Znikam
ale nie w oczach a na 25 dni, jadę do sanatorium , nie biore laptopa bo za ciężki, chyba ,że tam uda mi się skorzystać z kompa. Waga jakby trochę w górę dziś 84,7 . Moj plan to: poproszę doktora o niskokaloryczną dietę , w razie uporczywego głodu kefir 0%. Plany planami, a rzeczywistość sobie, wiec trzymajcie za mnie kciuki.
same zmiany
Nastały u mnie same zmiany, już 18.08,.2012r. mam być w sanatorium w Aleksandrowie Kujawskim, ZUS bardzo szybko mnie skierował , z czego bardzo sie cieszę, chciałabym już wrócić do pracy. Dostałam od męża w prezencie kotka rosyjskiego , jest śliczny i bardzo absorbujący. Jest to mój pierwszy kot,dlatego sporo czasu poświęcam na obserwacji kotki i przeglądaniu forów dot. kotów. Z natury raczej myślałam, że jestem psiarą ( miałam haskie, owczarki, foksteriery- obecnie owczarka, a tu proszę wpadł kotek. Kotek ktory nie chce pić ani mleka dla kotków ani wody, nic nie mogę znaleźć czy to właściwe czy nie, więc kończę i idę na kocie forum. Syn się śmieje , że mamy istny łańcuch pokarmowy bowiem mamy jeszcze szczura, wcześnieej mieliśmy papużkę Nimfę i żółwia Gustawa, nie wypominając o akwarium. Świat bez zwierząt byłby nudny. Teraz już na prawdę kończę, bo kotek się obudził.
Dzień sądny
Dnia sądnego dzisiaj nie będzie, dostałam miesiączkę, co oznacza większą wagę o jakieś od 1 do 1.50 kg więcej. nie mam zamiaru się dołować. Pomiar za tydzień będzie mniej frustrujący.
walczę wciąż walczę
ze swoim tłuszczykiem, ze słabościami, walczę by sama siebie nie rozczarować, walczę z moim leniwym synem , który od dwóch godzin wstaje by pomoc mi w zakupach, sama mogę dźwigać tylko 0,50 kg, więc nie wiele mogę kupić w sumie tylko jakąś wędlinę, chleb za ciężki, o mleku nie ma co mówić, szału idzie dostać. A ten wstaje już tyle czasu, zaraz ryknę zrobie dym i może wtedy coś zdziałam, tylko po co aż tyle zabiegów, psujących rodzinną atmosferę. NO i kortyzol w górę, razem z wagą.....;(
Nie jest źle
Nie jest aż tak żle jak myślałam. Waga wskazała 84,30 .Warto było się pomęczyć. Najważniejsze to chyba zachować jakiś umiar i równowagę, a z tym bywa rożnie Przede mną ciężkie 5 tygodni, mój ślubny idzie od jutra idzie na urlop, a to oznacza tony jedzenia , bieżące kontrolowanie co jem ( w/g niego za mało), wspólne ogromne śniadania przy suto zastawionym stole, obiadki z dwóch dań, wysokokaloryczne desery ( obowiązkowo kawa late z kawałkiem ciasta) no i wieczorne biesiady do północy. On to wszystko wybiega, wyjeździ rowerem a ja, jak mam spalić kalorie, praktycznie leżąc w łóżku. Dam radę . Jak nie będzie bolało to sobie więcej pochodzę. Kaloryczność tego co ja będę gotować znacznie obniżę. Czy ktoś stosował Lineę Detox i podziałała? pozdrawiam. Aha zupa o smaku kurczaka z Diety Light okropna.
