Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 33 lat |
Miejscowość | B-Shire (Wielka Brytania) |
Wzrost | 168 cm |
Masa ciała | 87.20 kg |
Cel | 65.00 kg |
BMI | 30.90 |
Stan cywilny | Panna |
Wykształcenie | Powiem później |
Aktywność zawodowa | Praca biurowa |
Dzieci | Nie |
Opis użytkownika
Watcher. Reader. Shopper. Dreamer.
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Początek roku 2009- początek drugiego semestru II klasy LO- waga około 60 kg- myślę, że jestem gruba- zaczynam przykładać się do ćwiczeń na siłowni (w ramach lekcji w-f) i robić kilka ćwiczeń (jak brzuszki, skłony i podskoki) tuż przed wieczornym prysznicem.
Wiosna 2009 (marzec, kwiecień, trochę maj)- siłownia, ćwiczenia w domu i wycieczki rowerowe nad pobliski kanał przyniosły efekty- zrzucone 2 kg ale sporo zeszczuplałam- dziewczyny w klasie zauważają zmianę.
Późna wiosna i lato 2009- koniec roku szkolnego wymusił na mnie większe skupienie się na nauce, dodatkowe formy ruchu poszły chwilowo w odstawkę- szkło "noszone" w stopie przez kilka tygodni utrudnia mi zwykłe chodzenie- zamiast skupić się na ćwiczeniach "na leżąco" tj, brzuszki zatracam się w bólu i narzekam- wizyta u rodziny za granicą- posiłki odgrzewane w piekarniku i mikrofalówce- obiady na szybko; frytki i pizza z Tesco- waga wraca do 60 kg.
Wrzesień 2009 i pierwsze miesiące 2010 roku- zaczynam klasę maturalną- w szkole cisną- umiera mój ukochany pies- mieszkam z babcią, która gotuje mi obiady, ale właściwie sama się sobą zajmuję- na święta wyjeżdżam i wracam po feriach na początku lutego- obiady w stylu co we fragmencie powyżej - ale waga jakimś cudem się utrzymuje.
Matura 2010- chociaż dobry wynik matury jest mi do szczęścia nie potrzebny to i tak nieświadomie się stresuję i ten stres równie nieświadomie zajadam- rok szkolny zakończony; maj i czerwiec spędzam odkrywając seriale online z colą w jednej i paczką chipsów w drugiej ręce.
Reszta 2010 roku- wiem, że przytyłam, czuję to po ubraniach, ale mogę się jeszcze dopiąć i oddychać więc udaję, że problemu nie ma.
Początek 2011- waga 71 kg- udany- wykupuję karnet na siłownię i nawet na nią uczęszczam- BŁĄD: wybrałam taką godzinę drogi od domu, po takim spacerze pod górę nie mam siły ruszać nogami na bieżni- samochodem szybciej, ale tata nie może mnie wiecznie wozić, bo albo są godziny szczytu i nie przebijesz się przez miasto, albo jest za wcześnie a on odsypia po nocce.
Reszta 2011- to równia pochyła- waga: przynajmniej 75- 79 kg- rozstępy- jak żyję ich nie miałam a tu nagle pojawiają się krechy jakby mnie kto biczem smagał- wywala mi bęben, a brzuch i talię zawsze miałam jako tako akceptowalną- w dupę wstawić lustro i będzie szafa- karnet na siłownię wciąż spłacany leży i się kurzy- rodzice przebąkują, że mogłabym coś ze sobą zrobić- zamawiam kurtkę przez internet- za mała; dostaje ją mama- zamawiam drugą w większym rozmiarze i teraz obie mamy takie same- może nie całkiem: jej jest mniejsza.
ROK 2012- marzec 2015 - jest lepiej, chociaż i tak źle. Maksymalna waga osiągnięta 85kg. Przestrzaszyłam się nie zażarty i od 2 lat powyżej 80kg nie podskakuje. Z regóły oscyluje pomiędzy 75-80kg. Próbowałam ćwiczyć wiele razy. Raz wytrzymałam miesiąc, innym razem 3 tyg. Za każdym razem coś mnie rozpraszało lub osiadałam na laurach. I za każdym razem myślałam, że tym razem to już na pewno mi się uda...