Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 44 lat |
Miejscowość | Wrocław |
Wzrost | 165 cm |
Masa ciała | 81.90 kg |
Cel | 65.00 kg |
BMI | 30.08 |
Stan cywilny | Panna |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Specjalista - wolny zawód |
Dzieci | Nie |
Opis użytkownika
Nigdy nie prowadziłam pamiętników, ale ten napiszę i udostępnię, aby dał siłę innym. Ostatnio trafiłam na forum kobiet z rozsianym rakiem piersi i zobaczyłam mnóstwo pięknych, uśmiechniętych i aktywnych ludzi, którzy tak jak ja usłyszeli niedawno, że średnio to zostało im 2-3 lata, a żyją kilkanaście i to świadomie, dokładnie tak, jak chcą.
Po postawionej diagnozie raka w stadium rozsiania staram się czerpać z życia to, co najlepsze, a najlepsze dla mnie to:
1/ czuję się potrzebna, jako lekarz pomagam pacjentom i stąd mój pracoholizm
2/ dzięki pracy nie tylko odnajduje sens życia ale także zdobywam pieniądze na coroczne wakacje w Azji, która mnie uwiodła ze względu na przeplatającą się duchowość z fizycznością, dobrych ludzi, lasy deszczowe i słodkie mango
3/ a w wolne wieczory można mnie spotkać na zajęciach tanecznych od salsy po balet, po czym dopieszczam moje dwa osierocone kotki
4/ ostatnie najlepsze w moim życiu to umiejętność cieszenia się nawet z małych rzeczy i słuchania własnego organizmu
do pełni szczęścia brakuje mi poczucia kobiecości, teraz bardziej czuję się jak ciało, tankujące chemię, ciągle badane, zmęczone i chciałabym aby zadbanie o siebie przywróciło do lekarza, pacjenta, podróżnika rownież kobietę
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Największym problemem w osiągnięciu sukcesu była dla mnie choroba i dopiero poukładanie sobie życia na nowo pomoże mi dojść do zdrowej dla mnie wagi. Do niedawna silne bóle mięśniowe i przerzuty w kręgosłupie nie pozwalały mi na żadną aktywność, co w połączeniu z poczuciem, że muszę sobie wynagrodzić ciężki dyżur albo rozkoszować się ciastem, bo to może ostatnie w życiu spowodowało przyrost wagi. Muszę schudnąć dla zdrowia, mniej cukru oznacza dla mnie dłuższe życie, ale gdyby to co logiczne nie przegrywało z tym co smaczne żadna z nas nie miała by problemów z dietami. Moim sukcesem jest niewątpliwie to, że jak tylko opanowałam bóle mięśniowe, to wróciłam do aktywności i nikt na sali tanecznej nie zdawał sobie sprawy z moich ograniczeń. Teraz przyjmuję drugą chemię i chodzę na zajęcia indywidualne, bo wydolność mojego organizmu jest minimalna, ale nadal tańczę tylko zamiast salsy rumbę a zamiast jogi robię streching. Od czerwca w co głęboko wierzę będę mogła zabrać się za powrót do formy.