Jaki tytuł? sama nie wiem
Wczoraj na imieninach u mojej mamy trochę pojadłam. Niestety, ale mimo tego dzisiaj waga wskazała wagę wyjściową sprzed piątkowego szaleństwa z piciem wina. Jutro pomiary więc dzisiaj skromnie. Ale wczoraj UWAGA!!! sukces odmówiłam lodów, sama jestem z tego faktu dumna. Dziś spokojnie z jedzeniem jadę na jakichś starawych zupkach odchudzających, na których spożycie zostało zaledwie dwa dni. I bardzo dobrze nic się nie zmarnuje. Poza tym nawet lepiej, ponieważ dzisiejsza aura nastrojowa nie jest zbyt dla mnie korzystna. Otóż PZU stwierdziło, że nie mam żadnego trwałego uszczerbku na zdrowiu i w związku z tym odmówiono mi odszkodowania. Jak brać forsę to wiedzą gdzie. A u mnie pomimo wypadnięcia dysku w skutek czego nerw prawej nogi został uszkodzony, powstania przepukliny stwierdzono, że wszystko jest ok. Czeka mnie więc długa batalia z PZU bo tak łatwo się nie poddam. Mój teść za zbity palec dostał 1.600 zł , a ja po operacji kręgosłupa 0 zł. Jakaś paranoja.
Do d--y z tym wszystkim.
Trzymajcie kciuki żebym się nie nażarła .
i dietę szlag trafił
Wczoraj skusiłam się na 3 lampki wina czerwonego, wytrawnego- w celu pobudzenia trawienia plus mały kawałeczek sernika na zimno- efekt 2 kg więcej, moja ukochana nieodłączna wątroba jak zwykle obruszyła się na gramy alkoholu, jak teraz do wtorku ( do dnia pomiaru) zgubić to cholerstwo. Postanowiłam nie wypiję dzisiaj kawy, by pomóc mojej miłej lepszą regenerację. Jest ciężko i sennie. Na szczęścicie nie mam bólu głowy, lubego nie ma , więc i nocnej kolacji nie będzie, może pozbędę się nadmiaru zgromadzonych płynów.
:)
Był parny, gorący czwartkowy wieczór.
Siedzieliśmy blisko siebie, jego prężne ciało zachęcało swoją muskulaturą.
Rozżarzone oczy z pożądaniem żarliwie pochłaniały obraz przed nim. Pieścił wzrokiem centymetr po centymetrze.
Kącikiem języka zwilżył lekko rozchylone w nadziei rozkoszy wargi.
Głęboko oddychał. Na jego skroni uwidoczniła się żyłka świadcząca o napięciu.
Z jego krtani dochodziło ponętne mruczenie, hm.... hm..... hm............
Temperatura w pomieszczeniu zaczęła rosnąć, unosił się zapach nadchodzącego spełnienia.
Zamruczał..."zaczynamy?".
Nie czekając na odpowiedź zrzucił z siebie podkoszulek, patrząc zachłannie, by za chwilę zanurzyć swoje piękne , zadbane dłonie w............................................................................................................... misce gorącego bobu.
Czas na zmiany
Zmieniłam swój pasek wagowy, z wagi docelowej 70 do wagi 80 kg, do której będę dążyć , potem, znów zmienię ustawienie o 5 kg i tym sposobem dojdę do wymarzonej wagi 60 kg, tak sobie wymyśliłam, bo gdzieś wyczytałam, że bardziej realnym jest osiągnięcie wyznaczonych celów małymi kroczkami. Cel na dzisiaj to spacer w miarę szybkim tempie jak na moje możliwości. Ciasta nie ruszam, zostawiam dla mojego syna, zresztą po tej duchowo-cielesnej uczcie na wadze pół kilo więcej, bo jeszcze przed snem , tak dla zaśnięcia zjadłam kawałek, zapijając szklanka mleka, co dla mojego żołądka przetrawienie tego było prawie zdobyciem Mont Everestu ... Do wtorku trochę czasu zostało ( ważę się dla Vitalii we wtorek) więc muszę się wziąć za pas, by zgubić to dziadostwo z pasa.
to cholerne ciasto
zjadałam dwa olbrzymie kawały ciasta na noc, fe nieładnie . Moja teściowa robi cud ciasta, po których mam cud fałdy: na brzuchu dolnym i górnym, na plecach. Ale jak się oprzeć [pokusie jak one są takie dobre, wywalić do kosza? Mam nadzieję , że zaraz mój potomek wróci z deski i je pochłonie całe.
Postanowienie: nie zjeść ani jednego kawałka więcej.