie ruszone! Budzę się rano, myślę- zjem! Idę wygłodniała do kuchni w celu popełnienia kolejnego dietetycznego grzechu:
- mamooo, jest jeszcze to wczorajsze ciasto??
- nie ma, tata zjadł!

 

O jaka szkodaaaaaaaaa! W zamian jestem zmuszona do jakiegoś tam zdrowego jedzenia. A, że pogoda za oknem nieciekawa, wszędzie biało, to zaglądam do lodówki i robię sobie zimowe kanapki! 

Zwykły chleb z serem białym. Gryzę i przez chwilę wyżywam się na tym śniegu, który pada za oknem, gdyż mój serek łudząco przypomina mi to białe cholerstwo, które nie chce nas opuścić w tym roku.
Siedząc tak przy tym śniadaniu, przerzucając kanały w tv, trafiłam na wypowiedź jakiegoś dietetyka i przypomniało mi się pewne zdarzenie :) 

Wspominałam kiedyś, że chciałam zrobić kurs dietetyki? Chyba nie. A to historia warta uwagi.

Gdy schudłam 20kg nagle zaczęłam się interesować wszystkim, co dotyczy żywienia. Czytałam książki, przeglądałam artykuły w internecie, w końcu zamarzyłam sobie papier dietetyka. Od marzeń do realizacji prosta droga. Znalazłam dwuletnią szkołę i zapisałam się na kurs. 

Zjazd pierwszy. Dietetyczka z nadwagą i to niemałą (ważyła ok. 100kg jak nic). Dobra, bywa przecież. Szewc bez butów chodzi, nie oceniajmy po wyglądzie. Pierwsze zajęcia przebiegły w miłej atmosferze pod tytułem ?powiedz coś o sobie i dlaczego wybrałaś ten kierunek"  No i się zaczęło.
- cześć, jestem Ania, nie jem chleba od kilku lat
- cześć, jestem Kasia, schudłam 10kg, jem jeden posiłek dziennie
- cześć, jestem Monika, myślę, że mam ortoreksję (tak, tak, ten kurs ci pomoże? myślę sobie w duchu)
- cześć, jestem Ola, chorowałam na bulimię (a tobie jeszcze bardziej? )

Siedzę i tak myślę, omójboże sekta. Tak naprawdę mała ilość osób była tam bez dietowych przeżyć i obsesji na punkcie jedzenia. 

Później było tylko lepiej. ?Dietetyczka? wychwalająca dietę 1000kcal. Zachęcająca do jedzenia wafli ryżowych i pieczywa chrupkiego, do zamiany zwykłych jogurtów i mleka na light oraz otwarcie przyznająca się do tego, że przed zajęciami zjadła całą czekoladę, nie ma w ogóle silnej woli i nie życzy nam tego.
Przez resztę zajęć wyglądałam dokładnie tak? 

Stwierdziłam, że wiem więcej bez tego kursu. Co więcej to Wy macie większą wiedzę niż te panie na tym kursie!! Nikt mnie tam już nie zobaczył. Tak rozmyło się moje marzenie o byciu dietetykiem, wraz z 60zł, które wpłaciłam za pierwszy miesiąc. Eh. 

Na pocieszenie po tym wspomnieniu moja wczorajsza kolacja: 

Kocham naleśniki <3
(tak, tak, ciasta próbuje nie jeść, a takie bomby kaloryczne pochłania )


I jeśli traficie kiedyś do dietetyka to życzę Wam takiego z prawdziwego zdarzenia.
Bo jak w każdym zawodzie zdarzają się lepsi i gorsi
i chyba nie trzeba ślepo wszystkim wierzyć.

3 kwietnia 2013 , Komentarze (51)


Kochane dziękuję Wam bardzo za taki odzew dotyczący sukienek!!! 
Czy mówił Wam ktoś już kiedyś, że jesteście wspaniałe?? 
Tak? Nie? 
Nieważne! Ja to zrobię: JESTEŚCIE!! 

Co do sukienki  zakładam nr2 z paskiem z nr1 :) 

Co do diety jest dobrze! Chociaż ciast zamiast ubywać to przybywa!! Ratujcie. Właśnie przyszli znajomi rodziców i donieśli kolejne serniczki i babeczki. 
Sklepowym słodyczom zawsze potrafię powiedzieć NIE. Problem pojawia się gdy widzę domowe ciasta. Uwielbiam! 
Ale wiecie co? W takich chwilach patrzę na stare zdjęcia i zastanawiam się czy warto. Dzisiaj nic nie tknę, zadowalam się obiadem: 



i jak coś zostanie to zjem jutro na śniadanie. 


Ściskam Was mocno!!




2 kwietnia 2013 , Komentarze (128)


Od jutra zero ciast, ciasteczek i gazowanych napoi! 
Święta mi nie straszne. Trzymałam się dzielnie. Poległam dzisiaj wyjadając resztki z lodówki. Hahaha, śmieję się sama z siebie. Żałosne. Dobrze, że chociaż poćwiczyłam aż całą godzinę! 

Na te ciasta się dzisiaj skusiłam:




I takie kawałki zostały jeszcze w lodówce. O nienienienienienienienienienie, a tak wołają. 

W maju jadę na wesele. W szafie mam dwie sukienki. Doradzicie? 

1.                                                                 2.
  

Która? A może żadna? W tamtym roku miałam tą pierwszą. Chyba nic nie szkodzi bym założyła ją po raz drugi... jadę z chłopakiem do jego rodziny. Wtedy byliśmy u mojej. Nowej nie chcę kupować bo bez sensu... później leży w szafie a okazji do założenia prawie żadnych. 


Miłej nocki i buziak ode mnie na dobranoc!:D


1 kwietnia 2013 , Komentarze (32)

Witajcie w tym drugim dniu wspaniałych świąt! :)

Mam nadzieję, że chociaż Wam mijają one w miłej atmosferze. 
Moje skończyły się szybciej niż się zaczęły. Rodzinna kłótnia zepsuła wszystko. Już rano wstałam z jakimś dziwnym nastrojem, wszystko mnie denerwowało i totalnie nic mi się nie chciało. Chwila przy stole, pretensje rodziców, mój zły humor i wyszło jak wyszło. 
Matka nie odzywa się do ojca, ojciec nie odzywa się do mnie, ja mam straszne wyrzuty sumienia. I z chęcią się zamienię na te Wasze, jedzeniowe ;) Bo jeden, jedyny plus sytuacji: zjadłam bardzo mało. 

I tak Was czytałam, pisałyście o tych ciastach, tych wszystkich pokusach, o tym że czujecie się strasznie bo zjadłyście za dużo... trudno, stało się, wrócicie do diety! Cieszcie się z chwil spędzonych z rodziną bez niepotrzebnych kłótni i sprzeczek! To jest najważniejsze.

Ok. Już nie przynudzam, nie dołuję, nie użalam się. To nie w moim stylu. Optymistka ze mnie straszna.

 

Otóż to! W każdej sytuacji trzeba znaleźć jakieś plusy! ;)


 Na koniec polecam Wam książkę, która niesamowicie mnie wciągnęła. 


Dla miłośników kryminałów pozycja obowiązkowa! :) 

I wykorzystajcie jak najlepiej ten ostatni świąteczny dzień!

W KOŃCU: 


CZAS NA: 


chociaż nie namawiam do złego!! :D


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.