Zaczynamy podróż do perfekcyjnej JA
No dobrze, dobrze, nie jestem jakimś potworem, ale ja już tak źle się ze sobą czuje, że w końcu przyszedł moment prawdy - biorę się za siebie. Ok takie momenty przychodzą raz na jakiś czas, najczęściej kończą się wykupieniem karnetu do siłowni i wzmożonej zitkowej aktywności w czasie max 2 tyg, czy samemu podjęciu decyzji o regularnym bieganiu wokół osiedla, kończąc na jednym może ostatecznie dwóch wyjściach i gigantycznych zakwasach. Tak tak, Zitka posiada juz trzy brzuchy, a jeden ten najmniej ulubiony wystaje i chce pokazywać się ludziom. Tak nie może być. Od kilku miesięcy duża Ja zakrywa te większe elementy mojego ciała, długimi swetrami, szerokimi bluzkami, i jejku jejku ile można, wiosna idzie, ciało trza pokazywać!! Dlatego sadełku mówimy stanowcze nie! Od tygodnia ćwiczę, sama nie potrafię więc gapię się na perfekcyjne ciało Cindy Crawford i razem z nią wykonuję wymachy, brzuchy i wszelkie inne niezbędne do pocenia się trzęsawki. Kiedyś bawiłam się w INSANITY, ale strasznie bolały mnie łydki ja nie chce mieć pudzianowych łydek, cos bardziej kobiecego by sie przydało, dlatego Cindy jest dla mnie idealna - pewnie do czasu jak sie nie znudzi - a dość często polecana na forach. Od paru tyg. obserwuje wpisy na vitalii, myśle, że takie opisywanie samej siebie może być motywujące, najgorszych grzeszki zostaną mi wytknięte i obiecuje sobie karę, ( bo nie myśleć tu proszę, że podejmuje decyzje o niejedzeniu tego co uwielbiam, zitka grzecznie ogranicza ilość zżeranych kalorii). Niewielki mój wzrost pozwala na idealne poczucie się w swoim ciele przy 54 kg - o ile pamietam z tych wspaniałych czasów - obecnie jest wiecej duuużo wiecej i czuje się fatalnie. Ok Cindy czeka, ja nie mogę zawieść więc lecę i ćwiczę. Może pojawie się wieczorem?!