Powrót
Wracam na stronę, bo jestem pewna, że to mnie zmobilizuje we wszystkim i z dietą i z ćwiczeniami. Moja niekonsekwencja doprowadza mnie do szału, raz dieta proteinowa, raz warzywna, a wszystko tylko po kilka dni, więc nic dziwnego, że nie ma efektu, a wręcz przeciwnie waga rośnie w zastraszającym tempie. w tamtym roku było już 77 kilo w tym jest 80 z góra. Ostatnio robiłam badania okresowe w pracy i co wyszło, że w ciągu 2 lat przytyłam 20 kg. Zgroza, mój mąż ma rację, to wszystko przez te diety, ale jak tu racjonalnie podejść do tego nie mam pojęcia. Wiem, że powinnam się więcej ruszać, bo nadwaga powoduje kłoopoty z kręgosłupem, zacznę może od jogi, ale od jutra, bo teraz mam jeszcze zastałe mięśnie po przebytej przedwczoraj rwie kulszowej. To straszne, że doprowadziłam się do takiego stanu. Z młodej energicznej i szczupłej babeczki zamieniłam się w utytą kobiecinę , ubierająca się w jakieś worki, z pretensjami do całego świata ,że inni jedzą i nic im nie jest a tu człowiek zje mało i tyje na potęgę. A może wcale to mało to nie jest mało. Może czas przestać czytać te głupie poradniki i książki typu" Nadwaga jest sprawą rodziny"itp. i po prostu wziąć się za siebie od stóp do głów.Jutro zrobię pierwszy pomiar od X czasu i do roboty, bo szafa w pęka w rozmiarze 38 a ja jak w piosence " ja nie mam co na siebie włożyć...' Może ktoś poleci mi jakąś racjonalną dietę ?. Pozdrawiam.
Nowe postanowienie
zaczynam nową dietę , zrównoważoną czyli wszystko,ale w mniejszych ilościach co na pewno się uda, zero specjalnych zakupów, specjalnych wymyślnych dań, bijących moja już i tak uszczuploną mocno kieszeń .Zaopatrzyłam się w pokrzywę usuwającą nadmiar wody, w rumianek poprawiający trawienie oraz zrobiłam sobie płyn powodujący likwidację wzdęć i mam zamiar dalej ćwiczyć, ćwiczyłam przez dwa tygodnie co drugi dzień i widać efekty, może nie w samej wadze , która jakby trochę zwiększyła się, ale wizualnie jest mnie mniej i chyba o to chodzi. ||Dziś jadę nad morze pochodzić , powdychać jodu trochę, wezmę kijki to i trochę spalę kalorii, szkoda , że w tym programie nie ma licznika kalorii, to na pewno ułatwiłoby nam wszystkich odchudzanie.
W koncu urlop
Pełna optymizmu zaczynam swój urlop, co prawda nigdzie nie wyjeżdżam , ale i tam zregeneruję siły najpierw w doprowadzeniu domu do porządku a potem w swoim ogrodzie, a może i waga pójdzie w dół przy okazji, zwłaszcza ,że mam trochę roboty fizycznej. Będę pieścić swój umysł medytacjami i nie ma bata schudnę. A co u was moje drogie, wiem, że ostatnio nawaliłam, ale przed czerwiec i do połowy lipca moja praca to harówka a nie praca. Muszę robić sprawozdania statystyczne, których nienawidzę, ale co zrobić. W planach mam jedzenie samych warzyw , picie soków warzywnych i wody mineralnej, a co wyjdzie to zobaczymy. Czy ktoś słyszał o diecie Montignaca , a może jeszcze ja stosuje z dobrym rezultatem? Chętnie porozmawiałabym o tej diecie z osobą , która ja stosuje Pozdrawiam wszystkich.K.
Jest o drobinę lepiej.
Wchodzę na wagę i mam 76.5 , a wczoraj było uzo więcej, nic z tego nie rozumiem. Byłam zła na swoja wagę i wtrząchnęłam 2 naleśniki wieczorem i dwa w nocy , głupota wiem , że nawaliłam, ale co mi tam. Zauważyłam , że zawsze po wizycie mojej teściowej dopada mnie wilczy apetyt. Kobieta doprowadza mnie do szału, jest niereformowalna ,zadufana w sobie i ..., szkoda gadać. Oczywiście te naleśniki to ona przywiozła , bo cyt. " dlaczego masz być chudsza ode mnie." Obiecałam sobie,że ich nie ruszę a i tak zeżarłam 4, pomimo tego i tak kilo ubyło, wiem nie wiem na prawde o co chodzi, jak sie głodzę to przybywa kilogram , jak jem ( a naleśniki mojej teściowej nie należą do chudych , jeden ma jakieś 600 kalorii) to chudnę, może powinnam przejść na dietę naleśnikową?.
co za cholera ?!?!
Upał, gorąc a mnie się chce jeść jak cholera, sama woda warzywa i owoce nie wystarczą , muszę wtrząchnąć coś konkretnego bo aż mi się ręce trzęsą. co jest może ktoś wie. Efekt 77,5 .Niech szlag trafi wszystkie moje wcześniejsze wysiłki.
"
Nie pisze bo nie mam czasu, ale jeszcze 2 tygodnie i będę go miała w bród. Teraz walczę z nadprogramową wodą, która mnie dobija. Może zna ktoś jakiś sposób na pozbycie się nadmiaru. Znów wskoczyło mi 76,7 cholery można dostać ,.Pozdrawiam gorąco.
;)))
Uch już ważę 75,9 oby tak dalej, pozdrawiam wszystkich.
w grupie raźniej
A więc nie jestem w tej " niemocy" osamotniona , Jutro mam wolne ,poczekam aż rodzina zniknie i wtedy do dzieła - poćwiczę i wiem, że nic mi się nie stanie.
cios poniżej pasa
Kilo więcej cholera , obżarstwa nie było, a kilo na plus. Trza się więcej wziąć do roboty i już nie tylko trzymać się przepisów, ale wziąć się do roboty i do znienawidzonych ćwiczeń. Tylko ze mnie to taki kaliczniak jak mawia mój ślubny, ostatnio ćwicząc z hantlami mało sobie głowy nimi nie rozwaliłam, wcześniej jak biegałam to pies mnie pogryzł, jak ćwiczyłam brzuszki to rwa kulszowa mnie dopadła, jak tańczyłam to kostkę skręciłam. itp, nie sposób tego wszystkiego zliczyć. Nic to trzeba się zaopatrzyć w apteczkę i do boju. Trzymajcie za mnie kciuki. Może przeżyję. Pozdrowienia dla wszystkich .Pa
ciągle w dół
Dzisiaj ważenie, 76,7 kg, moja dieta jest cudowna, szkoda tylko, ze portfel od niej tez chudnie.
Ale co tam ,żyje się raz. W końcu pieniadze szczęścia nie dają, a dobre samopoczucie w zupełności tak. Jak tak jeszcze sobie pomantruję i poafirmuję, to od tego też schudnę jakieś 0,250 gram, do tego dołączę wizualizacje i kolejne 0,125 gr. w dół. Ach żebym jeszcze mogła zmobilizować się do ćwiczeń, dzisiaj to uczynię, jest tak ładna pogoda, że żyć się chce, więcej jest siły, zapału i ochoty do wszystkiego. Pozdrawiam wszystkich b, gorąco.