dziś pierwszy dzień - nie wiem czy najtrudniejszy, ale parę razy musiałam sobie po cichu powtarzać co chcę osiągnąć i dlaczego to robię - szczególnie podczas zakupów i wtedy, gdy żarłocznie patrzyły na mnie wafelki z ławy w pokoju...
rano - burczało w brzuchu, ale ok
obiad - hmm było mi jakby trochę mało i też byłam głodna, ale położyłam się na kanapie na drzemkę i obudziłam się... NAJEDZONA
teraz po jedzeniu kanapek (2 małe kromeczki) jest ok - a czeka mnie jeszcze mini kolacja...
tak ogromnie chciałabym wytrzymać w tej diecie i zmienić coś w swoim życiu - jeżeli chodzi o samopoczucie, wygląd i ubrania - najtrudniej jest się ubierać. Jestem tylko na granicy nadwagi a i tak mi to doskwiera - nie wyobrażam sobie jak ktoś jest jeszcze większy...
hmmm a teraz to co mnie "wkurza" ja rozumiem, że każdy chce ładnie wyglądać, ale widziałam też pamiętniki dziewczyn, które są szczupłe a chcą być chude - pachnie mi tu anoreksją... co o tym myślicie?