Temat: Początki, jest mega ciężko...

Hej, muszę w końcu wyrzucić z siebie to, co mi na sercu leży, bo jak tego nie zrobię, to wybuchnę... 

Po wielu-miesięcznych wymówkach, przekładaniu i szukaniu powodów dlaczego tego nie robić, zdecydowałam się w końcu o siebie i swoją sylwetkę zawalczyć. Pierwszym poważnym krokiem było znalezienie trenera i rozpoczęcie ćwiczeń na siłowni dostosowanych pod utratę wagi. Od przeszło tygodnia trenuję, trzy razy w tygodniu, i staram się być na diecie. Dlaczego staram? No cóż, mam niestety wrażenie, że jem za mało, a wiem, że to nie jest dobre. Odmówiłam sobie słodyczy, smażonych na oleju potraw i ogólnie wszystkiego, do czego byłam przyzwyczajona. Staram się spożywać tylko to, co nie powinno mi zaszkodzić. 

Ćwiczenia z trenerem są mega ciężkie. Przychodzę na siłownię i tak naprawdę po rozgrzewce już mam dość, a czeka mnie 45 minut intensywnego wysiłku. Staram się na 200% robić wszystko, ale ciało niestety odmawia posłuszeństwa, bo nie jest przyzwyczajone do takiego zmęczenia. Jestem z siebie dumna, ale gdzieś tam z tyłu głowy cały czas jest ta myśl, że "próbowałaś, zawsze się poddawałaś", albo "po prostu nie możesz schudnąć, to nie dla ciebie". Dobija mnie to niesamowicie i mimo, że nie daję się i idę do przodu, to ciągle boję się, że za jakiś czas wejdę na wagę, a ona się nie zmieni... albo co gorsza jej przybędzie. 

Mieliście takie wątpliwości? Jak udało Wam się je zwalczyć i przede wszystkim.. czy osiągnęliście swój cel? Do mojego jeszcze bardzo długa droga.

Ja na siłownię nie chcę chodzić dopóki mam nadwagę. Zmęczyłbym się. Ale kiedyś, tak, niewykluczone. Opieram się po prostu na diecie. To nie jest złe, że chodzisz na siłownię, ale nie powinien to być tak wielki wysiłek dający w kość. Może jest jakiś trener dający łagodniejszy wysiłek.

A co do celu mam już - 6 kg (w 5 tygodni - dieta).

Ja osobiście uważam, że wszystko powinno się robić małymi kroczkami, szczególnie odnośnie ćwiczeń. Jak się dowali rzeczywiście rozgrzewkę + 45 minut ostrych ćwiczeń, to ciało nie wie, co się dzieje i świruje, tak samo psychika. Można sobie tylko krzywdę zrobić i wpaść w jakieś stany lękowe, stres, niepotrzebne napięcie, itp. A z dietą to moim zdaniem najlepiej nie odmawiać sobie niczego, postarać się jedynie ograniczyć już takie rzeczy naprawdę bardzo złe (typu McDonald, czekolada) i nie jeść po prostu nadmiaru kcal. Dopiero odkąd zaczęłam stosować to, co opisałam, to zaczęłam chudnąć w normalnym tempie, dobrze to znoszę psychicznie i widzę efekty zdrowej utraty kg. A wcześniej od wielu lat próbowałam schudnąć innymi sposobami i było tylko coraz gorzej.

Powodzonka, nie łam się :* Trzymam kciuki i mam nadzieję, że dasz sobie radę :)

Trenerka, do której chodzę jest bardzo polecana przez ludzi. Wiele osób doprowadziła do celu, podchodzi do tego bardzo profesjonalnie, chociaż jest wymagająca. Myślę, że ćwiczenia trzy razy w tygodniu mi nie zaszkodzą, a raczej pomogą. Co do odmawiania sobie, raczej nie umiem iść w tej kwestii pół na pół - albo dieta, albo wcale. Nie głodzę się, nie chodzę głodna, ale po ograniczeniu jedzenia (tj. bez podjadania i fast-foodów) wychodzi, że w sumie jem mało. Staram się posiłki spożywać codziennie o tych samych godzinach i jem 5 razy dziennie. Ogólnie psychicznie czuję się dobrze, ale dobija mnie ta niepewność i to poczucie, że i tak nie schudnę, chociażbym nie wiem, co zrobiła. :(

może spróbuj zapisywać przez kilka dni co i ile jesz, a potem wrzuć to na forum i pokaz trenerce? Bez tego ciężko ocenić, czy jest za dużo, czy za mało. Co do wysiłku, jakiego rodzaju są Twoje cwiczenia? Siłowe, aerobowe, interwały? Najlepiej porozmawiaj o tym zmęczeniu z trenerka, jeśli jej ufasz i wiesz, ze jest dobra 

Ciezko ocenic Twoja sytuacje, bo zbyt duzo ogolnikow.

Zakladajac, ze trenerka rzeczywiscie wie co robi, to nie wydaje mi sie by narzucila Ci program, ktorego nie jestes w stanie wykonac. A ze ciezko? Jesli nigdy dotad nie cwiczylas, masz nadwage a nawet otylosc, to czego oczekujesz?

Podobnie z jedzeniem. Nie stosujesz zadnej rozsadnej diety dopasowanej do Twojego wieku, wagi, wzrostu, aktywnosci fizycznej, nie masz zielonego pojecia ile jesz tylko “wydaje Ci sie, ze za malo” i odrzucilas wszystko co wczesniej jadlas a chyba Ci szkodzi. Mozesz jesc 1000 kalorii, a moze to byc 2500 kalorii, jesli wczesniej wciagalas      4000 kalorii jadac na hamburgerach i czekoladzie. Zupelnie niemiarodajne te Twoje informacje.

Jak dziewczyny radza, spisz jadlospis z paru dni, oblicz kalorie i zobacz ile faktycznie jesz a nie ile Ci sie wydaje. 

Jesli cwiczenia sa za ciezkie, pogadaj z trenerka. Tyle, ze ona moze uznac ze to program minimum, a Ty po prostu jestes w tragicznej formie i musisz sprobowac, przeczekac i isc dalej. 

z treningami miałam podobnie. Średnio po kwadransie miałam ochotę uciec z siłowni, ale nie miałam siły ;) dwa pierwsze miesiące były straszne.

albo dieta, albo wcale - to jest beznadziejne podejście i jeśli tego nie wpoprowadzisz, to nigdy nie będziesz szczupła. Nie ma dyskusji. Musisz umieć jeść NORMALNIE. To jest podstawa do utrzymania ładnego ciała. Chyba, że planujesz całe życie raz się odchudzać, raz tyć - na zmianę.

trening powininen być ciężki, ale dopasowany do twoich możliwości - nie wiem co na tej siłowni robisz, ani jak jesteś sprawna, ale też uważam, że czasem lepiej ćwiczyć mniej -ale z przyjemnością, niż wejść w tryb, którego nie można utrzymać i się poddać.

LinuxS - akurat zaskoczę Cię, bo mam pojęcie co i ile jem. Używam aplikacji MyFitnessPal, którą kontroluje moja trenerka. Dostałam dokładne wytyczne od niej, jakie produkty warto jeść, a co wyeliminować, więc nie jest to żarcie na oślep. Stosuję się do tego i wszystko dokładnie ważę i zapisuję. Co do ćwiczeń, to ciężko się z Tobą nie zgodzić. Tutaj przyznaję rację - boli, bo moja kondycja jest zerowa, mięśnie nie są w żadnym stopniu przygotowane do większego wysiłku (ale to też mi mówiła trenerka). Nie jestem otyła, mam nadwagę, którą chcę zrzucić i chcę iść do przodu. 

Napisałam post tutaj na forum, bo chciałam poznać opinię innych osób, które zaczęły swoją przygodę z odchudzaniem, a być może już ją zakończyły. Chcę się po prostu pozbyć tego cholernego poczucia, że nie dam rady. 

Na poczucie, że nie dasz rady, mogą pomóc afirmacje, wierszyki z życzeniem, w które uwierzysz, film new age pt. "Sekret", wizualizacje, wyobrażanie sobie, co osiągniesz. Ale pamiętaj, 50 % doby to może być wysiłek, ale 50 % doby to musi być odpoczynek.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.